„Maybe it's my fault..."

613 16 2
                                    

Biegłem w stronę bramki drużyny przeciwnej, mając piłkę w posiadaniu. Przed mną stało 4 graczy Maroko. Próbowałem podać komuś z mojej drużyny. Ale komu? Zostałem na tym boisku sam. Widziałem tylko że wszyscy zostali w tyle próbując podgonić.
Po chwili nie uwagi piłka została mi odebrana.

Po pierwszym golu który nie był nasz, a drużyny przeciwnej, straciłem nadzieje.

Po odgwizdaniu przerwy wystrzeliłem jak proca w stronę szatni i zrobiłem chłopakom niezłe lanie.

Zaczęła się druga połowa.
Grali lepiej
Ale nie wystarczająco.
A ja nadal biegłem z piłką prawie sam. Obok mnie został jako jedyny Bruno. Biegł dzielnie, podałem mu piłkę.
Kopnął do bramki. Nie trafione.
Pudło.

Dobre akcje w tym meczu mogę policzyć na palcach jednej ręki.
Nasza reprezentacja spała.
1:0
Maroko.
To koniec, odpadamy z mistrzostw.

~*~
„Tutaj właśnie kończy się historia Portugalii na tegorocznym mundialu. Nie popisali się dzisiaj.- Można było usłyszeć w telewizji oraz radiu po meczu. Całą Portugalię obiegła już wieść o przegranej swoich reprezentantów.
-Widzimy Cristiano Ronaldo, zalanego łzami, w objęciach swojego kolegi z drużyny, schodzi z boiska.- Dodał drugi komentator opisując aktualną sytuacje na murawie.

Wielki gracz Portugalii który zdobył tyle mistrzostw, i tyle nagród. Nagle każdy o tym zapomniał. Zapomniał o tym, że gdyby nie on, Portugalia nawet nie zagrała by kiedyś na mundialu, i nie znaczyła by tyle co dziś.
To on rozbudował piłkę nożną w tym kraju. Dlaczego teraz nagle po przegranym mundialu wszyscy się od niego odwrócili?

-Trenerze! Niech pan skomentuje! Czy Portugalia dała z siebie 100% w tym meczu? Czy wprowadzi pan zmiany w aktualnym składzie reprezentacji? Najważniejsze pytanie. Co z Cristiano! Widzieliśmy w jakim stanie był po meczu. Czy zobaczymy go jeszcze na mundialu?- zadawał pytania trenerowi portugalskiej reprezentacji strasznie nachalny dziennikarz.
Trener Portugalii tylko pokręcił głową, spojrzał jednym okiem na cieszący się skład reprezentacji Maroka, i odpowiedział:
-Dajmy temu czas. Wszystko się okaże.-
Odparł po czym zszedł z murawy, kierując się w stronę szatni swoich chłopaków. Pomimo, że nie był zadowolony z gry wszystkich, chciał ich wesprzeć mentalnie chociaż kilkoma słowami, a najbardziej chciał się zobaczyć z Cristiano, ponieważ wiedział ile dla niego znaczył ten mundial.
~*~
Wskoczyłem pod zimny prysznic, starając się wywalić wszystkie złe myśli krążące po mojej głowie.
Pomimo iż dałem z siebie więcej niż 100% cały czas oplatały mnie wyrzuty sumienia.
Może jednak nie dałem z siebie wszystkiego.
Może zawaliłem wszystko i nawet tego nie widzę.
Natłok myśli które naprawdę dobijały mnie i rozwalały od środka.
Nie byłem przygotowany na przegraną.
W mojej głowie nawet się nie pojawił taki scenariusz.
Przegrać z Maroko? Przecież kiedyś wygraliśmy z Francją. Co jest nie tak?! Co się ze mną stało? Czemu nie gram tak dobrze jak kiedyś?

Zakręciłem wodę, i owijając się szczelnie ręcznikiem wyszedłem z łazienki, przy okazji ubierając bluzę Realu Madryt, którą wziąłem ze sobą bo zwykle przynosiła mi szczęście. Założyłem również szare dresy i buty od nike, i wyszedłem z torbą na ramieniu z szatni, mijając po drodze kolegów z drużyny, do których nie odezwałem się ani słowem.

Na wyjściu ze stadionu już czekała na mnie moja mama z moim dzieckiem.

I jak ja mu teraz w oczy spojrzę? Tatuś obiecał mu że wrócimy do domu z pucharem. Obiecać coś sześcioletniemu dziecku i nie dotrzymać obietnicy.
Byłem po prostu zbyt pewny siebie.

-Cześć mały.- odparłem a po chwili chłopiec już znalazł się w moich ramionach.
-Było dobrze Tatusiu. Naprawdę.- odparł swoim słodkim głosem oplatając moją szyje swoimi małymi rączkami.

Spojrzałem tylko na moją mamę która uśmiechała się do mnie pokrzepiająco.
-Jestem z ciebie dumna synu. Pamiętaj o tym.- odparła klepiąc mnie po ramieniu.

Moja mama pojechała z nami do mojego domu gdzie została chwile.
Położyła Juniora spać i zeszła do mnie, siadając na obok na kanapie.
-Synu. Nie wyglądasz najlepiej. To przez ten przegrany mecz?- zapytała mnie chwytając moją dłoń.
Spojrzałem w jej pełne troski oczy.
Nie chciałem żeby się martwiła, ale wiedziałem też że dłużej nie dam sobie rady.
-Mamo, mogła byś zabrać do siebie małego na kilka dni? Muszę odpocząć, poukładać sobie kilka rzeczy w głowie.- odparłem chowając głowę w dłonie.
-Jasne synku. Jeżeli to sprawi że poczujesz się lepiej... Zabiorę go jutro rano. A teraz pozwól że pójdę się położyć. Padam z nóg, jakbyś chciał pogadać to oczywiście mnie budź.- odparła wstając
-Dziękuję mamo. Dobranoc- odpowiedziałem, tym samym udając się do swojego pokoju.

Wyszedłem na balkon spoglądając w dal.
W głowie miałem tylko przegrany mecz.
Ale już nawet nie chodzi o ten jebany mecz.
Kilka lat temu przed śmiercią mojego taty obiecałem mu, że wygram. Że mi się uda.
Nie dotrzymałem obietnicy.
Przepraszam tato.

Walnąłem się na łóżko płacząc w poduszkę jak małe dziecko.
Pewnie wielu z was pomyśli sobie jak głupie jest to, że załamuje się po takiej rzeczy jak przegrany mecz, i pewnie nigdy tego nie zrozumiecie, bo to trzeba przeżyć, a bólu po nie dotrzymanej obietnicy, którą zwłaszcza złożyło się bardzo ważnej dla was osobie która już odeszła, naprawdę nie da się opisać.
~*~

Hej! Jak wam się podoba? Dajcie znać w komentarzu. Zanim przejdziesz dalej przeczytaj to.
Ronaldo w tej historii ma 34 lata i jest to PRAWDOPODOBNIE jego ostatni mundial. Jego syn ma 6 lat, a Cristiano gra tutaj w Realu Madryt. Jeżeli mowa o Cristiano i Georginie, to nie będzie to taka sama historia jak normalnie. Zapożyczyłam sobie postać Georginy ponieważ bardzo mi ona do Ronaldo pasuje. Zarówno wyglądem jak i imieniem 😂👌
Pozdrawiam was cieplutko ❤️💋

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Where stories live. Discover now