„Chory Junior"

266 14 0
                                    

Nie mogłam rano podnieść się z łóżka. Zakwasy doszczętnie mnie wykończyły. Na szczęście dzisiaj sobota więc mogłam trochę poleżeć w łóżku.
A przynajmniej tak mi się na tamten moment wydawało.
Po chwili usłyszałam cichutkie pukanie do swoich drzwi.
Spojrzałam na zegarek leżący na szafce nocnej przy łóżku.
7:45
Kogo niesie o tej porze.
-Mamo, źle się czuje.- odparł mały chłopiec wchodząc do mojego pokoju.
Podeszłam do niego, przykładając swoją dłoń do czoła chłopca.
Było ciepłe a mały Cris dygotał na wszystkie strony.
-Kładź się tutaj.- odpowiedziałam wskazując na swoje łóżko.- Pójdę po termometr i lekarstwo, zaraz przyjdę,- powiedziałam przykrywając chłopczyka kołdrą.

Zbiegłam po schodach na dół szukając termometru po szafkach.
-Cholera jasna czemu nigdzie go nie ma!- zaklnęłam pod nosem.
Wróciłam na górę, ale zamiast wejść do swojego pokoju weszłam do pokoju bruneta.
-Cristiano wstawaj!- krzyknęłam potrząsając nim.
Chłopak otworzył oczy po czym się przeciągnął, a na jego twarzy można było zobaczyć grymas rozczarowania.
-Co jest... W sobotę?- zapytał przecierając oczy.
-Junior jest chory a ja nie mogę znaleść termometru.- odpowiedziałam.
Chłopak automatycznie wstał do pozycji siedzącej.
-Hej spokojnie. Wiem co robić ale potrzebuje termometru.- powiedziałam uspokajając bruneta.
-Idź do niego przyniosę Ci.- odparł wychodząc z pokoju.
Wróciłam szybko do pokoju po cichu, widząc że Cris spokojnie sobie spał.
-Mam.- odparł wchodząc do pokoju Brunet.
Wzięłam od niego urządzenie przykładając mu do czoła.
Po naciśnięciu przycisku termometr wskazywał 37,9 stopni.
Chłopak siedzący obok mnie ewidentnie się przeraził bo zaczął chodzić w kółko po pokoju.
-Mam dzwonić po lekarza?- zapytał bawiąc się palcami u rąk.
-Hej, spokojnie. To jeszcze nic strasznego.- odparłam uspokajając go.- Dam Ci listę lekarstw jakie masz kupić, i pojedziesz do apteki, a ja zostanę z Juniorem okej?- powiedziałam do mężczyzny, który przytaknął głową wychodząc z pokoju.

