66

922 71 56
                                    

Farbowany blondyn wpatrywał się w okolice przez szybę. Niewiele mógł dostrzec, ponieważ widok zasłaniały mu krople deszczu spływające po szybie. Kiedyś nienawidził deszczowych dni, ale piegus przekonał go, że nie są wcale takie złe. Uśmiechnął się pod nosem gdy przypomniał sobie gdy ten zabrał go na spacer, a gdy zaczęło padać, powiedział mu cytat, który usłyszał w swojej ulubionej bajce. ,,Nie czekaj na burze, tylko naucz się tańczyć w deszczu". Co zabawne, nawet namówił go na taniec. Następnego dnia obaj byli przeziębieni, ale ze szczerymi uśmiechami oglądali filmiki i zdjęcia z poprzedniego dnia. Dalej miał je w swojej galerii i mógłby ich poszukać, lecz telefon padł mu chwilę temu.

Na dobrze znanym mu przystanku, wstał z siedzenia i schował telefon do kieszeni. Założył na głowę kaptur bluzy i schował ręce do kieszeni, żeby jak najbardziej uniknąć deszczu. Wyszedł z pojazdu wpatrując się w swoje buty jakbu miał tam znaleźć coś ciekawego. W rzeczywistości chciał zająć czymś głowę. Czymś co nie jest jego uczuciami, problemami czy piegowatym blondynem ani brunetem z aparatem na zębach. Nie było mu tu jednak dane, ponieważ przed sobą ujrzał dobrze mu znane kolorowe trampki a gdy uniósł głowę, dostrzegł swojego chłopaka trzymającego parasol w ręce. Mimo wszystko, uśmiechnął się na jego widok. Naprawdę za nim tęsknił.

─ Mogłem się tego spodziewać ─ zaśmiał się, na co ten przytaknął. Rozłożył czerwony parasol nad nimi i uśmiechnął się.

Ten cholerny uśmiech plątał Hyunjinowi w głowie.

─ Mogłeś ─ odparł i odnalazł dłoń swojego chłopaka w jego kieszeni bluzy. Starszy splótł ich palce gładząc jego dłoń swoim kciukiem.

─ Co... Co się z nami stało? ─ spytał nagle Hwang. Młodszy ściągnął brwi w dół na znak, żeby ten kontynuował.─ Mam wrażenie, że oddaliliśmy się od siebie. Czemu nie może być jak wcześniej?

─ Chyba za dużo się pozmieniało ─ wzruszył ramionami wyciągając swoją dłoń z bluzy chłopaka. Długowłosy chciał ponownie ją złapać, ale ten się cofnął.─ Ale można to naprawić... Nie czekaj na burze, tylko naucz się tańczyć w deszczu ─ uśmiechnął się promiennie a wtedy Hyunjin zrozumiał o co chodzi. Czerwony parasol zniknął znad jego głowy a Lee odbiegł od swojego chłopaka.

─ Aish, masz rację ─ odparł już bardziej do siebie, ponieważ blondyn był za daleko, żeby to usłyszeć. Nie na długo, bo starszy dogonił go i rzeczywiście namówił go do tańca nie przejmując się deszczem nad nimi.

×

─ Pokrzywa z mango? ─ zapytał choć dobrze znał odpowiedź. Utwierdziło go w tym kiwnięcie głową młodszego. Włożył do kubka wspomnianą herbatę i zalał ją wrzątkiem podczas gdy jego chłopak wygrzewał się na kanapie pod ciepłym kocem.─ Mogę się przyłączyć? ─ spytał kiwając głową na miejsce obok niego. Piegowaty odsłonił koc a starszy usiadł ostrożnie na kanapie a dwa kubki z herbatami odłożył na stolik przed nimi. Objął młodszego ramieniem, który od razu przytulił się do jego boku.

─ Obyś nie był jutro chory ─ mruknął dotykając dłonią jego czoła i policzków.─ Mamy występ niedługo, pamiętasz?

─ To za dwa tygodnie ─ wzruszył ramionami łapiąc jego dłoń ze swojej twarzy i splótł ich palce razem.─ Nawet jeśli zachoruję, zdążę wyzdrowieć do występu.

─ Ale mamy dużo treningów przed tym a, jak to Minho powiedział, obecność obowiązkowa ─ odparł a młodszy się zaśmiał przypominając to sobie. Kiwnął głową opierając ją na ramieniu wyższego.

