63: Sprawa Przyszłości

1.2K 81 17
                                    

Syriusz oparł z westchnęciem na oparciu krzesła. Jego ręce powędrowały w stronę włosów. Był znudzony. Syriusz był osobą, która uwielbiała się bawić. Wszystko zaczęło się już gdy w styczniu wrócili do nauki, a jego najlepszy przyjaciel — chłopak, który kochał dobrą zabawę jak Syriusz — zaczął nagle przesiadywać w bibliotece nad nauką. Remus od zawsze dużo się uczył, nawet Peter zaczął czytać wszystko dokładnie. Zbliżały się egzaminy i nauczyciele już zaczęli ich straszyć.

— Moi drodzy. Jestem bardzo zawiedzony tym co zobaczyłem. — zaczął profesor Slughorn — Jak to możliwe, że w tamtym roku mieliście takie piękne wyniki, a teraz? — pokręcił głową — Połowa klasy nie zdała ostatniego sprawdzianu, a jak wy sobie wyobrażacie OWUTEMY?

Syriusz też był zawiedzony. Chciał zdać egzaminy jak najlepiej potrafi, a nie może się za nic skupić. Stracił apetyt, unika posiłków, a już nie można nie wspomnieć o nieprzespanych nocach.

— Kochani, musicie się bardziej przyłożyć. Z całej grupy tylko dwie osoby osiągnęły wynik Powyżej Oczekiwań. Panna Evans i Panna Cameron. — powiedział nauczyciel kręcąc głową — Jestem zdumiony, naprawdę. Potraficie więcej, więc przyłóżcie się do pracy.

Łapa nigdy nie stresował się sprawdzianami ani wypracowaniami, a jednak za każdym razem gdy myślał o egzaminach nie mógł pozbyć się ciężaru na sercu. Za każdym razem gdy tylko pomyślał o tym jak szybko leci czas i jak blisko do egzaminów ręce zaczynały mu się trząść i ciężko było to skontrolować.

— To tyle na dzisiaj, dziękuję, do widzenia. — powiedział Slughorn, gdy zadzwonił dzwonek na przerwę.

Syriusz wziął swoją torbę i wymijając swoich przyjaciół poszedł do pokoju, w którym niegdyś siedział z Roselle. Usiadł na kanapie wbijając paznokcie w skórę. Już od paru tygodni, gdy tylko zaczynał się mocno stresować zaczynał wbijać paznokcie w dłoń, mimo, że ta była już poraniona. Wciągnął powietrze nosem spoglądać na swoją dłoń.

— Skąd wiedziałam, że Cię tu znajdę. — usłyszał spokojny głos Roselle, szybko zaciągnął rękaw na dłoń i uśmiechnął się delikatnie — Szybko wyszedłeś z klasy.

— Bez powodu. — powiedział Syriusz wymijająco.

— Takie sztuczki możesz stosować na kimś innym. — powiedziała Roselle — Ja już Cię trochę poznałam i wiem, że coś nie tak.

— Wszystko jest cudownie i pięknie. — powiedział — Tak cudownie, że mam ochotę skoczyć z wieży astronomicznej żeby pokazać jak cieszę się życiem.

— Kochanie... — zaczęła, ale Syriusz prychnął. Roselle zmarszczyła brwi.

— Oboje wiemy, że powinniśmy porozmawiać. — powiedział Syriusz patrząc na nią z ukosa — Mimo, że oboje się przed tym bronimy, któreś z nas musi w końcu to powiedzieć.

— Niby co powiedzieć? — zapytał zdezorientowana.

— A to, że nie możemy razem zamieszkać. — powiedział w końcu — Jestem zbyt irytujący, nieznośny, nawet nie wiem co chce robić w życiu. Nie jestem odpowiednią osobą, z którą mogłabyś planować przyszłość. Narażam Cię na zgubę. — odparł.

— O czym ty mówisz, Syriuszu? — zapytała.

— A o tym, że nie wytrzymasz ze mną tyle czasu, oboje wiemy, że to nie wypali. — wyjaśnił.

— Czy mógłbyś nie decydować za mnie? — zapytała — Czemu od razu stawiasz sytuację na zgubę, skoro nawet nie spróbowaliśmy? Jesteśmy, przynajmniej ja mam takie wrażenie, w poważnym związku. Chociaż może ty nie tego nie odczuwasz? — mówiła — Mówisz o sobie tak jakbyś był najgorszą osobą na świecie, mimo, że dobrze wiesz, że tak nie jest, a ja mam dość tych Twoich humorków.

— Widzisz, ledwo zaczęliśmy temat a już się kłócimy! — powiedział - Nie jesteśmy gotowi.

— To dziwne, ale ja się czuję gotowa! — krzyknęła — Bo nie wiem czy wiesz, ale Cię kocham i nie chcę być daleko od Ciebie, szczególnie w czasie wojny...

— Zamierzam walczyć na wojnie. — przerwał jej — Dlatego nie chcę z Tobą mieszkać... To znaczy chcę, ale nie mogę! Narażam Cię! To robię! — krzyknął — Przypominam Cię, że moja rodzina mnie nienawidzi, a co za tym idzie nie zawahają się mnie zabić! Co więcej nie zawahają zabić Ciebie, a ja nie poradzę sobie gdy mi zabiorę Ciebie!

— Przecież jakoś byśmy sobie dali radę! — odparła.

— Roselle czego ty nie rozumiesz? — zapytał.

— A czego ty nie rozumiesz? — Odpowiedziała pytaniem chwytając go za dłonie — Tego, że Cię kocham. Że chce z Tobą być, chcę zbudować z Tobą przyszłość?

— Czemu to utrudniasz? — zapytał, a jego oczy zaszły łzami — Czemu to robisz? Ja Ciebie też kocham, nawet nie masz pojęcia jak bardzo, ale nie mogę Cię narażać.

— Proszę, Syriuszu. — powiedziała roztrzęsionym głosem — Proszę...

— Przepraszam, Rosie. — szepnął — Tak bardzo Cię kocham, przepraszam.

— Syriusz. — błagała pociągając nosem — Proszę, dlaczego nie możemy spróbować? — zapytała.

— Chciałbym, Rosie, ale nie mogę. — mruknął.

Syriusz, nie mogąc już wytrzymać, ostatni raz spojrzał na Roselle i poszedł do swojego dormitorium. Zatrzasnął drzwi i zjechał po drzwiach i pociągnął głośno nosem.

— Wszystko w porządku? — zapytał Remus patrząc na przyjaciela marszcząc brwi.

— Tak, wszystko gra. — szepnął.

— Zgadnij co! Remus dał szansę Bonnie! — krzyknął James z uśmiechem.

— To świetnie, Luniek, bardzo się cieszę. — powiedział Syriusz z krzywym uśmiechem.

— Na pewno w porządku? Niewyraźnie wyglądasz. — powiedział Remus.

— Tak, tylko... Tylko właśnie rozwaliłem swój związek, ale wszystko jest w jak najlepszym porządku. — powiedział.

— Co zrobiłeś? — zapytali chłopak w tym samym czasie.

— Zaczęliśmy temat wspólnego mieszkania... I ja powiedziałem jej, że będę walczył na wojnie i nie chce jej narażać i, że poza tym to nie wytrzyma długo ze mną...

— Oszalałeś? — zapytał James — Jeszcze parę miesięcy temu mówiłeś, że bardzo chcesz z nią mieszkać, co się zmieniło?

— Nie chce by jej się stała krzywda. — mruknął Syriusz.

— Na pewno da się to jakoś naprawić. — odparł Remus, a Łapa pokręcił głową.

— Wszystko zepsułem. — szepnął wbijając sobie paznokcie w dłonie.

— Może naprawdę nie wszystko jest stracone? — odezwał się Peter.

— Czemu muszę być tak problematyczny? — zapytał siadając na swoim łóżku.

— Spokojnie, Syriuszu. — powiedział James, siadając obok niego— Wszystko się ułoży.

— Po co w ogóle zacząłem ten temat? — zapytał sam siebie — Po co?

— Łapa, wszystko da się naprawić. Pewnie zadziałałeś pod wpływem emocji. Byłeś już od jakiegoś czasu poddenerwowany i się po prostu wylądowałeś na niej. — powiedział Remus.

— Jak wy ze mną wytrzymujecie? — zapytał, a w jego głosie wyraźnie można było usłyszeć depresję.

— Spróbujesz to jutro naprawić, porozmawiasz z nią i wszystko będzie dobrze. — powiedział Remus.

— A co jak się nie uda? — zapytał.

— To my się tym zajmiemy. — odparł James klepiąc go po plecach.

Evermore | Sirius Black Where stories live. Discover now