Wysłałam mu na telefon listę zakupów po czym wróciłam do zajmowania się chłopcem.
Przyniosłam z kuchni dzbanek wody z cytryną, i mała szklankę ze słomką.
-Skarbie.- powiedziałam podchodząc do chłopca.
Delikatnie przeciągnął się przecierając oczka.
-Boli...- odparł, a pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.
-Co cię boli?
-Wszystko...- odparł kaszląc
-Okej spokojnie. Napij się teraz wody z cytrynką, to na odporność, i spróbuj zasnąć, tata zaraz przyjedzie z lekarstwami.- odpowiedziałam nalewając chłopcu napoju do szklanki.
Cris wypił wszystko duszkiem po czym położył głowę na poduszce i zamknął oczy.
Położyłam się obok niego, a chłopiec automatycznie wtulił się we mnie i zasnął.
Już po chwili można było usłyszeć czarne Bugatti podjeżdżające na parking rezydencji.
Chłopak jak strzała wyskoczył z samochodu biegnąc na górę.
-Mam lekarstwa.- odparł siadając na łóżku.
Wzięłam od niego torebkę i skierowałam się do kuchni.
Wzięłam łyżkę i nalałam na nią syropu, po czym wróciłam ma górę.
Podałam chłopców syrop, a ten wrócił spowrotem do spania.
-Musisz zadzwonić do trenera że dzisiaj i jutro Junior na pewno nie będzie na treningu.- powiedziałam do bruneta, głaszcząc Juniora po główce.
Chłopak pokiwał głową i wyszedł z pokoju z telefonem.
Ponownie postanowiłam przyłożyć termometr do czoła dziecka żeby sprawdzić czy temperatura po podanym leku chociaż trochę spadła.
38,2 stopnie.
Nie spadła a wzrosła.
Przecież lek powinien już zacząć działać, trzeba zrobić okład. Zimny okład zawsze najlepiej działa.
Poszłam do łazienki, wzięłam miskę z zimną wodą i ręczniczek, po czym wróciłam do dziecka.
Położyłam mu ręcznik na czoło i poczekałam chwile.
W tym momencie do pokoju wszedł Cristiano.
-Już odwołałem. Może ja też powinienem zostać zamiast iść na trening?- zapytał nerwowo mężczyzna spoglądając na swoje chore dziecko.
-Nie no co ty. Poradzę sobie. Musisz iść na trening.- odparłam wymieniając okład na zimniejszy.
-No ale jak raz nie pójdę nic się nie stanie.- odparł odwracając wzrok w drugą stronę.
Już wiem co się święci.
-Ty po prostu chcesz mieć wytłumaczenie żeby nie iść na trening.- odpowiedziałam zakładając ręce na piersiach.
-Nie wiem skąd wnioskujesz.
-Bo Cię już trochę znam Cristiano. Prawie cztery miesiące, więc nie udawaj przed mną kogoś kim nie jesteś. Wiesz że możesz mi zaufać.- odparłam wstając z łóżka.
Podeszłam do chłopaka chwytając go za ręce.
-Po prostu, boję się że znowu będę taki słaby jak wcześniej.-odparł spuszczając głowę.
-Dobrze wiesz że jesteś najlepszy, tylko ta jedna głupia myśl Ci to prześwietla.- odparłam gładząc wierzch jego dłoni.- Może, podczas treningu przypomnij sobie jak trenowałeś mnie? Ile miałeś przy tym frajdy i luzu?
-Tylko, że trening dla Realu to coś zupełnie innego.- odpowiedział wbijając we mnie swoje brązowe tęczówki.
-To co mam iść za ciebie?- zapytałam śmiejąc się
-A dasz radę spędzić na boisku 90 minut?- zapytał odwzajemniając mój uśmiech.
-Dobra okej, więc widzisz, nie ma nikogo lepszego kto mógłby pójść za ciebie na trening. Nie możesz zawieść swoich kolegów.- odparłam
Uśmiechnął się do mnie obejmując mnie w pasie.
-Jak tylko okaże się że grałem lepiej niż ostatnio, zaproszę Cię na mój następny trening. A może już nawet mecz?
-Czyli w sumie mogę już się czuć zaproszona.- odpowiedziałam owijając swoje ręce wokół jego szyi.
-Możesz.- odpowiedział przytulając mnie do siebie.
-Umiesz gotować?- zapytałam odrywając się od chłopaka.
-Coś tam potrafię. Nie wiele ale potrafię.- odpowiedział.- Carbonare
