23

1.7K 121 61
                                    

Chan rozglądał się za swoim internetowym przyjacielem już parę minut. Martwił się o niego, a fakt, że nie wiedział co się dzieje w tej chwili z Felixem wcale mu nie pomagał. Przygryzał ciągle dolną wargę denerwując się, ale starał się myśleć pozytywnie, mimo wiadomości od młodszego. Może i przesadzał, ale gdy zauważył swoją zgubę, od razu do niego podbiegł, o mało się nie przewracając.

— Felix! Wszystko w porządku? — spytał łapiąc młodszego za ramię. Nie musiał nawet czekać na odpowiedź gdy zauważył go bladego jak ściana.

— Trochę mi słabo — przyznał a Chris zaczął się rozglądać zestresowany.

— Gdzieś tu był ratownik, prawda? — spytał a Lee pokiwał głową.

— Jakiś chłopak po występie spadł ze schodów i zajmuje się nim. Zresztą, mam tak często, zaraz mi przejdzie — przekonywał go a wyższy przytaknął domyślając się o co chodzi.

— Idziemy razem na tą pizzę — odparł wstając.

— Nie chcę — westchnął cicho.— Zresztą, nawet nie mogę wstać.

— To żaden problem — wzruszył ramionami i odwrócił się do niego plecami pochylając się, by ten mógł wejść mu na plecy.— Wchodź.

— Nie ma mowy! Jeszcze cię połamię — zaprzeczył, lecz ten przewrócił oczami i sam złapał go za uda wstając i tym samym zmuszając go do złapania się jego ramion.

— No i patrz, nic mi nie jest — spojrzał na niego kątem oka, ale ten odwrócił wzrok speszony.— Ah, czyżby ktoś się tu zawstydził? — zaśmiał się widząc jego różowe policzki, które w tej chwili stały się czerwone.

— Po prostu idź — mruknął pod nosem a Bang znów się roześmiał mimo jego wielkich obaw o niego.

Musiał sprawiać pozory, że nie widzi tego, bo wiedział, że obaj nie są gotowi na to, by rozmawiać o problemach zdrowotnych. To wcale nie znaczy, że nie zamierzał mu pomóc! Miał już ustalony plan, który chciał powoli wkraczać w życie.

×

Po całym lokalu rozległ się wybuch kolejny śmiechu siódemki osób siedzących przy jednym stoliku. Goście po raz kolejny rzucili spojrzenia w ich stronę zaciekawieni tym co mogło to spowodować, ale widząc te same osoby, wracali do swoich posiłków. Wiedzieli już, że mogło rozśmieszyć ich nawet najzwyklejsza rzecz. Może nie wszystkich, ponieważ Felix nie śmiał się tyle co oni. Został wręcz zmuszony do zjedzenia chociażby kawałka pizzy, więc teraz przez poczucie winy nie miał humoru na żarty.

— Jak się czujesz? — spytał cicho Chan niechcąc przerwać rozmów innych. Felix podniósł wzrok na siedzącego obok chłopaka i pokiwał głową.

— Dziękuję, że mi pomogłeś — powiedział prawie szeptem czując jak jego policzki znów zaczynają go piec. Było mu strasznie głupio przez wcześniejszą sytuację i dalej czuł się niekomfortowo przy czarnowłosym.

— Nie ma sprawy, to nie było nic takiego — przekonywał go posyłając mu delikatny uśmiech, który ten nieśmiało odwzajemnił.— Hyunjin mówił, że bardzo się starałeś na próbach — odparł zmieniając temat.— I ty w siebie nie wierzyłeś? Nie jestem dobry w komplementach, ale mogę ci powiedzieć, że gdyby NCT Dream widzieli twój występ, przyjęli by cię do siebie od razu — parsknął śmiechem. Było to oczywiście nawiązanie do coveru tańca chłopaków piosenki Ridin' z którą wystąpili.

— Wiesz, nic nie pobije twojego Wow na scenie — zaśmiał się szarowłosy.— Teraz nie dam ci tego zapomnieć. Wow, oh man, he's hot, hot — zanucił na co Bang przewrócił oczami. Ich nowa wersja była różnie odbierana, ale już nie raz spotkał się z wyzwiskami z powodu orientacji, więc nie zwracał już uwagi na niezbyt pozytywne komentarze.

— Starałem się dla ciebie, ale skoro nie doceniasz tego to-

— Ależ skąd, hyung — przerwał mu.— Dziękuję ci za to. Cholera, ciągle ci dziękuję, ale to przez to ile dla mnie zrobiłeś w ciągu jednego dnia. Jesteś wspaniałą osobą, hyung — powiedział całkowicie szczerze, lecz w niedobrym momencie, ponieważ akurat w tej chwili przy stole panowała cisza.

— Nie spodziewałam się tego po tobie, Felix — odparła Ryujin patrząc na dwójkę chłopaków.— Szybko do niego zarywasz.

— Ryujin, nie bądź wredna — poprosił Jisung, ale ta zaprzeczyła pokręceniem głowy.

— Nie o to mi chodziło! Szczerze mówiąc, sama uważam, że była by z was urocza para. On się dla niego zbłaźnił na scenie — przypomniała wskazując na Chana.— Błagam was, jeżeli oni nie skończą razem to już do końca stracę wiarę w miłość.

— Minho, gdzie idziesz? — spytał Han gdy ten wstawał ze swojego miejsca.

— Idę do łazienki — rzucił obojętnie i ruszył w stronę toalet, lecz Jisung ruszył za nim.

— Nie musiałaś tego mówić przy nim — mruknął Hyunjin patrząc za przyjacielem.

— Nie chciałam go zranić — dziewczyna spuściła wzrok wstając ze swojego miejsca.— Lepiej już pójdę, nie chcę wam przeszkadzać. Miłej zabawy — wzięła swoją kurtkę i wyszła z lokalu.

— Później się zdzwonimy. Do zobaczenia — powiedziała Choi i poszła za przyjaciółką.

— Wiecie, ja też się będę zbierać z Hwangiem. Ustalcie sobie to co macie — powiedział Seo wstając.— Ej, Felix, nie rób min jakby to wszystko miało związek z tobą — westchnął patrząc na załamanego chłopaka.— Są świeżo po zerwaniu, więc wszystko będzie ich drażnić. Dajmy im czas, przejdzie im — dodał. Piegowaty pokiwał głową.— I głowa do góry, to nie wasza wina.

— Dzięki, hyung — mruknął cicho najmłodszy z czwórki.

— Nie ma sprawy — machnął ręką.— To narazie.

— Pa — pożegnali się za nim Hyunjin i Changbin również wyszli.

I nikt nie wiedział do czego doprowadzi zerwanie Ryujin i Minho.

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Where stories live. Discover now