„Ostatnia prosta"

192 12 0
                                    

Siedzieliśmy właśnie z chłopakami w szatni.
Mecz zaczynał się o 21, mieliśmy 18.
Ostatnie treningi.
Ostatnie przygotowania.
Jestem strasznie zestresowany, ale wiem że mamy lepszy skład niż oni.
Już kilka razy dokonywaliśmy nie możliwego.
Dlaczego teraz miało by być inaczej?
Niebieski kolor dzisiaj w szatni dominował.
Może dlatego że mieliśmy niebieskie koszulki?
-Hej stary co tak siedzisz zamyślony.- zapytał mnie Marcelo siadając na ławce obok.
-Wiesz, o meczu i o tym wszystkim.- odparłem spoglądając na przyjaciela.
-Ostatnio gdy graliśmy mecz wróciłeś z pucharem i dziewczyną, teraz może być tylko lepiej.- odparł klepiąc mnie po ramieniu.
-Czyli co mam się jej oświadczyć?- zapytałem spoglądając na walącego się w twarz chłopaka.
-Stary... Chodziło mi bardziej o to że nie przegramy czy coś. A zresztą chcesz to się hajtaj.- odparł roztrzepując moje idealnie ułożone loczki.
-Hej! Wiesz ile je układałem?- powiedziałem rzucając się na kolegę.
-Ja mam lepsze.- odparł ponownie roztrzepując moją fryzurę.
-Królewscy do mnie!- krzyknął trener wchodząc do szatni.
Wstaliśmy odrazu ustawiając się w rządku.
-Kapitan wystąp!- krzyczał trener, niczym w wojsku. Na początku na prawdę myślałem że coś mu się pomyliło.
-Jestem.- odparłem stawiając krok do przodu.
-Jaki wynik obstawiamy.- odparł klepiąc mnie po ramieniu.
-4:0 generale.- odparłem salutując w stronę Zidane'a.

Przed meczem zrobiliśmy jeszcze trening.
Bardzo długi męczący trening.
-Ramos! Szybciej!- krzyczał trener klaszcząc w dłonie.
Czasami chciałem mu wykrzyczeć żeby sam tyle biegał, ale wiem że za swoich czasów był świetnym zawodnikiem.
-Ronaldo do mnie!- krzyknął w moją stronę.
-Tak jest trenerze.- odpowiedziałem siadając zdyszany.
-Pamiętaj że gdyby nam nie wyszło, zawsze jesteś moim najlepszym zawodnikiem. Okej?- powiedział trener na co ja lekko się skrzywiłem.
-Trenerze. Jakie nie wyszło. Zagramy perfekcyjnie.- odparłem składając ręce na piersiach.
-Jasne jasne. Idź biegaj dalej. Zaraz macie wizytę u fizjoterapeutów.- odparł klepiąc mnie po ramieniu.
-Jakich fizjoterapeutów.- odparłem pytająco.
-Mięśnie muszą odpocząć.- odparł wypędzając mnie na boisko.
Zaśmiałem się pod nosem po czym wróciłem do biegania.

POV GEORGINA:
-Junior nie możesz zjeść tego przed kolacją!- krzyczałam do chłopca który dobierał się głodny do lodówki, z której ewidentnie chciał wyjeść coś słodkiego.
-Mamo, ale nie zdarzymy zjeść kolacji. Już jest 19:30.- odparł chłopiec na co ja spanikowana spojrzałam na zegar.
-Kurde! Przecież o 20:10 mamy być u twojej babci!- krzyknęłam zestresowana.
-Ja już jestem gotowy.- odparł Junior pokazując się w swojej koszulce Realu Madryt.
-Jak dobrze że jesteś taki samodzielny.- odparłam całując chłopca w główkę.
-To mogę lody?- zapytał stojąc cały czas przy lodówce.
-Niech Ci będzie. Ale nie dużo.- odparłam biegnąc na górę żeby się ogarnąć.

