1

540 27 5
                                    

- Cześć, jestem Rozi. Nie, nie, jeszcze raz. Hejka, jestem Rozi. Nie no za bardzo się wczuwam.

Powtarzała dziewczyna stojąc przed lustrem, pierwszy raz miała okazję wyjechać gdzieś na dobre cztery lata, na Korpus Treningowy.

Matka była temu przeciwna, aby jej córka w ogóle zdecydowała się na taką przyszłość, ale Rozalia za wszelką cenę chciała być tą sławną bohaterką, o której każdy mieszkaniec mówiłby właśnie o niej, że uratowała świat.

Nigdy nie była po za murami, nigdy nie widziała tytana, obawiała się tego, lecz ćwiczenia w domu, treningi które sama odprawiała nie dopuszczały ją do tego aby zrezygnowała.

W końcu nadszedł ten czas. Pożegnać się z mamą.

- Mamo! Jestem już spakowana, mogę ruszać!

Pewna siebie zeszła schodami na dół, gdzie czekała na nią matka.

Na pewno tego chcesz? Masz jeszcze okazję zrezygnować - spytała matka

- Mamo przestań już, zaraz wychodzę

Przytuliła matkę, sama nie wiedziała czy kiedyś ją zobaczy, czy będzie to ostatni raz kiedy się widzą. Pocałowała matkę w policho, i wyszła z domu nie odwracając sie.

Nie mogła spojrzeć na matkę, choćby ten ostatni raz.

Dotarwszy do celu dziewczyna nie wiedziała czy się właśnie spóźnia, była wszystkim zestresowana. Napotkała przed sobą niskiego blondyna i postanowiła go zapytać.

- Hej, zaczęło się może przemawianie? Powiedz tylko, że jeszcze nie.

Gdy chłopak się odwrócił, posłał szczery uśmiech dziewczynie.

Rozalia widząc jego piękne niebieskie oczy, do ramion piękne zadbane blond włosy, i uśmiech poczuła, że nie żałuję wybrania takiej przyszłości. Miała wszelką nadzieję, że znajdzie tu prawdziwych przyjaciół.

- Hej - podał jej rękę, a ta zrobiła to samo, odwzajemniając uścisk dłoni - za pięć minut dopiero się zacznie - po raz kolejny się uśmiechnał

- Och, bogu dzięki! A tak po za tym Rozi jestem, a ty?
- Armin, Armin Arlert

Denerwuje mnie twoja uporczywość!Where stories live. Discover now