47: Zmartwienia James'a

1.5K 97 31
                                    

- Są moi chłopcy! - zawołała Euphemia Potter wybiegając z kuchni i wytrzepując ręce.

- Mama! - krzyknął James a Syriusz zacisnął wargi by się nie roześmiał.

- Maminsynek. - skomemtował cicho.

- Syriuszu! - krzyknęła kobieta podchodząc do chłopaka. Pocałowała go w policzki i spojrzała na niego z uśmiechem - Jak się czujesz, skarbie?

- Świetnie, pani Potter. - powiedział Syriusz.

- Chodźcie coś zjecie. - powiedziała i klasnęła w dłonie - Trochę chudo wyglądasz Syriuszu. - skomentowała.

James i Syriusz usiedli przy stole.

- Mamo, gdzie jest tata? - zapytała.

- Poszedł już spać, jest trochę chory, ale noc cóż... Krużka z nim jest. - powiedziała i wymusiła uśmiech w stronę chłopców.

Racja, Fleamont Potter nie należał do najmłodszych osób, on i Euphemia mieli problem z poczęciem dziecka, dlatego byli już trochę starśli gdy James się urodził i też dlatego nie ma on rodzeństwa.

- Wyjdzie z tego. - skomentowała, lecz Syriusz dosłyszał nutkę niepewności w jej głosie.

Postawiła przed nimi talerze pełne jedzenia.

- Na opowiadajcie jak rok szkolny. - powiedziała siadając przy nich.

- Wszystko dobrze. - odparł od razu James - Syriusz... Miał ciężki czas, ale nie ma już powodu do zmartwień.

- No tak. - powiedziała kobieta przypatrując się Syriuszowi - Jutro mi opowiecie, bo jesteście już zmęczeni.

- Może ty też pójdziesz się już położyć, mamo? - zasugerował James.

Syriusz poczuł się dziwnie. Wiedział, że sytuacja zdrowotna taty jego najlepszego przyjaciela była coraz gorsza, ale teraz widocznie było znacznie gorzej.

- Tak, tak, to dobry pomysł. - powiedziała - Dobranoc chłopcy.

- James, wszystko w porządku? - zapytał Syriusz widząc, że odkłada jedzenie do lodówki.

- Tak, tylko nie jestem głodny. - powiedział James.

- Rogacz. - Syriusz wstał z lekkim skrzypieniem krzesła - Znam Cię, wiem, że martwisz się o tatę. Ale uwierz mi. Twój tata z tego wyjdzie. - powiedział.

- A co jak nie? - zapytał nagle Syriusz - Moja mama, ona tak kocha mojego tatę, boję się, że nie da sobie rady, gdy on...

- Spokojnie, James. - powiedział Syriusz łapiąc go za ramiona - Wszystko będzie dobrze.

- Dzięki. - powiedział James.

- Chodźmy już spać. - odparł Syriusz z lekkim uśmiechem.

Pokój gościnny, w którym spał Syriusz był mały, ale rodzice James'a urządzili go pod niego, już lata temu, co go wzruszało za każdym razem. Nie wyobrażał sobie co by było gdyby nigdy nie poznał James'a. Jego rodzice mają tak dobre serca, jak sam Rogacz. Zawsze gdy słuchali o sytuacji rodzinnej Syriusza, oboje byli oburzeni, bo nie wiedzieli jak można traktować tak własne dziecko.

Gdy Łapa położył się do łóżka prawie, że od razu zasnął. Budził się parę razy w nocy, i znów zasypiał wsłuchując się w deszcz uderzający o parapet. Gdzieś o czwartej ponownie się obudził. Na dworze była burza, a Syriuszowi zaschło w gardle. Zszedł na dół aby napić się herbaty, gdy na patio ujrzał sylwetkę swojego najlepszego przyjaciela. Od razu podszedł do niego i wciągnął do środka.

- Oszalałeś? - zapytał Syriusz szeptem biorąc koc z kanapy. Nałożył go na ramiona swojego przyjaciela - Będziesz chory.

- Nie mogłem spać. - wyznał James. Z jego włosów ciekła woda - Martwię się.

- Wiem, Roguś. - odparł Syriusz. - Nie mogłeś przyjść i mnie obudzić? - zapytał - Zrobię Ci herbatę.

Łapa po chwili postawił dwa parujące kubki z herbatą. James pociągnął nosem wpatrując się w ogień kominku. Syriusz podał mu chusteczki ze stołu.

- Dziękuję. - mruknął przykładając jedną do nosa. Rozległ się dźwięk wydmuchującego nosa James'a.

- Ile tam stałeś?

- Nie wiem. Godzinę?

- To długo, James. - mruknął Syriusz. - Nieważne co by się stało. Będę przy Tobie.

- Nie musisz. - mruknął.

- Wiem, że nie muszę. - wyznał - Ale chcę, a to co innego. Ty nigdy mnie nie opuściłeś i ja ciebie też nigdy nie opuszczę, stary.

- Ja po prostu... Chciałbym żeby wszystko było tak jak gdy przyjechałeś do mnie po raz pierwszy. Tata był pełny życia. Latał z nami na miotłach, a na koniec wakacji zrobił ognisko, na którym byli też Peter i Remus. Nie myślałem wtedy, że mogę go kiedyś stracić.

- Może... Zrobimy ognisko na koniec wakacji. - zaproponował Syriusz - Wiesz, zaprosimy Remus, Peter'a, Lily.

- Roselle. - dodał James.

Syriusz uśmiechnął się delikatnie.

- Lubię was razem. - wyznał James - Pasujecie do siebie. - dodał - Widać, że bardzo ją kochasz, a ona Ciebie.

- Wiesz... Wierzę, że któregoś dnia ty i Lily będziecie tacy sami.

James następnego dnia się rozchorował i Syriusza to nie zdziwiło. Siedział przy nim cały dzień i żartowali jak za dawnych czasów. James wyglądał jakby rozmowa z Syriuszem nieco podniosła go na duchu.

Evermore | Sirius Black Where stories live. Discover now