Jestem typem osoby która potrzebuje na wyszukiwanie się przynajmniej 2 godzin.
A mam jakieś 20 minut!
Szybko wskoczyłam do łazienki żeby ogarnąć makijaż.
Jak dobrze że prysznic wzięłam rano.
Nie zdarzyła bym zrobić jeszcze tego.
Nałożyłam korektor zrobiłam kreski, lekko cieniem przejechałam sobie oko, dodatkowo podkreślając usta konturówką oraz nudziakowym błyszczykiem.
Założyłam na siebie niebieską koszulkę Realu którą dostaliśmy razem z Juniorem od Cristiano.
W pasie owinęłam niebieską bluzę, która również była w zestawie z koszulką.
Zwykłe Granatowe Jeansy nic specjalnego, i jakoś to wygląda.
Nie najgorzej.
Włosy!
Wciągnęłam lokówkę z szafki szybko robiąc nie zbyt wybitne loki, ale nie prezentowały się aż tak źle.
Gdy już szykowaliśmy się do wyjścia usłyszałam sygnał dzwoniącego telefonu.
Spojrzałam na wyświetlacz.
Połączenie Face Time od użytkownika „Piłkarzyk ❤️":
Cristiano dzwoni?
-Junior szybko do samochodu! Wszystko masz?- zapytałam za nim odebrałam połączenie.
-Tak!- krzyknął chłopiec wybiegając z domu.
-Hej.- odparłam po chwili odbierając połączenie.
-Hej, ślicznie wyglądasz.- odparł chłopak chwaląc moją dobieraną na szybko stylizacje.
-Dziękuje.- odparłam uśmiechając się.- Jak się czujesz?- zapytałam zamykając dokładnie dom na zamki.
-Lekko zestresowany ale dobrze. A ty?- zapytał leżąc gdzieś na kanapie.
To chyba jego pokój.
W sensie w hotelu. Bo na boisku ewidentnie jeszcze go nie ma.
-Jak widać przeżywam to bardziej niż ty.- odparłam wsiadając do samochodu.- Przywitaj się z Tatą skarbie.- powiedziałam zapijając Juniora.
Chłopiec pomachał szczęśliwie tacie do kamerki.
-Tata! Cześć!- odparł zachwycony.
Zamknęłam drzwi od strony dziecka podając mu na moment telefon do ręki.
Żeby chwile sobie porozmawiał z tatą póki ten jeszcze nie wybrał się na stadion.
-Jak się czujesz malutki.- zapytał Cristiano Juniora.
-Dobrze, wiem że wygrasz tato.- odparł dumny z ojca chłopiec.
Odpaliłam samochód po czym wyjechaliśmy z posesji.
Mały po chwili oddał mi już telefon, który ja umieściłam na specjalnym stojaku, żeby nie trzymać go w ręku podczas jazdy.
-Jedziesz do mojej mamy?- zapytał mężczyzna spoglądając w moją stronę.
-Tak.- odpowiedziałam nie spuszczając wzroku z drogi.- Umówiłam się że ją zabiorę.
-Cieszę się że ona też będzie na tym meczu.- odparł Cristiano szykując się chyba do wyjścia.
-Na pewno będzie bardzo dumna.- odpowiedziałam chłopakowi na co ten uśmiechnął się przytakując.
Do jego pokoju wszedł jakiś człowiek, który powiedział że ma 5 minut i wyjeżdżają.
Chyba to był jakiś ochroniarz czy menadżer zespołu, nie mam pojęcia.
-Kończysz już?- zapytałam zatrzymując się pod domem matki mężczyzny, która już stała z torbą pod bramą.
-Tak, zaraz wyjeżdżamy.- odparł zakładając buty.
-Hej synku!- odparła kobieta wsiadając do samochodu.
-Cześć mamo.- odpowiedział chłopak machając do kobiety przez kamerkę.
-Hej kochana moja.- odparła kobieta witając się jeszcze z synkiem.
-Hej Georgi.- odezwał się po chwili Ronaldo wychodząc z apartamentu.
-Tak?- zapytałam wyjeżdżając już w stronę Santiago Bernabeum.
-Kocham Cię bardzo.- odparł uśmiechając się, na co moje serduszko zaczęło bić mocniej.
Spojrzałam na moment w telefon odwzajemniając uśmiech chłopaka.
-Też bardzo Cię kocham. Wygraj jak zawsze.- odparłam machając mężczyźnie na pożegnanie.
-Dla ciebie z przyjemnością.- odparł żegnając się ze wszystkimi, po czym rozłączył się.
-Jacy wy słodcy jesteście!- odparła po chwili kobieta prawie że się wzruszając.
Uśmiechnęłam się tylko pod nosem przytakując jej, podłączając przy okazji swój telefon do ładowania.
Już po chwili byliśmy pod stadionem.
Wjechałam na podziemny parking zgaszając silnik w samochodzie.
-Okej. W drogę!

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Where stories live. Discover now