„Dzieci?."

242 14 2
                                    

Wiecie co było dalej?
Strzelił te walone 5 bramek.
I jak się jeszcze podlizywał, serduszka mi wysyłał, ciekawe czy tej dziewczynie też by tak wysyłał.
Dobra.
Georgina.
Okres miesza Ci w głowie.
Ogarnij się.- odparłam sama do siebie wracając wzrokiem na boisko.
Po kilku minutach trening się skończył, a ja i Junior weszliśmy na murawę.
Chłopiec szybko podbiegł do taty wieszając mu się na szyi.
Mężczyzna przytulił dziecko do siebie jednocześnie nie spuszczając ze mnie wzroku.
Stałam przed nim z założonymi na piersiach rękami.
-Śpisz na kanapie.- odparłam odwracając się.
Chłopak zdziwiony podbiegł do mnie z dzieckiem na rękach.
-Ej no za co? Przecież mam swój pokój.- odparł
-To Ci go zamknę na kluczyk. Śpisz na kanapie.- powiedziałam biorąc Juniora na ręce.
-No co ja zrobiłem.- odparł rozkładając ręce w geście nie wiedzy.
-Mamusia jest zazdrosna o te panią tam do której zarywałeś tato.- odparł junior kładąc główkę na moim ramieniu.
Spaliłam buraka na te słowa odwracając głowę w drugą stronę.
-Nie zarywałem do niej. Chwila, jesteś zazdrosna?- odparł obejmując mnie ramieniem.
-Idź sobie. Do tej lafiryndry.- odparłam odwracając się na pięcie.
-Nie ładnie tato. Mamusia jest zdecydowanie ładniejsza.- odparł chłopiec składając pocałunek na moim policzku, na co ja zakręciłam go w koło przytulając mocno do siebie.
-No przepraszam ale naprawdę nie zarywałem. Pomyśl tylko jak jej tym humor poprawiłem.
-Tak? Super. A mi zepsułeś.- odparłam w połowie udając wielce obrażoną.
-Skarbie no.- odpowiedział łapiąc mnie w talii na co zmiękły mi kolana.
Starałam się nie dać po sobie poznać jak chłopak na mnie działa, ale on sam chyba dobrze o tym wie.
-Nie umiesz się na mnie gniewać co.- odparł szepcząc przy moim uchu.
-A udowodnić Ci że umiem?- odparłam, na co chłopak pokiwał przecząco głową.
-Kochasz mnie?- zapytałam pół żartem pół serio.
Słuchajcie, miałam okres okej? Różne dziwne rzeczy w głowie się działy.
-Jasne że Cię kocham.- odparł łapiąc mnie za rękę.
-To udowodnij.- odparłam z łobuzerskim uśmieszkiem.
Chłopak chwile myślał nad tym co może zrobić, po czym podszedł do balustrady gdzie stała dziewczyna od piłki, gapiąca się na niego jak na ósmy cud świata, po czym coś jej powiedział, na co ona rzuciła piłką i wyszła.
Dobrze że live ze stadionu już się skończył bo były by ploteczki...
-Już.- odparł z uśmiechem na twarzy.
-Co zrobiłeś...
-Powiedziałem jej żeby następnym razem do mnie nie zarywała bo mam najcudowniejszą kobietę na ziemi.- odparł łapiąc mnie w talii.

Dobrze że Junior zasnął mi na rękach bo śmiesznie by było gdyby to wszystko widział...
-Cris...- odparłam śmiejąc się.
-No co, chciałaś żebym Ci udowodnił.- odparł zakłopotany.
-Buziak by wystarczył.- odparłam kładąc swoją dłoń na jego policzku.
-Mogę z przyjemnością udowodnić Ci to drugi raz.- odparł całując delikatnie moje usta. Oddałam mu tym samym, chwytając jego rękę jedyną swoją wolną, bo drugą trzymałam chłopca na rękach.
-Mamusiu, zmęczony jestem...- odparł chłopiec przebudzając się.
Odkleiłam się od chłopaka automatycznie po czym poprosiłam piłkarza żeby wyjął z mojej torby kocyk.
Wzięłam go, i szczelnie owinęłam nim malca.
-Już jedziemy skarbie do domku.- odparłam, całując go w główkę.
-Idę się przebrać do szatni. Pewnie widzimy się już w domu co?- odparł puszczając moją rękę.
-Zapewne. Kylian i Neymar dzisiaj przyjdą.- odparłam na co chłopak się uśmiechnął.
-Cieszę się.- powiedział całując mnie w policzek.- Do zobaczenia.- dodał znikając za drzwiami do szatni.

