84: Święta

1K 78 65
                                    

Remus Lupin, który najwyraźniej przejrzał na oczy, postanowił zaprosić wszystkich do siebie na święta Bożego Narodzenia. Właściwie do siebie i Bonnie. James wyglądał na nieco zmęczonego, miał głębokie wory pod oczami, ale czy wyglądał jakby był w wielkiej depresji? Nie. Zachowywał się, no cóż, normalnie. Oczywiście smutek z każdą myślą o swojej mamie się pojawiał, ale wiedział, że jego mama teraz jest o wiele bardziej szczęśliwsza z jego tatą gdziekolwiek jest i, że kiedyś do nich dołączy.

Bonnie, Roselle i Lily stały w kuchni i plotkowały, gdy chłopcy jak zwykle śmiali się na cały dom. Brakowało tylko Petera, który nie wiadomo gdzie się podział. Miał przyjść, lecz zmienił zdanie w ostatniej minucie.

— Więc jak wam idzie? — zapytał Bonnie spoglądając na rudowłosą kobietę.

— Ja i James podjęliśmy decyzję, że na razie nie będziemy się starać o dziecko. — powiedziała Lily po czym głośno westchnęła — Czemu mieliśmy z tym taki problem?

— Nie mam pojęcia. — przyznała Roselle.

— Wy nawet nie planowaliście dziecka a samo do was wpełzło. — powiedziała Lily śmieszne machając rękami.

— Dziecko przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie. —powiedziała Roselle nieco rozbawiona.

— Albo Syriusz jest po prostu dobry w te klocki, jeśli wiecie co mam na myśli. — odparła Bonnie, na co obie kobiety się zaśmiały — Chciałabym żeby Remus też taki był. On się taki boi, że nasze dziecko urodzi z likantropią, że nie wiadomo czy w ogóle będziemy mieli dzieci.

— Uwierz mi. Zmieni zdanie. — powiedziała Lily.

— Rozumiem go, że się boi. — przyznała Roselle — Ale z niczym nie musicie się spieszyć.

— Właśnie. — zgodziła się Lily — Rozmawialiście na ten temat?

— Unika go. — powiedziała Bonnie — Za każdym razem gdy zaczynam ten temat on mówi, że to nie odpowiednia chwila. — dodała — Czasem się boję, że on po prostu mnie już nie kocha i po prostu nie jestem tą jedyną.

— Głupoty pleciesz. — powiedziała Lily — Znam Remusa prawie tak samo dobrze jak James. — dodała — I uwierz mi, że on Cie kocha do szaleństwa, ale wiesz jaki on jest. Wszystko mi przemyśleć setki razy, pozamartwiać się, zmienić zdanie setki razy, popłakać chwilę, a potem się zgodzić.

— Jak kobieta z okresem. — podsumowała Rose, na co wszystkie się zaśmiały.

— Peyton i Nate już wyjechali? — zapytał Lily.

— Tak. — westchnęła — Trochę szkoda. Przecież to moja córka chrzestna. — dodała.

— Nie martw się tym. — powiedziała Bonnie — Za niedługo to ty będziesz miała dziecko.

— Syriusz jest zadziwiająco spokojny. — stwierdziła Rose — Niepokoję się nieco. Normalnie by panikował.

— Może jeszcze do niego nie doszło, że będzie ojcem. — powiedziała Lily.

— Albo stara się nie denerwować Ciebie. — dodała Bonnie.

— Może i masz rację. — odparła Roselle.

Gdy zasiedli do stołu Syriusz uśmiechnął się czule do Roselle i położył dłoń na jej kolanie.

— Macie już propozycje na ojca chrzestnego? — zapytał James — Bo wiecie niedaleko was siedzi najlepszy ojciec chrzestny na świecie.

— James, ja będę ojcem tego dziecka, nie mogę wybrać samego siebie. — powiedział Syriusz kręcąc głową.

— Nie, Łapo, on mówił o mnie! — powiedział Remus.

— Jesteś już pijany, Remus. — stwierdził James — Wasze dziecko powinno mieć jakiegoś fajnego i rozrywkowego ojca chrzestnego!

— Mówiłem już, że nie mogę wybrać siebie. James zacznij słuchać! Jesteś ślepy, ale nie głuchy!

— Chłopcy. — powiedziała Roselle — Dokończymy ten temat innego dnia, okej? — zapytała.

— Tylko mówię, że będę super ojcem chrzestnym. — powiedział James.

— Ty wypuściłbyś te dziecko w powietrze podczas latania na miotle. — stwierdził Remus — Dlatego lepiej wybrać kogoś kto nie ma zielonego pojęcia jak latać na miotle i nie zrobi Waszemu dziecku krzywdy.

— Syriusza nigdy nie skrzywdziłem, a jak odziedziczy po nim inteligencję to też mu się nic nie stanie. — odparł James.

— Jestem znacznie mądrzejszy niż Ty, Roguś. — powiedział Syriusz.

— Wcale, że nie! — zawołał James — Przypominam, że to Ty nigdy nie pamiętałeś drogi do sali z obrony przed czarną magią w Hogwarcie.

— To nie znaczy, że jestem głupi. — zaśmiał Syriusz.

Temat rodziców chrzestnych wciąż pozostał nie ruszony. Syriusz za każdym razem powtarzał, że nie potrafi wybrać między swoimi przyjaciółmi, bo nie chce żadnego z nich urazić.

— Kogokolwiek wybierzecie my to zaakceptujemy, ponieważ jesteśmy dorośli. — powiedziała Lily.

— Ale ja chce być ojcem chrzestnym. — szepnął James i Remus w tym samym czasie.

— W zasadzie jeszcze o tym porządnie nie pomyśleliśmy. — powiedziała Roselle.

Na tym ten temat się zakończył i Bonnie zręcznie go zmieniła na postanowienia noworocznego, dlatego Syriusz cieszył się w duchu, że nie musi się wypowiadać. Jedyne czego chce to, żeby jego żona i dziecko było zdrowe a on podołał w roli ojca.

Evermore | Sirius Black Where stories live. Discover now