„Fifa"

244 13 2
                                    

Wstałam rano i jak zwykle odwiozłam Juniora do przedszkola.
To jego ostatnie dni tam, ponieważ będzie on miał już nie długo 7 lat i pójdzie do szkoły.
To trochę dziwne że jest w przedszkolu, ale w takiej grupie niczym zerówka w podstawówce.
Skomplikowane trochę.
Gdy wróciłam zrobiłam sobie śniadanie i włączyłam telewizje. Nie leciało tam jednak nic ciekawego więc szybko zrezygnowałam z tego pomysłu przenosząc się na książkę.
Gdy tak sobie czytałam usłyszałam kogoś chodzącego po schodach.
Był to Portugalczyk. Nie miał na sobie koszulki, więc nie mogłam nie zwróci uwagi na jego uniesiony brzuch.
Chłopak podszedł do blatu łapiąc się za głowę.
Podeszłam do niego żeby sprawdzić czy wszystko okej.
Był cały rozpalony a czoło miał gorące jakby przed chwilą wyszedł z sauny.
-Masz gorączkę.- powiedziałam podając mu szklankę wody.
-Mam trening.- odparł wypijając zimny napój.
-Chyba sobie żartujesz. Idziesz do łóżka. Zero dyskusji.- odparłam blokując mu droge dalej.
Muszę mieć potwierdzenie że nie pojedzie na trening królewskich.
-Za tydzień mecz. Muszę tak być.- powiedział, próbując się przecisnąć.
-Dlatego właśnie musisz odpoczywać przed meczem. Wracaj do łóżka w tej chwili albo będę musiała zaciągnąć cię tam na siłę.- odparłam wskazując palcem na schody.
Chłopak spuścił głowę i udał się grzecznie na górę.
Jak z dzieckiem.

Postanowiłam że ugotuje ciepły rosół, bo to przy chorobach najlepsze co może być, i gdy zupa już się gotowała weszłam na górę sprawdzić co robi chłopak.
Gdy weszłam do jego pokoju zauważyłam jak pospiesznie pakuje treningową torbę.
-Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro.- odpowiedziałam stając w drzwiach ze skrzyżowanymi rękami na piersiach.- Zostaw to w tej chwili.- dodałam po chwili, a gdy chłopak mnie zauważył szybko schował torbę za łóżko.
-Georgi,- powiedział podchodząc do mnie.
-Nie Georgiuj mi tutaj. Kładź się w tej chwili albo zadzwonię po twoją matkę.- odpowiedziałam myśląc że to przekona chłopaka.
On tylko wywrócił oczami biorąc torbę treningową.
-Wiesz że dla klubu zrobię wszystko.- odparł chwytając moje ramiona.
-Okej w takim razie. W sumie to, fajnie było by umówić się z piłkarzem...- odparłam wymyślając pewną intrygę.
-Co masz na myśli...- zapytał skanując mnie wzrokiem.
-Neymar wydawał się fajny, może by tak..
-Dobra stop okej rozumiem.- odparł rzucając torbę w kąt.- Nie idę na trening. Niech Ci będzie.
Położył się na łóżku przykrywając się po uszy kołdrą.
Ja zeszłam szybko na dół i nalałam rosołu do misek, dodając jeszcze trochę klusek.
Gdy przyszłam chłopak grał na konsoli w FIFE.
-Serio Cristiano.- zapytałam stawiając zupę na stoliku obok łóżka.
-A co mam robić. Nie mogę chodzić na trening to chociaż bym se w piłkę online pograł.- odparł wyłączając konsole. Wziął do ręki zupę i zaczął zajadać.
-Nie wiem czy wiesz ale to normalne gdy człowiek jest chory, że leży się w łóżku i nigdzie nie wychodzi.- odparłam śmiejąc się.
-Dziwne zasady. Najważniejsza w życiu jest piłka.- odparł pokazując swoją kolekcje pucharów i medali na ścianie. Odłożyłam pusty już talerz po zupie, podchodząc do kolekcji pucharów.
-Sam je wszystkie zdobyłeś. Oglądałam każdy mecz, z którego pochodzą te nagrody. Każdą gale.- odparłam przypominając sobie stare czasy. - Rodzice nigdy nie mieli dla mnie czasu. Poza tym zawsze chcieli żeby ich córka interesowała się czymś takim jak inne dziewczynki. Balet, śpiew, taniec, modeling.- odpowiedziałam spuszczając głowę w dół.
-Chciałaś trenować piłkę?- zapytał wstając z łóżka.
-Kobieca liga nigdy mnie nie interesowała. Uważałam zawsze że to wręcz coś śmiesznego.- odpowiedziałam z uśmiechem.- No a teraz tak na serio.- odpowiedziałam odwracając się w stronę mężczyzny.
-Co na serio?- zapytał zakłopotany.
-Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu- zapytałam, wpatrując się w niego jak w ósmy cud świata. Musiałam wyglądać wtedy jak wariatka.
-Rodzina, miłość. Rodzina to najważniejsza część życia.- odparł łapiąc mnie za ręce.
Moje ciało przeszedł milutki znany już od dawna dreszczyk.
Chłopak zbliżył się do mnie oplatając swoje ręce w okół mojej talii, tym samym zmuszając mnie do zbliżenia się.
-To bardzo dobrze że tak sądzisz.
-A ty tak nie uważasz?
-Uważam. Pomimo że moi rodzice nigdy nie pokazywali mi jak wygląda rodzina.- odpowiedziałam delikatnie się przy tym spinając.
Po chwili jednak gdy chłopak zdecydował się przybliżyć do mnie jeszcze bardziej, mój mózg totalnie zwariował, a serce waliło jak szalone.
-My jesteśmy twoją rodziną.- odparł, a ja poczułam jego oddech przy moich ustach.
Nie wiedziałam co ten chłopak do mnie czuje.
Co planuje zrobić w tym momencie.
Może on czuje to samo co ja?
Wątpliwe, ale jednak mała szansa jest.
-Czyli teraz mam najlepszą rodzine na świecie.- stwierdziłam wpatrując się w jego najpiękniejsze na świecie brązowe oczy.
Próbowałam z nich wyczytać następny ruch chłopaka.
-Wiesz że prawdopodobnie jesteś już chora.- odparł uśmiechając się
-O nie, chyba junior będzie musiał się mną zająć...- odparłam odwzajemniając uśmiech.
-Ja nie dam rady?
-Tego nie powiedziałam.- odparłam.
-Ale tak myślisz.- odparł udając obrażonego.
Zaśmiałam się mu w twarz odsuwając się od niego gwałtownie na co chłopak się zdziwił.
-Co się stało.- zapytał zmieszany.
-Muszę jechać po Crisa. Odrazu z przedszkola jedziemy na stadion.- odpowiedziałam kierując
się w stronę drzwi.
-Jedziesz na jego mecz?- zapytał kładąc się spowrotem do łóżka.
-Nawet mam koszulkę taką jak on. Jestem kibicem Realu nr.1- odparłam uśmiechając się. Podeszłam do łóżka składając na ciepłym czole chłopaka pocałunek.- Wrócimy za trzy godziny. Nie przemęczaj się.- dokończyłam wychodząc z pokoju.

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Where stories live. Discover now