„Babcia Maria"

167 11 3
                                    

Większość kobiet w ciąży przeżywa cudowne 9 miesięcy ze swoimi facetami czekając na ich cudownego malca a ja co robię? Ukrywam brzuch ciążowy przed chłopakiem żeby przypadkiem nie dowiedział się o mojej ciąży.
Będzie tylko trudniej, bo wchodzę powoli w pierwszy miesiąc ciąży. A brzuch zaczyna mi coraz bardziej wystawać. Już niedługo ubrania oversize nie wystarczą. Dlatego muszę się wziąć za wymyślenie jak powiedzieć o ciąży Crisowi.
Chciała bym to zrobić w nie banalny sposób ale nie przesadzony. Żebyśmy zapamiętali ten moment do końca życia.
I wiecie co w tym momencie przyszło mi do głowy?
Żeby pojechać do jego mamy i zapytać o radę.
Poza tym, mam nadzieje że ona ucieszy się z tego że będzie babcią. Ponieważ jak już wiecie, ja ze swoimi rodzicami nie mam zbyt dobrych relacji. Więc nie wiem czy im powiem o ciąży. Czas pokaże.
Wstałam rano starając się nie obudzić nikogo w domu.
Od czasu kiedy dowiedziałam się o tym że zostanę mamą śpię sama w swoim pokoju. Nigdy nie wiem co się stanie, a No. Jak już wiecie, Cris na razie ma się o niczym nie dowiedzieć!

Ubrałam się w luźne wygodne ciuchy, po czym wybrałam numer Mamy Ronaldo.

-Halo?

-Hej. Mogła bym wpaść? Mam coś ważnego do przekazania.- odparłam robiąc sobie śniadanie.

-Skarbie wiesz że do mnie możesz wpadać kiedy tylko chcesz!- odparła pełna entuzjazmu kobieta.
Szczerze uwielbiałam ją.
Nigdy przy niej nie czułam się smutna.

-Okej. Będę za godzinę.- odparłam rozłączając się.
Już po chwili na dół zszedł Junior.
Uśmiechnął się w moją stronę po czym wziął szklankę wody.
Stara się utrzymywać odpowiedni poziom nawodnienia.
Ostatnio w ogóle jakoś zdrowiej żyje.
Cieszę się z tego. W końcu, powinien mieć formę jeżeli chce w przyszłości być piłkarzem.

-Cześć mamo!- odparł całując mnie w policzek.
Uśmiechnęłam się tylko przytulając go do siebie.
To niesamowite że już za 8 miesięcy nasza rodzina będzie większa...

-Masz ochotę na jajecznicę?- zapytałam ściągając jajka z patelni.

-Tata powiedział że jak wstanie zrobi mi proteinowe placuszki, więc grzecznie odmówię.- odparł chłopiec poważnym tonem.
Jak te dzieci szybko rosną...

-No skoro tak mówisz.- powiedziałam śmiejąc się na myśl Cristiano bawiącego się w kucharza.
Żebyście mieli lepszy pogląd na sytuacje.
Kiedyś poprosiłam Portugalczyka żeby zrobił obiad pod moją nieobecność.
Tak na prawdę ciężko to nazwać „zrobieniem obiadu" ponieważ wszystko miał gotowe, a jego jedynym zadaniem było to odgrzać. Wiecie co?
Gdy wróciłam do domu jedzenie było dosłownie czarne, a kuchnia była cała zadymiona, do tego stopnia że odpaliły się systemy przeciw pożarowe.
No cóż. Miejmy nadzieje że chociaż robienie placków lepiej mu pójdzie.

-Jadę do babci. Wrócę za dwie godziny. Potrzebujesz czegoś?- zapytałam chłopca na co on tylko pokiwał przecząco głową.

-Nie, dziękuje. Ale najpierw zjedz jajecznicę.- odparł chłopiec przypominając mi o jedzeniu o którym za pewne bym zapomniała.

~*~
Około 13 już byłam w drodze do Marii Dolores, matki Ronaldo.
Stres z każdym kilometrem rósł coraz bardziej.
Wiedziałam że rodzicielka Cristiano mnie akceptuje ale czy zaakceptuje wiadomość o wnukach?

Przekonamy się już za moment ponieważ właśnie dojechałam na miejsce.
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, czekając na odpowiedz.

-Wchodź Georginko!- krzyknęła kobieta zza drzwi.
Otworzyłam więc je bez głębszego namysłu.

-Dzień dobry!- wykrzyczałam wchodząc do domu.

-Witaj kochana dobrze Cię widzieć!- odparła Maria zabierając odemnie kurtkę oraz torebkę.- Wejdź, przygotowałam Ciasteczka i herbatę.

Uśmiechnęłam się tylko po czym weszłam do pokoju siadając na kanapie, nerwowo przy tym bawiąc się palcami.

-A więc co Cię do mnie sprowadza?- zapytała kobieta siadając obok mnie.

-Właściwie to muszę Ci o czymś powiedzieć...- odparłam po chwili.
Wydaje mi się że im dłużej będę to odwlekała tym bardziej z każdą sekundą będę się bać.

-Zamieniam się w słuch.- odpowiedziała serdecznie się do mnie uśmiechając.

Podeszłam do swojej torebki już po chwili z nią wracając.

-A więc...- zaczęłam wyciągając przy tym dyskretnie test ciążowy z torebki.
Spojrzałam w oczy kobiecie która ewidentnie zaczęła się trochę stresować.
Ja też. Może źle robię? Może Cristiano chciał by sam na własne oczy zobaczyć reakcje swojej matki?

-Georginko coś się stało?- zapytała Maria wpatrując się we mnie z troską wymalowaną na twarzy.
Po chwili bez namysłu dałam jej test do ręki.

Spojrzała na niego, później na mnie. I tak kilka razy.
W końcu zasłoniła twarz dłońmi i rozpłakała się.

-Będę znowu Babcią!- wykrzyczała podchodząc do mnie i delikatnie ściskając.

-Bliźniaków.- odpowiedziałam Sama się przy tym rozpłakując.
I właśnie tym sposobem siedziałyśmy sobie obydwie na kanapie płacząc ze szczęścia jak i stresu.

-A czemu Cristiano nie przyjechał. Coś mu wypadło?- zapytała po chwili.

-Właśnie w tym problem. On nie wie.- odparłam zestresowana.

-Boisz się mu o tym powiedzieć prawda?

-Może on nie chce tych dzieci?

Kobieta westchnęła po czym wzięła moje ręce w swoje dłonie i uśmiechnęła się.

-Georgino. Znam swojego syna jak własną kieszeń. I uwierz mi że nie ma dla niego nic bardziej ważnego niż rodzina. A ty jesteś częścią tej rodziny. Myśle że wiadomość o dzieciach będzie dla niego szokiem, ale zobaczysz. Jeszcze będziemy tutaj płakać we trójkę.- powiedziała wycierając swoje łzy.

Uśmiechnęłam się tylko, i już wiedziałam co mam robić.

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Onde as histórias ganham vida. Descobre agora