-Ulubiony makaron MBappe.- odpowiedziałam przypominając sobie jeden wywiad z piłkarzem.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony z lekkim grymasem na twarzy.
-No co, było powiedziane w jedynym wywiadzie...- odpowiedziałam drapiąc się po głowie.
-Po co oglądasz jego wywiady, moje są ciekawsze.- odpowiedział spoglądając w moje oczy.
-Ale twoje znam na pamięć. Potrafię ci wyrecytować twój pierwszy wywiad w jakim w ogóle brałeś udział.- odpowiedziałam spoglądając na niego jak na debila.
Odwrócił głowę zastanawiając się chwile, po czym uśmiechnął się delikatnie.
-Ile jeszcze razy będę Ci udowadniać że jesteś nie zastąpiony, i że dla mnie jesteś najlepszy na świecie.
-No dobra niech będzie że ci wierze.- odparł pod presją.- A tak w ogóle. Chciałem zaprosić chłopaków dzisiaj na wieczór.- odpowiedział spoglądając pytająco w moim kierunku.
-I co ja mam z tym wspólnego. Cieszę się możesz zapraszać, to nawet nie powinna być moja decyzja.- odparłam śmiejąc się w jego kierunku.
-Będzie Bruno, Kylian, Neymar.- powiedział akcentując ostatnie imię, na co spiorunowałam go wzrokiem.
-A Leo Messi?- zapytałam. Zawsze wszędzie się mówi że Leo i Cris się nie lubią, wiec jego osoba jako pierwsza mi się nasunęła.
-Chciałem go zaprosić ale ma jakiś mecz towarzyski z Barceloną więc nie wyrobił by się. Ale powiedział że chętnie wpadnie innym razem.- odparł chłopak.
-Czyli nie jesteście wrogami?
-Jesteśmy rywalami, ale tylko na boisku. Poza nim, nawet mógłbym nazwać go kumplem.
-No a.... Czemu nie zaprosiłeś nikogo z Realu?- zapytałam chłopaka na co ten się spiął.
-Nie chce żeby myśleli że się obijam dlatego tak źle gram.- odpowiedział trochę się odprężając.
-Skoro tak uważasz. No okej zaproś sobie kolegów, fajnie będzie ich poznać.- odpowiedziałam podchodząc spowrotem do Juniora z zamiarem zmiany jego okładu.
-Neymara co?- zapytał sam się już z tego śmiejąc.
Odetchnęłam uspokajając się, ten chłopak zaraz zacznie działać mi na nerwy.
-Jeżeli nie przestaniesz o nim gadać non stop to nie dziw się że się w nim zakocham. Tak to działa, proste.- odpowiedziałam piorunując mężczyznę wzrokiem.
-Okej, to w takim razie już nigdy nie powiem ani słowa o Neymarze.- powiedział kładąc rękę na sercu.
Uśmiechnęłam się, i zobaczyłam że chłopiec powoli się budzi.
Przyłożyłam mu termometr do głowy,
36,9.
-Hej mały jak się czujesz.- zapytał Cristiano podchodząc do chłopca.
-Lepiej. Co będzie na obiad?- zapytał przecierając swoimi małymi rączkami zaspane oczka.
-To co tata ugotuje. Ja dzisiaj zajmuje się tobą.- odpowiedziałam spoglądając w stronę totalnie zdezorientowanego mężczyzny.
-Zamówię w takim razie coś.- odpowiedział wyjmując telefon.- Co chcecie, tagiatelle ze szpinakiem? Super.- odpowiedział klikając „zamów".
Przewróciłam tylko oczami kładąc się obok na łóżku chorego malca.
Przytulił się do mnie automatycznie i zasnął.
Widać że był bardzo zmęczony, ale niech odpocznie póki ma czas.
-Super, a dla mnie miejsce gdzie?- zapytał Cristiano stojąc przed nami.
Wskazałam palcem dywan na co chłopak przekręcił przecząco głową.
-Jak Ci nie pasuje to możesz iść do siebie.- odparłam przykrywając mnie i chłopca kocykiem.
Mężczyzna nie odpuszczając położył się obok mnie obejmując mnie w talii ramionami.
-Super, ten to zawsze znajdzie na wszystko rozwiązanie.- odparłam śmiejąc się w stronę chłopca.
-Tata taki jest.- odpadł młody zasypiając
-Czasami się tego boje.- odpowiedziałam ze śmiechem dostając w nagrodę kuksańca w plecy.

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Where stories live. Discover now