W nocy Junior obudził mnie z trzy razy. Nie mógł spać, gorączka nie ustawała, doszedł kaszel i jakieś dziwne drgawki. Nie budząc Cristiano, który pewnie z paniki już dawno by zezgonował, więc sama bez jego wiedzy zadzwoniłam do całodobowej przychodni.
Tam mi powiedzieli że jeżeli do jutra nie przestanie się tak dziać, żeby postawić się w szpitalu.
Resztę nocy spędziłam czuwając nad Juniorem więc łącznie spałam jakieś może półtorej godziny.
Rano młody odsypiał, a ja byłam chodzącym trupem.
Tutaj to nawet mocna kawa nie pomoże.-Hej.- usłyszałam za plecami głos Portugalczyka.
-Cześć.- odparłam włączając właśnie ekspres do kawy, z zamiarem zrobienia sobie drugiej filiżanki.
Są takie momenty gdy tylko to postawi Cię na nogi. Zwłaszcza po nie przespanej nocy.-Co z Juniorem?- zapytał mężczyzna przy okazji przygotowując sobie herbatę.
-Na razie okej.- odparłam popijając łyk napoju kofeinowego.
Ta noc to był jakiś istny koszmar, ale jeszcze większym koszmarem wydaje się zostawienie Ronaldo samego z Juniorem na te kilka godzin przez które mogła bym zrobić sobie drzemkę.
Więc zostajemy.Już po chwili z góry usłyszałam wołanie dziecka.
-Mamo, nie dobrze mi...- krzyczał mały płacząc.
Szybko pobiegłam na górę odrazu sprawdzając co się dzieje.
Junior był bardzo blady, nie wyglądał najlepiej. Szczerze mówiąc ledwo kontaktował.-Cristiano chodź tutaj!- krzyknęłam do mężczyzny.
Już w sekundę znalazł się jak poparzony koło dziecka.-Co się dzieje?- odpowiedział cały zdenerwowany.
-Zadzwoń po lekarza. Nie wiem co się z nim dzieje...- odparłam kładąc się przy chłopcu.
Cristiano wziął telefon do ręki wybierając numer telefonu do przychodni lekarskiej.Minęło może z 30 minut lekarz już był u nas w domu.
Zbadał małego od góry do domu stwierdzając później że to zwykłe przeziębienie, ale dał antybiotyk.
Bardzo dziwne, ale nie będę podważać jego decyzji.
A więc zostaliśmy tak ja Junior i Cristiano skazani na siebie przez najbliższe tygodnie.POV CRISTIANO:
Czekając aż zaparzy mi się herbata siedziałem sobie razem z Juniorem, grając w gry planszowe. Przecież nie można cały czas grać w fife.
Nie bijcie mnie, to słowa Georginy.
Już miałem zbijać pionek Juniora w warcabach gdy usłyszałem dźwięk mojego telefonu.
Chciałem nie zwracać uwagi na wyświetlacz ale zauważyłem że telefon był od trenera.-Junior wujek Zidane dzwoni. Zaraz wrócimy do gry okej?- zapytałem chłopca.
-Okej. A mogę w tym czasie włączyć fife? Warcaby są już nudne...- zapytał Junior robiąc maślane oczy.
Spojrzałem szybko na górę. Georgina chyba nie miała by nic przeciwko małemu meczykowi.
-Włączaj. Ustaw mi Manchaster United.- odparłem odbierając połączenie.
-Halo?
-Cristiano! Jak się czujesz?- zapytał trener pełen entuzjazmu w głosie.
-Hej trenerze. Dobrze. A co się stało?- zapytałem zaskoczony telefonem od mężczyzny.
-Jestem ciekaw kiedy mogę widzieć mojego najlepszego zawodnika na boisku! Przed nami ciężkie mecze i już nie długo finał ligi mistrzów, puchar Hiszpanii, muszę mieć Cię w składzie.- odparł lekko, po chwili zmieniając ton głosu na poważny.
Odetchnąłem lekko układając w głowie odpowiedź.-Trenerze chyba przez miesiąc jeszcze musicie sobie poradzić beze mnie...- odparłem wyciszając głos. Dobrze wiem że ta wiadomość nie ucieszy Zidane.
YOU ARE READING
~She will help you~ Cristiano Ronaldo
FanfictionChłopak który żył marzeniami do 35 roku życia. Do momentu w którym wszyscy zawiedli, a on na meczu w pół finale grał na murawie praktycznie sam z drużyną przeciwną. W momencie gdy sędzia wygwizdał koniec meczu życie chłopaka zawaliło się, a on sam...