- Panie Black, ucieczka z domu to poważna sprawa - powiedziała profesor McGonagall, poprawiając okulary
Syriusz siedział w gabinecie proferor McGonagall, nudził się przeokropnie, bo słuchał po raz kolejny tego samego.
- Pani profesor, z całym szacunkiem, ale naprawdę nie zamierzam z panią o tym rozmawiać... W zasadzie z nikim jeszcze na ten temat nie rozmawiałem - powiedział
McGonagall westchnęła.
- Panie Black, rozumiem, że może być to krępujące, rozmawiać o swoich problemach z nauczycielką, ale uwierz mi, że może Ci to pomóc - powiedziała
- Tyle, że ja nie potrzebuję pomocy - odparł Syriusz - Nie ja jeden uciekłem z domu, inni mają o wiele gorsze problemy niż ja
- Co nie zmienia faktu, że powinieneś kogoś o tym poinformować... z rady nauczycieli oczywiście - odparła
- Doceniam, że pani chce ze mną porozmawiać, ale nie mam ochoty na tego typu rozmowy - powiedział szczerze
- Całkowicie rozumiem, że rozmowa z nauczycielką jest krępująca ale czemu nie powiesz o tym chociaż przyjaciołom - powiedział
- Nie wie czy pani wie, ale jestem pewny, że nawet do nauczycieli dotarła informacja o mojej kłótni z James'em - powiedział
- Tak, ale wiem, że się już pogodziliście - powiedział
- Nie mam zamiaru nikomu mówić o tym co teraz czuję - powiedział - Ani James'owi ani Remusowi ani Peter'owi - dodał
Profesor McGonagall wiedząc, że żadnych informacji z niego nie wyciągnie postanowiła zakończyć rozmowę.
Syriusz nie rozumiał dlaczego ludzie tak naciskają. Każdy kto zna prawdę traktuje go jak porcelanową filiżankę, którą łatwo można stłuc, Syriusz nie jest słaby i on dobrze zdaje sobie z tego sprawę.
Wrócił do pokoju wspólnego, słońce już zaszło i na dworze było ciemno, w salonie gryfonów, było zjawiskowo mało osób. Większość była w swoich dormitoriach.
- Łapcia - dotarł do niego głos jego przyjaciela
- Hm?
- Idziesz? - zapytał wskazując na schody prowadzące do dormitorium chłopców
- Posiedzę jeszcze chwilę - powiedział uśmiechając się do przyjaciół.
Syriusz wyciągnął z torby list od rodziców, w pokoju wspólnym zapanowała już całkowita pustka. Otworzył list i go otworzył. Obejrzał się i przeczytał.
Nie moglibyśmy być bardziej zawiedzeni. Jaką hańbę nam przynosisz!
Jaki wstyd!
Jesteś rozczarowaniem rodziny!
Jak śmiesz wciąż bratać się z szlamami? Ze zdrajcami krwi?
Ta rodzina zasługuje na coś więcej, dlatego też zostajesz oficjalnie usunięty z szanownego Rodu Black'ów. Nie jest to powód do domu.
Jesteś beznadziejny.
Okropny.
Dziwię się, że ktokolwiek wytrzymuje z Tobą dłużej niż dzień.
Może kiedyś się jeszcze opamiętasz, ale na razie, nie wracaj.
Walburga BlackSyriusz rzucił listem o stół i oparł się o kanapę. Najgorsze było to, że czuł się beznadziejny. Czuł się jak najgorsza osoba na świecie, czuł się jakby ktoś rzucił najgorsze zaklęcie, które zostawiło bolesny ślad
- Wszystko w porządku, Łapa? - zapytał Lily siadajac obok niego
- Pewnie - powiedział wymuszając uśmiech - Późno wracasz - zauważył
CZYTASZ
Evermore | Sirius Black
FanfictionSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...