Sto czterdzieści osiem

Zacznij od początku
                                    

Poruszyła się niespokojnie, próbując znaleźć sensowne miejsce, z którego mogłaby obserwować rozwój wydarzeń. Gdyby przynajmniej wiedziała, w jaki sposób się przydać...

– Okej. Kiedy wilkołak kogoś ukąsi... Wtedy powstaje więź. Zupełnie inna niż ta, którą pewnie znasz jako telepatka – odezwała się cicho Claudia, ostrożnie dobierając słowa. Mówiła szybko, bardzo rzeczowo. Przez cały ten czas wpatrywała się w jedną z płonących świec, zupełnie jakby coś w widoku ognia dodawało jej otuchy. – Ta więź będzie kluczowa, kiedy nadejdzie pełnia. Jeśli zostawimy to tak, jak jest, wszystko będzie zależało od Charona, a on... Och, uwierz mi, że nie chcesz wiedzieć. Podejrzewam, że mała nie miałaby żadnych szans nawet jako człowiek. Nie uwierzę, że będzie chciał przeprowadzić ją o przemianę.

Layla mimowolnie się wzdrygnęła. Jakoś nie wątpiła w prawdziwość tych słów.

– Wiem, jak to działa – zapewniła, chcąc zyskać na czasie. – Joce musiałaby go zabić, ale...

– Powodzenia – sarknęła Claudia, uśmiechając się w pozbawiony wesołości sposób. – Gdyby istniał jakiś sposób, nie uciekałabym przez tyle czasu. Nie... na to zdecydowanie nie mamy co liczyć.

– Więc to – wymownie zerknęła na miseczki z rozcieńczoną krwią – jest jakąś inną metodą?

Nic nie mogła poradzić na to, że mimo wszystko zabrzmiała sceptycznie. Miała wrażenie, że zaczyna zachowywać się jak desperatka. Inaczej nie była w stanie usprawiedliwić tego, na co właśnie się godziła.

– Zaraz zobaczymy.

Nie, to zdecydowanie nie brzmiało dobrze. Layla powstrzymała jęk, próbując samą siebie przekonać, że powinna po prostu robić to, co konieczne. Zupełnie jakby potraktowanie wszystkiego jak kolejny (nie do końca bezpieczny) eksperyment, w jakiś cudowny sposób niwelowało wszystkie problemy.

Nawet jeśli Claudia wyczuła jej wahanie, nie dała niczego po sobie poznać. Odwróciła się, by sięgnąć po coś, co leżało na kanapie, a co okazało się fioletowa, wykonaną z gładkiego materiału apaszką.

– Kupiłam ją z myślą o Claire, ale trudno – przyznała wampirzyca z niepewnym uśmiechem. – Zadanie dla ciebie. Zawiąż ją... W zasadzie jakkolwiek. Ważne, żeby na środku powstał mocny supeł, a końce pozostały luźne – wyjaśniła, wyciągając apaszkę w stronę Layli.

– Nie rozumiem...?

Ale mimo wszystko ujęła materiał. Przesunęła go między palcami, utwierdzając się w przekonaniu, że był przyjemnie miękki. I jak nic spodobałby się Claire przez wzgląd na kolor. Co prawda dziewczyna zwykle nie nosiła takich rzeczy, ale Laylę i tak rozczuliło coś w myśli, że Claudia myślała o takich drobiazgach. Tak po prostu, jakby obdarowywanie bratanicy, podczas gdy cała jej rodzina pałała względem wampirzycy nienawiścią, było najnormalniejszą rzeczą na świecie.

– Po prostu ją zawiąż. – Kobieta wywróciła oczami. – Najlepiej kilka razy. Sama zdecyduj, ile wystarczy.

Layla rzuciła jej jeszcze jedno wątpiące spojrzenie, ale nie próbowała się spierać. Wciąż niepewna, co właśnie próbowały zrobić i dlaczego poplątanie apaszki mogłoby być w tym kluczowe, kilkukrotnie przełożyła materiał, próbując stworzyć jak najmocniejszy węzeł i przypadkiem nie uszkodzić przy tym delikatnej tkaniny.

Bez słowa podała węzeł Claudii. Wampirzyca natychmiast ułożyła go między wypełnionymi krwią miseczkami, po czym wsunęła każdy koniec w osobne naczynie. Materiał natychmiast zabarwił się w miejscach, w których w których wsiąknęła w niego nietypowa mieszanka wody i posoki.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz