„To już nie ta sama Madrycka 7-emka"

281 14 2
                                    

Poniedziałek.
Na samą myśl o tym dniu kręci mi się w głowie. A ten dzień jest dzisiaj!
Pytacie jak mój stan zdrowotny? Jest gorzej niż było, ale chyba się nauczyłam z tym żyć.
Bardziej martwi mnie on. Od wczoraj ledwo się odzywa. Widać że bardzo stresuje się treningiem.
No właśnie.
Treningiem.
Mistrzostwa już niedługo.
Co jeżeli on... Psychicznie nie da rady?
Wywlkołam się z łóżka, i szybko poszłam pod prysznic. Umyłam całą siebie, jak i włosy, które były już trochę w stanie. Położyłam się spać około 3 i wstałam teraz. Czyli o 10.
Niby dużo godzin snu ale moja psychika siadała.
Wczoraj całą noc pisał do mnie Sam.
Nie dawał mi spokoju. Chciał spotkania, powiedział że uda nam się wszystko jeszcze naprawić. Później mówił że mnie kocha i zrobi dla mnie wszystko.
Zablokowałam go, bo naprawdę nie mam już siły na te jego wybryki.
Zaczęłam suszyć włosy. Dzisiaj postawiłam na lekki makijaż, i zakręcone włosy. Idealnie się wpasują w koszulkę którą dostałam od Cristiano.
Właśnie. Ciekawe jak u niego.
Wiem że musiał pojechać wcześniej załatwić jakieś sprawy z trenerem.
Ja na stadionie miałam być za godzinę. Więc teoretycznie czas mam idealny.
Po skończonej fryzurze i makijażu udałam się do kuchni.
Spakowałam torebkę, do środka wsadziłam sok i wodę, dziwne połączenie ale, zawsze może Ci się zachcieć wody, a zawsze może ci się zachcieć soku.
Szybko pobiegłam na górę zakładając na siebie koszulkę Realu, i długie beżowe jeansy rozkloszowane na dole. Takie Ala dzwony.
Gotowa tak, wyszłam z domu.
Ronaldo kazał wziąć ze sobą samochód, bo sam na trening pojechał na gapę u kolegi.

Nie minęło dużo czasu, dotarłam na stadion królewskich.
Okazałam przy wejściu specjalną przepustkę po czym weszłam na trybuny.
Nie było tutaj praktycznie nikogo więc wzrok wchodzących na murawę piłkarzy odrazu utkwił we mnie.
Pomachała tylko do Cristiano, pokazując mu jak cudownie wyglądam w tej koszulce.

Ten uśmiechnął się tylko, a z tylu od jego kolegów można było słychać dźwięki typu: uuuuuu
Jakby nigdy przyjaciół na oczy nie widzieli.
-Ronaldo się żeni!- krzyknął jeden.
Zaśmiałam się wtedy zakrywając twarz dłońmi.
Ronaldo tylko rzucił się chłopakowi na plecy i zaczęli się okładać. Oczywiście wszystko dla żartów i ze zdrowym rozsądkiem.
I atmosfera panowała miła, dopóki na stadion nie przyszedł trener. Widać było odrazu że Cristiano się spiął.
Starał się tego po sobie nie pokazywać, ale myśle że gdy grasz z kimś tyle lat w klubie, to ciężko przegapić nawet takie szczegóły.

