69

757 68 49
                                    

─ Hyunjin? Możemy porozmawiać? ─ spytał nerwowo piegowaty. Hwang nieco się tego wystraszył i usiadł obok swojego chłopaka na łóżku.

─ Pewnie, kochanie. Co się dzieje? ─ otulił go kocem zostawiając ręce na jego ramionach. Młodszy odwrócił wzrok na swoją pościel w czarną i białą kratę.

─ To... To z nami coś się dzieje, hyung. Chyba trochę za bardzo się z tym wszystkim pospieszyliśmy ─ próbował powiedzieć to spokojnie, lecz głos mu drżał. Hyunjin powoli zabrał ręce z jego ramion.─ Nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Wiem, że na pewno ty i Jeongin macie się ku sobie, to widać. Nie ma co dalej tego ukrywać, hyung...

─ Przepraszam ─ westchnął ciężko opierając się o ścianę za sobą. Przetarł twarz dłońmi nim kontynuował.─ Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Jeongin pomógł mi kilka razy kiedy bałem się wam o czymś powiedzieć, on dowiedział się przez przypadek i tak jakoś-

─ Jinnie, chodzi o twoich rodziców znowu? ─ spytał a gdy dostał w odpowiedzi kiwnięcie głową, przytulił go mocno do siebie.─ Przychodź z tym do nas kiedy chcesz, okej? Nie zostawimy cię z tym i na pewno coś razem wymyślimy na to.

─ Wszyscy macie swoje problemy ─ na moment mocno wtulając się w jego klatkę, ale szybko zluźnił uścisk wiedząc o jego stanie.

─ No to muszę cię zmartwić, ale twoje problemy to też nasze problemy. Przychodź do nas nawet ze złamanym paznokciem. Martwimy się o ciebie ─ kiedy wypowiedział te słowa, blondyn nie wytrzymał i wybuchł płaczem w jego bluzę. Piegowaty zdziwił się na to, ale zaczął delikatnie głaskać jego włosy, żeby go uspokoić.

─ Lix, zawsze powtarzasz to samo, ale nie widzisz jak my martwimy się o ciebie. Nie widzisz jak wyglądasz a ja boję się, że cię w końcu stracę! Nie kocham cię już jak partnera, ale jako przyjaciela dalej tak. Wiem, że powtarzałem to już wiele razy, ale nie możesz tak robić ─ mówił przez łzy. Piegowatego aż zatkało na te słowa.─ Wiem jak reagujesz na takie rzeczy, wiem, że cię to boli jak mówimy ci o twojej wadze, ale cholera, boimy się o ciebie. Nie możemy tak w nieskończoność od tego uciekać, bo nie lubisz o sobie gadać. Proszę, daj mi sobie pomóc ─ poprosił wręcz błagalnie. Felix zdziwił się na te słowa. Był w ogromnym szoku, że tak obarczał przyjaciół swoim problemami.

Mimo wszystko, przytaknął niepewnie głową udzielając mu zgody. Nie chciał dłużej nikogo ranić, siebie też nie. Miał już tego dość.

─ Dobrze... A więc, znowu przyjaciele? ─ spytał dość niepewnie. Ścierał łzy starszego swoim rękawem a blondyn przytaknął posyłając mu smutny uśmiech.

─ I to najlepsi.

////////////////////

Wiem, że krótki, ale stwierdziłam, że już lepiej to niż nic

Uważajcie na siebie, pijcie dużo wody i miłego dnia/wieczoru/nocy

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Where stories live. Discover now