~*~
Razem z Kylianem i Neymarem wróciliśmy do domu.
Ronaldo jeszcze nie było.
Junior spał już na moich rękach. Ogólnie na stadionie spędziliśmy strasznie dużo czasu.
Już jest 22.
No ale nie zwracajmy na to uwagi.
-Napijecie się czegoś? Woda herbata?- zapytałam sięgając po szklanki.
-Ja wody.- odpowiedział Kylian
-Ja też.- dodał po chwili Brazylijczyk.
-Mamusiu..- powiedział mały podchodząc do mnie. Myślałam że śpi?
-Co się stało kochanie.- odparłam sadzając chłopca na blacie.
-Pograł bym w piłkę... z wujkami.- odparł po chwili, szepcząc mi do ucha.
Uśmiechnęłam się pod nosem spoglądając na kłócących się mężczyzn.
Normalnie jak bracia.
-Ej, dzieci.- odparłam krzycząc do nich.
-Dzieci? Serio?- zapytał Brazylijczyk spoglądając w moją stronę.
-Pogracie z małym w piłkę? Ja przygotuje kolacje.- odparłam do chłopaków.
-Jest 22, boisko w ogrodzie jest całkowicie ciemne.- odparł Kylian.
-Jest podświetlane z każdej możliwej strony. Cristiano często trenuje w nocy. Niestety. Plus jeżeli wam to nie odpowiada, jest jeszcze mini hala obok domu.- odparłam wyjmując potrzebne do carbonary składniki.
-Okej to w takim razie idziemy na boisko.- odparł Neymar biorąc małego na ręce.
-Tylko załóżcie kurtki. Już jest chłodniej.- odpowiedziałam.
Po chwili chłopaki wyszli udając się na tyły posiadłości gdzie było boisko.
Ja za to przygotowywałam im makaron.
Nagle usłyszałam dźwięk przykręcanych w drzwiach kluczy.
Cristiano?
Tak to był on.
Zmęczony rzucił torbę w kąt, zdjął buty i wbiegł kładąc się na kanapie plackiem.
-Zmęczony?- zapytałam przesypując makaron do garnka.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Gdzie chłopaki?- zapytał wstając do pozycji siedzącej.
-Na boisku. Jesteś głodny?- spytałam chłopaka przygotowując posiłek.
-Trochę tak. Ale może pójdę jeszcze z nimi pograć co?
-Przecież ty nic od śniadania nie jadłeś.- odparłam sprawdzając.
-To jak wrócę zjem.- powiedział podchodząc do drzwi wyjściowych.
Złapałam go za nadgarstki uniemożliwiając dalsze ruchy.
-Chyba sobie żartujesz. A jak zemdlejesz to co?- zapytałam nie ironicznie.
-Liczyłem na to że ty się mną zajmiesz.- stwierdził muskając delikatnie co chwila moje usta.
-Kładź się w tej chwili.- odparłam rozproszona do chłopaka.
-Na kanapie?- zapytał zdezorientowany.
-Mówiłam że dzisiaj śpisz na kanapie.- odparłam podchodząc do kuchenki na której właśnie gotował się makaron.
-No serio? A moje przeprosiny nie były wystarczające?- zapytał pochodząc do mnie ponownie.
-Daj mi gotować. Ale ty jesteś upierdliwy.- stwierdziłam nakładając danie na talerze.
-No weź.
-Idź zawołaj chłopaków dobrze?
-Niech Ci będzie...- odparł odchodząc w stronę drzwi.
-Dzieci!- krzyknął Portugalczyk stojąc na tarasie.
Po chwili już wszyscy pojawili się w domu, ściągając przy tym kurtki.
-Co wy macie z tymi dziećmi. Chcecie nas adopotować czy co.- odparł Neymar siadając do stołu.
-Czy to. Carbonara!?- zapytał Francuz podekscytowany.
-Lubisz?- zapytałam podając mu talerz.
-Uwielbiam!- krzyknął, po czym zaczął pałaszować.
Uśmiechnęłam się tylko po czym sama usiadłam do stołu.

Gdy już zdjęliśmy, ja poszłam na górę odłożyć Juniora do łóżka.
Postanowiłam nie wracać już na dół, ponieważ byłam mega zmęczona.
Poszłam pod prysznic po czym przebrałam się w piżamę i położyłam na łóżku.
Wpatrując się długi czas w sufit moje oczy same zaczęły się kleić.
Po chwili poczułam jak materac ugina się z jednej strony.
-Kanapa.- odparłam odwracając się do mężczyzny plecami.
Niech wie że jestem zła.
-Serio? Jesteś bardziej zazdrosna niż ja.- odparł chwytając mnie za rękę.
-Nie jestem zazdrosna tylko zła. A ta lafirynda będzie mnie prześladować po nocach.- odparłam nadal będąc do mężczyzny odwrócona plecami.
Ruchem ręki przewrócił mnie na drugi bok, tym samym zmuszając do patrzenia w swoją stronę.
-No weź.- odparł wbijając swój wzrok w mój.
Mózg mi wymiękał i nie miałam siły się kłócić z chłopakiem więc zgodziłam się na jego układ już po chwili czując jego klatkę piersiową przy mojej.
-Brakuje mi tu kogoś...- odparłam obejmując chłopaka.
-Kogo?- zapytał po czym się uśmiechnął.
Chyba zgadnął.
-Zaraz po niego pójdę. Ale nie przyzwyczajaj się. Już ma siedem lat nie będzie wiecznie z nami spał.- odparł po czym wstał z łóżka, już po chwili wracając z Juniorem na rękach.
-Mamusia.- odparł wyciągając do mnie rączki.
Otuliłam go szczelnie kołderką przytulając do siebie.
-Dobranoc malutki.- odparłam całując jego czółko.
-Hej. A ja?- odparł Cris kładąc swoją głowę przy moim ramieniu.
-Dobranoc Cristiano.- odparłam składając na głowie chłopaka pocałunek.
Objął mnie w talii i tym sposobem zasnęlismy

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz