39: Wyobrażenie Przyszłości

1.6K 118 40
                                    

Roselle wciągnęła dziwnie przyjemne powietrze nosem. Stała na wieży astronomicznej wpatrując się w Zakazany Las. Czuła się wręcz beznadziejnie. Powietrze pachniało dziwnie, unosił się znajomy zapach, który nie wiedzieć czemu sprawiał Roselle o mdłości. Jej serce mocno biło w piersi. Na sobie miała jedynie dresy i bluzę, która należała do Syriusza, który wciąż tkwił w skrzydle szpitalnym. Jego stan raz się polepszał a raz pogarszał, a ona, gdyby tylko mogła, spędzałaby z nin cały dzień. Nawet gdy nie czuł się dobrze, zachwycał ją. Żałowała, że wcześniej nie zauważyła jego zaskakującej inteligencji, powalającego uśmiechu, który sprawia, że jej miękną jej kolana. I jego włosy, czarujące kosmyki, kręconych włosów, były jakby zaczarowane. Nawet gdy leżał w łóżku, ruszając się z niego dość rzadko, jego włosy były pięknie poskręcane. Jego pojedyncze blizny na dłoniach, które uwydatniały żyły. Syriusz, w oczach Roselle, cały był zaskakujący. A gdy był chory - był po prostu uroczy.

Roselle zaciągnęła na dłonie rękawy bluzy i głośno westchnęła.

- Chciałabym żebyś już wrócił do zdrowia. - mruknęła.

- Trochę zimno, nie sądzisz? - rozległ się znajomy głos.

Roselle się odwróciła, a jej oczom ukazał się James Potter, w piżamę, w okularach na nosie, ale czegoś w nim brakowało.

- Tęsknota za Syriuszem Ci doskwiera? - zapytał, a blondynka jedynie pokiwała głową. - Już mu lepiej.

- To świetnie. - ucieszyła się.

- Wciąż musi leżeć w skrzydle szpitalnym, ale czuje się lepiej. Slughorn i Madame Pomfrey połączyli siły i w końcu znaleźli coś co faktycznie pomoga. - odparł.

- Wiadomo czyja to sprawka? - zapytała.

- Nie. - odparł krótko James

Potter zmierzwił swoje włosy dłonią.

- Ale zrobię wszystko by się dowiedzieć. Nie puszczę tego płazem. - odparł.

To było dla Roselle jasne. James Potter nie puści płazem tego, że otruto jego najlepszego przyjaciele. To oczywiste, że chce znaleźć sprawcę, ale i równie dobrze, Potter może zbyt się wściec.

- Mogę Ci pomóc. - powiedziała po chwili Roselle. James spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwami.

- Hm? - mruknął.

- No wiesz, jeśli nie zamierzamy nikogo zabić. - odparła. - Razem znajdziemy tego, który zrobił krzywdę Syriuszowi. A nie zapominaj, że Twój najlepszy przyjaciel jest moim chłopakiem.

- Oczywiście, że pamiętam. - odparł James - Po prostu, czasem wydaje mi się, że Syriusz jest w relacji z dziewczyną, która, po pierwsze jest inna od niego, a po drugie, on nigdy nie chciał.

- Może chciał, ale o tym zwyczajnie nie wiedział. - stwierdziła Roselle - Ja dopóki nie poczułam niczego więcej do Syriusza, nie potrzebowałam nikogo więcej, prócz przyjaciół.

- Na początku. Choć był to udawany związek. Czułem się zagrożony. Mój przyjaciel. Nagle ma dziewczynę. Myślałem, że zwyczajnie się od siebie oddalimy, mimo, że poniekąd było odwrotnie. - wyznał. - Wiem co większość o mnie sądzi. Że jestem arogancki, samolubny, leniwy, może i irytujący. Przejmowałbym się tym, gdyby nie Łapa, który zawsze stawał w mojej obronie, albo mówił mi, że tak nie jest.

- Syriusz, czasem sądzi, że jest podobny do swojej rodziny. Że stanie się taki jak oni.

- Tyle, że to nieprawda. - odparł od razu James. - Jest zupełnie inny! I to nie zaczęło się, gdy trafił do Gryffindoru, buntował się już dużo przed pójściem do Hogwartu. Mimo, że miał wtedy z jakieś osiem lat i zwyczajnie miał dość nauki, to i tak, to coś.

- Czasem się zastanawiam, jak osoba z tak wielkim ego, tak bardzo nie lubi o sobie gadać.

- Och! O sobie to może gadać godzinami. - powiedział James ze śmiechem. - Ale nie o swoich uczuciach. Nie potrafi o nich mówić, bo boi się co ludzie sobie pomyślą.

- Dlatego zapisywał to w dzienniku. - zauważyła Roselle.

- Odkąd się dowiedziałem o tym, że próbował ze sobą... Skończyć. Doskwiera mi poczucie winy, nie mogę przestać się o niego martwić, mimo, że wiem, że wszystko jest w porządku, a nawet lepiej. Chociaż śpi teraz w skrzydle szpitalnym. - powiedział Potter. - Zanim trafił do szpitala, wstawałem co chwilę, aby się upewnić, że śpi we własnym łóżku.

- To jasne, że się martwisz, że będzie próbował zrobić to znowu. Nie wiele osób zauważało, że nie ma on wcale łatwego życia. Mimo, że potrafił żartować ze wszystkiego, sam wiedział, że po prostu czasem nie daje już rady.

- Po prostu... Nie wyobrażam sobie życia, jakbym miał go stracić, rozumiesz? - mruknął okularnik - Ja bardzo bym chciał mieć dzieci, a nie wyobrażam sobie jakby, kto inny niż Syriusz miałby zostać ojcem chrzestnym.

- Jestem pewna, że Syriusz z radością by przyjął Twoją propozycję. - stwierdziła. - Gdy wyobrażasz sobie przyszłość, widzisz siebie z Lily, prawda?

- Oczywiście. - mruknął. - Widzę siebie i Lily, w małym domku, z kotem i dzieckiem, które ja, Remus i Syriusz, wychowujemy małego hunctwota. Z Lily, która czasem może i się wścieka, że nasze dziecko za coś tłucze, gdy lata na małej miotle dla dzieci. Syriusz, który broniłby go, bo jest najlepszym ojcem chrzestnym na świecie, Remus, który zawsze dawałby by mu coś słodkiego, bo stara się być super wujkiem. Moich rodziców, którzy rozpieszczają naszego dzieciaka.

Roselle słuchała tego z przyjemnością. Było w tym coś co sprawiało, że czuła się spokojna.

- Potem, gdy nasze dziecko jest w wieku jedenastu lat, idzie do Hogwartu, ja, chłopaki i Lily, jesteśmy wzruszeni, bo nasze dziecko dorosło. Potem, gdy się pierwszy raz zakocha, chciałbym aby poszedł do Syriusza, bo wiem, że on zawsze pomoże i pożartuje, bo oczywiście te dziecko zyska, po mnie, słabość do rudzielców.

- To wszystko brzmi pięknie, James. - powiedziała Roselle.

- Szkoda tylko, że idzie wojna i ciężkie czasy. - powiedział - I szkoda, że Lily nie chce ze mną być.

Evermore | Sirius Black Where stories live. Discover now