Trening się zaczął. Początkowo szło nieźle. Jakieś ćwiczenia, które dla mężczyzny nie wydawały się wyzwaniem.
Podawanie piłki prostopadle i tak dalej.
Ja się nie znam, mówię co słyszę od trenera który się drze.
I wszystko tak dobrze szło.
Dopóki trener nie powiedział że gramy szybki mecz.
W oczach chłopaka widziałam przerażenie.
Spuścił głowę w dół grzebiąc jednocześnie korkiem w murawie.
Trener szybko rozdzielił składy, po czym gra się zaczęła.
Ja nie umiem ocenić czy gra dobrze czy nie. Dla mnie zawsze jest najlepszy. Ale od trenera nie można było tego usłyszeć.
-Cristiano!!! Jak ty podajesz do cholery?!- krzyczał
Chłopak na te słowa tylko bardziej się spinał
Patrząc na tego trenera nie mogłam uwierzyć że to ten sam miły człowiek z którym gadał Ronaldo. Chociaż sam chłopak zaznaczył że trener na treningach zawsze jest innym człowiek. I zwykle go to bawiło.
Ale nie teraz.
-Ronaldo! To jest mecz pokazowy w podstawówce czy Liga na wysokim poziomie!- krzyczał na zawodników, a ja patrząc na to wszystko miałam ochotę zapaść się pod ziemie. Albo inaczej.
Zejść na dół, dokopać temu trenerowi, i odejść.
Ale jak wiemy, nie było by to najlepsze rozwiązanie.
-Stop panowie koniec meczu! 10 okrążeń wokół boiska, Cristiano do mnie!- krzyknął odchodząc na bok.
Gracz z siódemką na tyle podszedł z głową spuszczoną w dół.
Postanowiłam delikatnie podsłuchać o czym mówią.
-Ronaldo, jesteś moim najlepszym zawodnikiem, co się z tobą dzieje do jasnej cholery!- krzyczał Zidane.
-Trenerze ja nie wiem. Poprawie się przysięgam.- mówił chłopak w chaosie
-Lepiej. Bo dzisiejszym meczem to ty się synu nie popisałeś. Na następnym treningu mam nadzieje zobaczyć poprawę. Inaczej...- zawiesił się na moment.
-Inaczej co.
-Nie wystawie Cię w składzie na Ligę mistrzów.- odparł trener odchodząc.- Chłopaki koniec biegania! Przysiady i pompki!

Cristiano zrezygnowany udał się w stronę szatni. Gdy trener odszedł chłopak zrezygnowany stanął przy wyjściu z murawy, i schował twarz w dłoniach.
Podeszłam do niego, zdejmując ręce z jego twarzy.
Bez dłuższego przemyślenia przytuliłam go do siebie, a on wtulił się we mnie płacząc jak małe dziecko.
Uspokajałam go głaszcząc jego plecy rękom, wiem że nie jest to jakoś dużo, ale chłopak ewidentnie troszeczkę się uspokoił.
-Żałuje że musiałaś to oglądać.- powiedział nie odrywając się ode mnie.
-Przestań. Nawet tak nie mów.- odparłam
-Georgie, ja nigdy tak nie grałem rozumiesz? Czułem się na tym boisku jakbym był tam pierwszy raz w życiu. - odpowiedział wtulając się we mnie jeszcze mocniej.
-Przejdziemy przez to razem, a na następny trening będziesz tak dobry, że trener będzie płakał ze szczęścia. Oki?- zapytałam gładząc jego włosy rękom.
Chłopak delikatnie pokiwał głową po chwili odrywając się ode mnie.
Przetarłam jego policzek z mokrej cieczy i złożyłam na nim pocałunek.
-Idź się przebierz i jedziemy do domu.- odparłam uśmiechając się.
Gdy chłopak już wszedł do szatni, kątem oka zobaczyłam jego trenera który czeka na niego, żeby zapewne z nim porozmawiać. Postanowiłam że do niego podejdę.
-Dzień dobry. Pan zapewne jest trenerem?- zapytałam podchodząc do faceta
-Tak, a pani to dziewczyna Cristiano?- zapytał jakby z nadzieją że odpowiem tak.
-Nie, jestem Georgina Rodriguez, pracuje dla niego.- Zidane sprawiał wrażenie jakby sam sobie próbował wmówić że wierzy w to co ja mówię.
-Co się z nim dzieje. To był mój najlepszy zawodnik!- odparł mężczyzna łapiąc się za głowę.
-I nadal będzie mogę panu obiecać. Wiem że jest pan dla niego jak ojciec, więc musi pan wiedzieć że Ronaldo ostatnio ma spore problemy z powrotem do footballu.- odparłam
-Wiem, ale sądziłem że mu przeszło.- powiedział łapiąc się za głowę
-Myśle że to może być dłuższy proces. Jestem jeszcze psychologiem, i mogę panu powiedzieć że to nie jest coś z czego się wychodzi hop siup.- mężczyzna z każdym zdaniem załamywał się coraz bardziej.- Ale spokojnie. Pomogę mu, proszę mi tylko zaufać.- odparłam odchodząc
Chłopak po chwili wyszedł z szatni, i spoglądając ma mnie z udawanym uśmiechem wziął mnie za rękę i z torbą na ramieniu udaliśmy się w stronę parkingu.

No Cristiano, mamy dużo do omówienia.

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora