„Walka o wygraną."

211 12 1
                                    

35 minuta meczu, Messi przy asyście Mbappe strzela bramkę.
Oczywiście nie skakałam ze szczęścia ale cieszę się że mecz nabiera kolorów, a rywalizacja z każdą sekundą rośnie.
-Tato strzel proszę.- krzyczał mały chłopiec zaciskając nerwowo kciuki.
-Spokojnie kochanie tatuś strzeli.- odparłam przytulając do siebie Juniora.
-Jest dla ciebie jak syn co?- zapytała Antonela spoglądając na nas.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.- odpowiedziałam całując Crisa w główkę.
-Cieszę się że Cristiano trafił na taką kobietę.- odparła dziewczyna z serdecznym uśmiechem.
-To naprawdę miłe dziękuję.- odparłam nie spuszczając głowy z boiska.

Wierzycie lub nie, do końca pierwszej połowy nic się nie działo.
Piłkarze zeszli z boiska a my na te 15 minut poszliśmy wszyscy do miejsca w którym właśnie przerwy się przeczekuje.
Zrobiłyśmy sobie kawę, podczas gdy Junior z babcią zaczęli grać sobie w fife na konsoli.
Nie wiedziałam do tamtego momentu że pani Maria tak świetnie obsługuje konsole.
-Gdzie się poznaliście.- zapytała mnie Antonela upijając łyk kawy.
-Przyszłam do domu Cristiano jako asystentka do dziecka, podczas gdy przeżywał swój że tak powiem „gorszy okres".- odparłam nie spuszczając głowy z dziecka.
-Leo też tak ma. Ledwo radzi sobie z porażką po każdym meczu, ale na koniec wyciąga z tego konsekwencje i wraca na murawę silniejszy.- odpowiedziała uśmiechając się.
-To prawda. Tylko że on jakoś tak, nie umie sobie radzić. Zawsze po przegranym meczu wraca do domu i uważa że zawiódł, na następny dzień katując się treningami.- odpowiedziałam dopijając do końca łyk pozostałej mi kawy.
-Piłka nożna to ciężki sport. Zwłaszcza gdy kibice nie potrafią zaakceptować że Messi i Ronaldo są nie tylko rywalami ale i dobrymi kumplami.- odparła kobieta bawiąc się palcami.
-To prawda.- odpowiedziałam zgadzając się z nią.
W tym właśnie momencie mój telefon zaczął dzwonić a na ekranie pojawił się nikt inny jak Cristiano.
-Widzę że nie może się z tobą rozstać nawet w przerwie meczowej.- odparła Antonela śmiejąc się.
Odwzajemniłam uśmiech odbierając telefon.
Poszłam do pokoju obok żeby w spokoju porozmawiać z chłopakiem.
-Hej mistrzu.- odparłam machając do kamerki.
-Jeszcze nie mistrzu. Ale już nie długo.- odparł uśmiechając się.- Straciliśmy bramkę.
-Na pewno zaraz zdobędziesz kolejne dwie.
A tym czasem przestań myśleć na moment o meczu słuchaj.- odparłam siadając na jednym z krzeseł.
-Jesteś w ciąży?- zapytał chłopak patrząc na mnie.
Czy on jest głupi czy głupi.
Skąd w ogóle ten pomysł?
-Nie! Skąd przyszedł Ci taki pomysł do głowy.- odparłam nie mogąc dłużej wstrzymywać śmiechu.
-Ale pomyśl. Junior na pewno chciałby mieć rodzeństwo...- odpowiedział mężczyzna totalnie już odlatując.
-Powrót na ziemie. Słuchasz mnie czy nie.- zapytałam chłopaka na co ten pokiwał głową na tak zamieniając się w słuch.
-Poznałam Antonele, żone Messiego!- odparłam szczęśliwa.
Kobieta naprawdę wydawała się cudowna.
-O to cudownie. W sumie to sam dzisiaj chciałem Ci ich przedstawić. Przyszli z dziećmi?
-Nie, przyszła sama. Ale zaprosiła nas na obiad. W jakiś weekend.
-Na pewno nie odmówimy.- odpowiedział chłopak na moment spuszczając wzrok.
Widać było że jakaś myśl zaczęła go trapić.
-Co cię męczy Cris przecież widzę...- odparłam czekając na odpowiedź chłopaka.
-Mam przeczucie że coś się stanie. Że nie wygramy.- odparł mężczyzna odnajdując wzrokiem moje brązowe tęczówki.
-Nawet tak nie mów! Odpukaj. Raz dwa.- odparłam czekając aż chłopak cofnie to co powiedział.
-Nie wierzę w takie coś.
-No weź, co Ci szkodzi.
Spojrzał na mnie, a z zamyśleń po chwili wyrwał go głos trenera.
-Hej Georgina. Kradne Cristiano, bo przydało by się gdyby zagrał jeszcze do końca ten mecz.- odparł Zidane uśmiechając się.
Odwzajemniłam uśmiech spoglądając na chłopaka.
-Minutkę.- odparł w stronę trenera.
Ten pokiwał palcem na znak że się zgadza i zostawił Portugalczyka samego.
-Kocham Cię Georgi. Ucałuj ode mnie malca okej?- powiedział chłopak na pożegnanie.
-Sam to zrobisz jak wrócisz. Też bardzo Cię kocham.- odparłam rozłączając się z chłopakiem.

Szybkim krokiem wróciłam do pokoju w którym czekała na mnie Antonela, Maria i mały Cris.
-Mama! Idziemy!- krzyknął chłopiec wskakując mi na ręce.
-Idziemy.- odparłam wchodząc na trybuny.

Drużyny po odgwizdaniu przez sędziego zaczęcia drugiej połowy zaczęły pojedynek.

Mam wrażenie że walka o piłkę była jeszcze bardziej zacięta niż w pierwszej połowie.

Akcja za akcją,
Nie potrafiłam nadarzyć za piłką, a w tak szybkim biegu wydarzeń nawet rozpoznać który piłkarz jest który.
Ale dobra widzę.
Ronaldo odebrał piłkę Messiemu już po chwili kierując się w stronę bramki.
Nie trwało to długo, ponieważ Kylian odebrał mężczyźnie piłkę.
Ale nie na długo.
Marcelo robiąc ślizg odebrał piłkę zawodnikowi drużyny z Paryża, już po chwili kierując się w stronę bramki.
Podał do Ronaldo który już po sekundzie został osaczony w koło zawodnikami.
Korzystając z małego wolnego miejsca podał piłkę spowrotem do Marcelo który biegł w stronę bramki z zamiarem gola.
-Dawaj Marcelo proszę Cię.- odparłam zaciskając kciuki jeszcze mocniej.
Mężczyzna próbował strzelić co niestety się nie udało bo już po chwili piłkę odebrał bramkarz.
Nie wyrzucił on jej.
Podał do zawodnika obok który już po chwili starał się biec w stronę bramki drużyny przeciwnej, jednak drogę zagrodził mu zawodnik z numerem 7.
W tamtym momencie na moment mój mózg wyłączyło a głowa pod wpływem emocji nie pracowała tak jak powinna.
Cristiano podał do Marcelo który już po chwili oddał mu piłkę blisko bramki.
Dwóch zawodników zagrodziło Portugalczykowi drogę.
Jedyne co mógł zrobić to oddać piłkę Marcelo.
Ale on tego nie zrobił.
-Ronaldo co ty robisz przecież on jest sam!- krzyczałam w stronę boiska.
Cristiano wykonał perfekcyjny ślizg trafiając piłką do bramki.
-GOOOOOOL!- usłyszałam przez głośnik głos komentatorów.
-Tak udało się tak!- krzyczałam przytulając się mocno do Juniora.
Spojrzałam na Murawę.
Chwila dlaczego Cristiano nie wstaje?
Kamery pokazały na niego bliżej.
Z jego głowy sączyła się krew.
Już po chwili na boisku pojawiła się opieka medyczna, a na ekranach zostało puszczone powtórzenie.
Ronaldo podczas strzelania dostał korkiem w głowę i to bardzo mocno.
Złapałam się za głowę po chwili rozpłakując się z bezradności.
On nie wstawał, on cały czas nie wstawał.
-Mamo czemu tatuś nie otwiera oczu? Przecież strzelił bramkę.- zapytał mnie chłopiec po chwili.
Spojrzałam w stronę Antonele.
Spoglądała na mnie z przerażeniem w oczach.
-Muszę tam iść!- krzyknęłam próbując się wyrwać.
-Georgina nie wpuszczą Cię tam.- odparła Antonela przytulając mnie do siebie.
-Muszę tam iść on się nie rusza!- krzyczałam płacząc w jej ramie.
Junior po chwili sam się rozpłakał chyba domyślając się Co się stało.
-Mamy informacje z boiska...- usłyszałam po chwili w głośnikach.
-Cristiano doznał poważnego urazu głowy, zostanie zdjęty z boiska oraz natychmiastowo przewieziony do szpitala. Stan piłkarza jest krytyczny.-odparł komentator ledwo mówiąc.
Upadłam na kolana chowając twarz w dłonie.
Rozpłakałam się jak małe dziecko, a jedyne co mogłam zrobić to patrzeć jak Ratownicy Medyczni przekładają mężczyznę na nosze.
-Nie mogę tak stać nie mogę!- krzyknęłam już po chwili wybiegając z loży.

Cristiano błagam powiedz mi durniu że udajesz.
Ty nie umierasz prawda? Udajesz....

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Where stories live. Discover now