─ Wiem, a jutro mamy pierwszy z nich ─ przypomniał zamykając oczy. Hyunjin musnął jego skroń wywołując przy tym rumieńce u niego.

Jednak nie czuł się tak jak za ich pierwszym razem. Wtedy wszystko było kolorowe, Lee miał ochotę skakać z radości a Hwang trzymać go za rękę do ich rozłąki, by ponownie ją złapać gdy tylko się spotkają. Nie mogli przetrwać chwili bez siebie a każdy ich pocałunek rozpamiętywali godzinami szczerząc się do samych siebie od ucha do ucha.

Ale teraz było inaczej.

Coraz rzadziej się spotykali, nie umierali już też z tęsknoty bez siebie. Pocałunki traktowali normalnie a każde wspomnienie o nich nie przynosiło już takiej frajdy. Obaj pogubili się w swoich uczuciach nie mając odwagi porozmawiać o nich ze swoją drugą połówką.

A może to dlatego, że nie byli pewni?

Nie byli pewni czy się w sobie odkochują. Mogła to być przejściowa faza a zainteresowanie kimś innym w związku jest chwilowe. Bali się, że jeśli ze sobą zerwą, będą tego żałować i będzie za późno, by do siebie wrócić. Zerwanie chodziło im po głowie, ale nie mieli odwagi tego zrobić.

Kochali się, ale z dnia na dzień już coraz mniej i nie mogli nic z tym zrobić oprócz wmawiania sobie, że ciągnięcie tego dalej ma sens.

×

Nad ranem Hyunjin obudził się pierwszy. Felix zasnął na kanapie a gdy starszy przenosił go do łóżka, ten się obudził. Na szczęście tylko na chwilę, ale zdążył poprosić go o zostanie i takim sposobem zasnęli w swoich objęciach. Hwangowi wcale to nie przeszkadzało, ponieważ uwielbiał z nim tak zasypiać nawet za czasów gdy byli tylko przyjaciółmi nic nie czującymi do siebie. Wyplątał się z uścisku blondyna z zamiarem zrobienia im śniadania. Okrył go dokładnie kołdrą i ostrożnie wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi jak najciszej umiał, niechcąc go obudzić.

Kiedy przygotowywał śniadanie, piegowatego w pokoju obudził dzwonek z telefonu starszego. W nocy podłączył go do ładowarki, więc został obok łóżka. Lee miał identyczną piosenkę, więc niewiele myśląc, odebrał telefon myśląc iż jest on jego.

─ Cześć, Jinnie! Wyspałeś się? ─ usłyszał głos, który ledwo kojarzył i nie mógł dopasować go pod osoby, które znał.─ Mam nadzieję, że tak, bo przyjadę do ciebie o piętnastej ─ dodał a wtedy piegowaty zrozumiał swoją pomyłkę.

─ My... Mamy trening o szesnastej ─ odparł zgodnie z prawdą przecierając oczy piąstką. Podniósł się siadając i rozglądnął się za Hyunjinem.

─ Oh, no szkoda... Ah, właśnie! Jak tam z twoim chłopakiem? Zerwaliście? ─ spytał a serce blondyna stanęło w miejscu na moment.

Chciał z nim wczoraj zerwać?

Nie odpowiedział chłopakowi i rozłączył się. Mimo, że jemu też chodziło to po głowie, miał ochotę się teraz rozpłakać. Po za tym, kto by tak nie miał gdyby właśnie się dowiedział, że jego własny partner nie rozmawia z nim szczerze. On również chciał to skończyć, ale coraz to nowsze działania Hwanga w jego stronę go powstrzymywały. Już nie wiedział co ma w tej chwili zrobić.

─ Oh, Felix, nie śpisz już ─ uśmiechnął się blondyn, który wszedł do pokoju z dwoma talerzami omletów.─ Zrobiłem nam śniadanie ─ dodał podchodząc do niego. Usiadł na skraju łóżka i podał młodszemu jego śniadanie, który niechętnie je przyjął, choć nie miał nawet najmniejszej ochoty tego teraz jeść.

─ Dzięki ─ mruknął pod nosem, ale zaraz potem posłał mu uśmiech, by nie domyślił się, że coś mogłoby być nie tak.

Później rozmawiali na różne tematy, ale po głowie młodszego ciągle chodziło te same słowa znajomego Hyunjina.

Może dla dobra całej trójki, powinien sam to zakończyć?

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Where stories live. Discover now