77

831 62 13
                                    

Jisung krzątał się po kuchni bez konkretnego celu. Musiał jakoś odreagować cały swój stres jaki go dzisiaj napotkał a płacz ustał już jakiś czas temu i nie chciał znów wrócić.

Czasami, naprawdę miał ochotę się po prostu rozpłakać. To by mu pomogło w wyładowaniu się i nie musiałby nosić tego w sobie. Wiedział, że jest niedobrze i tego się obawiał. Nie chciał być kolejnym z takimi problemami psychicznymi, ale to wymykało mu się spod kontroli. Chodził do psychologa, który załatwił mu Chan, ale nie pomogło mu to tak jak jemu. Nie wiedział co ma dalej zrobić.

Gdyby tego było mało, Chan wrócił znowu przygaszony. Zachowywał się jakby był nie w sosie a on się zamartwiał. Bang trzymał się już lepiej, miał naprawdę świetny humor a to nagle wszystko się zepsuło. Bał się, że znowu mu się pogorszy. Był tak zajęty zamartwianiem się, że nawet nie zauważył Changbina siedzącego niedaleko niego. Napisał coś w telefonie a potem podparł się o blat obserwując jego poczynania.

─ Znowu się martwisz? ─ spytał nagle przez co wystraszył młodszego.─ Rozumiem, ale nie masz o co. Myślę, że to chwilowe. Wiesz, mówili nam, że na pewno nie będzie świetnie od razu. Potrzebuje jeszcze czasu, dajmy mu go i nie zamartwiajmy się normalnym spadkiem humoru. Wytrzymamy to, obiecuję.

Jisung nie odpowiedział mu nic. Zamiast tego, po prostu rzucił mu się na szyję i mocno wtulił się w chłopaka. Changbin spodziewając się tego, oddał uścisk. Wiedział jak bardzo Han się tym przejmuje, więc starał się mu pomóc najlepiej jak tylko umiał.

No i to właśnie dlatego skończyli razem na kanapie, nakryci kocami oglądając jakieś słabe komedie na poprawę humoru. Jisung trzymał głowę na klatce starszego podczas gdy ten go obejmował. Potrzebowali tego jednego wieczoru razem. Nie potrwał on jednak za długo przez Seo, który już wcześniej wszystko rozplanował. Był świadomy tego, co tak naprawdę poprawia humor blondynowi.

─ Poczekaj, pójdę otworzyć ─ odparł a młodszy niechętnie się odsunął. Pokiwał głową i zwinął się w kulkę a następnie nakrył się kocem aż po same uszy. Czarnowłosy patrzył na niego jeszcze przez chwilę aż zdecydował się wreszcie otworzyć ich gościowi. Gdy tylko to zrobił, zniecierpliwiony szatyn od razy zaatakował go słowami:

─ Gdzie on jest? Wszystko w porządku?

─ Spokojnie, już jest lepiej, ale i tak myślę, że powinieneś iść do niego ─ sprostował przepuszczając go w drzwiach. Starszy od razu tam wszedł, ściągnął buty oraz płaszcz i zaglądnął do salonu. Gdy tylko blondyn go zauważył, wstał z kanapy i wtulił się w swojego chłopaka.

─ Zostawię was może ─ stwierdził Seo i wszedł do pokoju.

Jednak nie do siebie a do Banga chcąc go pocieszyć. Zastał go leżącego na łóżku skrobiąc powoli słowa na kartce. Pomyślał, że jest w trakcie pisania nowej piosenki, lecz i tak wszedł do środka. Chan smętnie podniósł wzrok na młodszego, który posłał mu uśmiech. Po krótkim zastanowieniu, Chan kiwnął głową pokazując mu tak, by usiadł na łóżku obok niego, co też ten uczynił już po chwili.

─ Piszesz piosenkę? ─ spytał wskazując na kartkę a chłopak pokręcił głową przecząco.

─ Nie. Poprawiam tekst do piosenki chłopaków ─ mruknął podnosząc się.─ I zastanawiam się jak poprawić ,,On track". Wiesz, z tych części wokalnych pozmieniać niektóre na rap.

─ Oh, w sumie to co do tego drugiego to nie musisz. Mam kogoś, kto mógłby nam pomóc ─ odparł a czarnowłosy uniósł brwi nieco zdziwiony.─ Jeśli chcesz, może wpaść nawet dzisiaj i wtedy zdecydujesz czy się nadaje.

─ Niech będzie ─ wzruszył ramionami wracając do bazgrania długopisem na kartce.

─ A tak przy okazji ─ zaczął niepewnie niższy. Przerwał na chwilę zaczynając się stresować, chociaż nawet nie wiedział dlaczego. Może po prostu bał się odpowiedzi?─ Jak tam u ciebie i Felixa?

─ Wiesz, jest... Dobrze. Chodzimy ze sobą ─ powiedział jakby bez emocji. Seo przybliżył się do przyjaciela układając dłoń na jego ramieniu.

─ To dlaczego się nie cieszysz? Przecież jesteś w nim zakochany, czekałeś na to ─ przypomniał mu. Czarnowłosy podniósł się do pozycji siedzącej nie odzywając się przez chwilę. Gdy Changbin chciał się odezwać, usłyszał szloch ze strony starszego.

─ Jak mam się cieszyć? Mam chłopaka, ale co z tego, jeśli mogę go zaraz stracić? ─ spytał na skraju wybuchu płaczu. Seo nie wiedział co w tej sytuacji powiedzieć, więc po prostu przytul do siebie starszego.─ Changbin, o-on- j-ja się boję o niego ─ starał się wydusić z siebie pełne zdania.

Młodszy nie zadawał żadnych pytań. Widział go ostatnio i wiedział o co chodzi przyjacielowi, dlatego nie drążył tematu. Starał się tylko go uspokoić, ale nie wiedział jak. Nie wiedział jak się czuł, nigdy w takiej sytuacji nie był. Oczywiście poza momentem gdzie myślał, że straci Banga, ale to nie było to samo. Chan był dla niego przyjacielem a nie chłopakiem, tak jak było w przypadku jego i piegowatego.

─ Nie dam sobie rady bez niego.

I tutaj bez wątpienia wiedział, że starszy miał całkowitą rację.

Zresztą, nikt by sobie nie dał.

/////////////////////

wiem, rozdział taki 2/10 oraz po takiej długiej przerwie raczej was nie zachwyca, ale to dlatego, że miałam ostatnio dużo na głowie

gdyby to jednak was pocieszyło, na moim profilu pojawiła się świeżutka książka zawierająca hyunina, minsunga, chanlixa i seungbina, więc może ktoś się zainteresuje

a ja postaram się wrócić z tą książką oraz z Your behaviour is so ugh, ale nie nastawiajcie się na wielki powrót, ponieważ mam jeszcze kilka książek do ukończenia

i na które pewnie jakaś część moich obserwujących czeka

przepraszam za moją nieobecność przez taki czas i mam nadzieję, że te informacje chociaż trochę podniosły wiarę w to konto

dziękuję, miłego dnia/nocy

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα