34: Urodziny Lunatyka.

1.8K 126 19
                                    

10 marca, Syriusz obudził James'a i Peter'a dość wcześnie. Remus wcześnie wstawał, dlatego musieli go wyprzedzić. Uśmiechnęli się do siebie i gdy już stali przed łóżkiem przyjaciela.

- LUNAAAATYYYYK! - krzyknął James

- WSZYSTKIEGO DOBREGO LUNIEEEEK! - dołączył Syriusz

Remus wymruczał przekleństwa pod nosem.

- Musieliście to zrobić? - zapytał, ale po chwili się szeroko uśmiechnął

- Oczywiście - odparł Peter

- To Twoje urodziny Luniek! - powiedział James

- To oczywiste, że będziesz dziś najważniejszy! - dołączył Syriusz

- Nie sądzę żeby ktokolwiek byłby dla Ciebie ważniejszy bardziej od Roselle, zakochany kundlu - odparł ze śmiechem Remus

Syriusz spłonął rumieńcami

- Ja jestem dla niego najważniejszy! - odparł oburzony James - Ładne rumieńce - skomentował

- Zamknij się - mruknął Syriusz

Z racji tego, że chłopaki byli wręcz gotowi do wyjścia, czekali na tylko na Remusa. Oczywiście z kuchni był zamówiony tort - zasługa Glizgona. Lunatyk zawiązał krawat, przypiął odznakę prefekta i byli wręcz gotowi do wyjścia.

- PRZEJŚCIE! - krzyknął James, gdy wyszli przed Wielką Salę

- PRZEJŚCIE DLA SOLENIZANTA! - krzyknął Syriusz

Remus przewrócił oczami i warknął w ich stronę przekleństwa. Niektóre osoby krzyknęły w jego stronę życzenia, a on dziękował szybkim skinieniem głowy.

Zasiedli przy stole i zjedli szybko śniadanie, gdy skrzaty przyniosły tort z niebieską polewą i napisem:

Wszystkiego najlepszego, Luniek

- Nie musieliście. - powiedział z uśmiechem

- Owszem. Musieliśmy. - odparł James

- Naprawdę... - zaczął

- No dalej, Luniek - mruknął Syriusz wkładając świeczki w ciasto i szybkim ruchem różdżki zapalił je.

- Siedemnaście lat ma się tylko raz, mój drogi przyjacielu - odparł z uśmiechem James

- Pomyśl Życzenie - powiedział Peter

Remus spojrzał na przyjaciół i szybko zdmuchnął świeczki. Po czym odwrócił się do James'a, który stał po jego prawej.

- Dziękuję, chłopaki - powiedział przytulając James'a, po czym przytulił też Syriusza, Peter'a i Lily.

Oczywiście planowali już imprezę urodzinową, w zasadzie to Peter i Syriusz to robili, bo chcą połączyć imprezę Lunatyka i Rogacza w jedno, a Łapa próbuje przekonać Glizdogona, aby też dołączyli do tego Roselle, która swoje urodziny obchodzi piętnastego marca.

Zajęcia minęły tego dnia naprawdę szybko, co było niespodziewane dla Syriusza. Zazwyczaj strasznie mu się to wszystko dłużyło.

- Wszystkiego najlepszego, Remus! - rozległ się głos Roselle.

- Dziękuję, Rosie. - uśmiechnął się szeroko, gdy blondynka podeszła do Syriusza i delikatnie pocałowała go w usta.

- Hej. - mruknął w jej usta.

- Cześć. - szepnęła z uśmiechem.

Dla Syriusza wydawało się to niemożliwe, ale żył on jak w bajce. James i Remus wiedzieli, że wszystkie pomysły i niespodzianki, które ich czekają w urodziny, to sprawka nikogo innego jak Syriusza. Chociaż najlepszym prezentem, który już w zasadzie dostali, było szczęście ich przyjaciela. Nie mogli patrzeć jak Syriusz cierpi, a sama świadomość, że gdyby Remus nie wszedł na wieżę astronomiczną tamtej nocy, sprawia ich o deszcze. Mimo, że Syriusz ma sporo wad. Bywa egoistyczny, łatwo go zdenerwować, nie potrafi mówić o uczuciach, to mieli świadomość jak ważni są dla niego przyjaciele. James się zastanawiał co by było, gdyby Syriusz to zrobił. Parę razy śniły mu się z tego powodu straszne koszmary, bo których kilkukrotnie musiał się upewnić, że Syriusz leży we własnym łóżku. Bał się o niego i o jego życie, czasem nawet bardziej niż o siebie. Martwi się od niego już od pierwszego roku, gdy Syriusz wrócił po świętach z płaczem. Wtedy był zupełnie inny. Może i nawet bardziej irytujący niż teraz. Jako dzieciaki nie zdawali sobie sprawy, jak bardzo sytuacja rodzinna dobija Łapę. Rogacz wciąż pamięta uśmiech Syriusza, gdy na drugim roku zabrał go do siebie na święta. Wciąż pamięta jego szczęście, ale i zdziwienie, gdy dostał tyle prezentów co nigdy. Remus, mimo, że często żartuje z Syriuszem, martwi się, że kiedyś przestanie żartować w ten sposób. Mimo, że cała trójka sprawiała czasem straszne kłopoty, profesor McGonagall wiedziała jak straszną rzeczą byłoby rozdzielić tych uczniów.

Evermore | Sirius Black Where stories live. Discover now