79

44 2 0
                                    

Rozalia natychmiast wstała i zza pleców Jean'a spojrzała na chłopaka. Nie wiedziała czy dobrze słyszała, przecież byli w Korpusie co miałoby im zagrozić? Tym bardziej na odludziu.

- Boże! Złapałam was! - krzyknęła Krista zauważając przyjaciół - Jedziemy teraz, tytani mogą zaraz zburzyć kolejny mur! 

" Kolejny mur? " zmartwiła się brunetka. Czy od tej chwili liczy się każda minuta, sekunda jej życia i przyjaciół? 

Szybko wszyscy ruszyli na dwór słysząc krzyki trenera.

Stojąc już w szeregach ubrani w zbroję patrzyli tylko na trenera oraz przygotowane konie, które czekały już na nich.

- W porządku wszyscy są cieszy mnie to - rzekł trener Keith Sadies - Potrzebujemy jak najwięcej ludzi, mur jest zniszczony. Nie możemy pozwolić aby zburzyli mur Marii. Wsiadać na konie i nie dyskutować! 

To były ostatnie słowa trenera. Każdy posłusznie osiodłał konia i ruszyli za trenerem. W tym momencie brunetka zamartwiała się czy to będzie jej ostatnia chwila spędzona z Jean'em? Czy jeszcze mają nadzieję na przetrwanie ludzkości? Wszystko zostało powierzone w ich ręce. 

***

Gdy dotarli na miejsce każdy ich porozdzielał na pięć osób w grupie. Każdy miał przydzieloną misję. Brunetkę przydzielono do Mikasy, Marco i trzech osób, których nie znała. Mieli za zadanie eliminować każdego tytana, który wejdzie w drogę. 

Rozalia stojąc na jednym z dachu cała się trzęsła. Nie była przygotowana na to, nie w tej chwili. Mikasa podeszła do niej i zakryła jej dłonie swoimi dając jej tym samym wsparcie. Brunetka niepewnie się uśmiechnęła do niej. 

- Teraz! - słyszała głos od dowodzącej osoby ich grupki.

Widziała biegnącego w ich stronę jednego dwumetrowego tytana, a drugi zaś siedmiometrowego. Oczywiście miała podobne umiejętności co do Mikasy, ale na żywo nigdy tytanów nie widziała. Przeraził jej ten widok. Stała jak słup patrząc jak siostra Eren'a powala dwumetrowego tytana, a dwójka nieznajomych zabija siedmiometrowego.

Było jej wstyd.. Stała i nic nie mogła zrobić. 

- Co tak stoisz?! Rusz się w końcu - krzyknęła zmęczona liderka

Dopiero teraz Rozalia się ocknęła, spojrzała wokół siebie. Wszędzie tytani oraz jej przyjaciele, którzy walczą a ona dalej stoi jak słup. Usłyszała kolejne głośne kroki dowodzące o tym, że zbliżał się tytan. Brunetka spojrzała na Mikasę mocniej trzymając miecze w rękach, Ackermann dała jej znak, że ma działać.

I posłusznie tak zrobiła. Poleciała w powietrze zahaczając o domek, który był najbliższą drogą do tytana. Nie należał do przyjemnych sądząc po tym, że z dobre 6 metrów mierzy. 


Denerwuje mnie twoja uporczywość!Where stories live. Discover now