83

527 53 23
                                    

Hyunjin snuł się smętnie po mieszkaniu biorąc się za przypadkowe rzeczy, lecz zaraz później to odkładając. Miał zacząć malować, ale po rozłożeniu farb, stwierdził jednak, że nie ma do tego weny. Później stwierdził, że posprząta, ale po zlokalizowaniu odkurzacza, kompletnie mu się odechciało. Chciał coś obejrzeć, ale po przejrzeniu parę kanałów w telewizji, wyłączył ją. Najlepiej spędziłby dzień z Jeonginem, ale on nie miał dzisiaj czasu. Jako jedyny chodził na studia i miał dzisiaj sesje. Hwang wysłał mu już milion dopingującyh, wspierających i pocieszających wiadomości kończąc na "pamiętaj, że cię kocham nawet, jeśli jakimś cudem by ci nie poszło (choć to niemożliwe biorąc pod uwagę ile się uczyłeś i jak zdolny jesteś), dasz radę!". Miał go później odebrać z uczelni, choć Yang tego nie wiedział. W ramach niespodzianki miał zabrać go ja sushi i ciągle przypominać mu, że jest najlepszy, ale coś zepsuło jego plany. Może bardziej "ktoś".

Zdziwił się gdy na wyświetlaczu w telefonie pojawił się numer Jisunga. Mimo, że obaj należali do tej samej grupki znajomych, dosyć rzadko rozmawiali sami ze sobą. To nie tak, że za sobą nie przepadali, po prostu nigdy nie było okazji. Nie wahał się odbierając telefon prawie go upuszczając gdy pierwsze co usłyszał z drugiej strony to szloch chłopaka.

─ Jisung, co się dzieje? ─ spytał, ale na odpowiedź musiał chwilę zaczekać. Słyszał, że ciężko zebrać mu się na odpowiedź, być może przez atak paniki.

─ Dałbyś radę mnie odebrać? ─ ledwo go zrozumiał, ale od razu sie zgodził. Próbując uspokoić go przez telefon, ubrał buty i zgarnął klucze. Wychodząc z mieszkania udało mu się ustalić gdzie Han się znajduje i przez całą drogę starał się uspokoić go nieco.

Marnie mu to wychodziło.

{ }

W samochodzie panowała grobowa cisza. Hyunjinowi udało się go uspokoić i zgodzić się na zabranie go do mieszkania. Jisungowi było głupio za tą całą sytuację, ale Hwang był jego jedyną deską ratunku. Chan i Felix wyjechali, Changbin z Seungminem pojechali na imprezę przyjaciela Kima poprzedniego dnia i nie chciał ryzykować, żeby wsiadali teraz za kółko, Jeongin miał sesje a Minho pojechał z Ryujin i Jisu wspierać Shin przy rozmowie o pracę, którą jej zaproponowali. Siłą rzeczy został mu tylko Hyunjin.

─ W autobusie był taki chłopak ─ zaczął Jisung a Hwang spojrzał na niego kątem oka czekając na dalsze wyjaśnienia. W końcu nie bez powodu odbierał go z przystanku autobusowego w takim stanie.─ Stanął obok mnie, bo nie było już miejsca gdzie indziej. Staliśmy i trzymaliśmy się poręczy, ale w pewnym momencie kierowca się nagle zatrzymał a ten chłopak poleciał w moją stronę. Dotknął mnie blisko uda, dopiero teraz sobie uświadamiam, że zrobił to całkowicie niechcący, ale spanikowałem. Dalej był blisko mnie i mnie przepraszał a ja nie mogłem się uspokoić i wyszedłem na pierwszym, lepszym przystanku. Okropnie zrobiłem, prawda? Pewnie uważa mnie za dziwaka. Chociaż dużo się nie myli.

─ Jisung ─ westchnął ciężko Hyunjin zatrzymując się na parkingu pod blokiem Hana.─ Nie jesteś dziwakiem. Po prostu przechodzisz przez trudny okres w swoim życiu. Pomożemy ci z tego wyjść, okej? Nie martw się, wszystko się jakoś ułoży.

─ Łatwo ci mówić, to nie ty panikujesz przy najmniejszym kontakcie fizycznym z drugą osobą. Chcę być normalny, tak jak ty.

─ Ja też nie jestem idealny, Jisung ─ nic nie wskazywało, żeby Han mu uwierzył, więc westchnął ciężko i wahał się przez dłuższy czas, ale w końcu dodał:

─ Mogę ci coś pokazać? Coś co ci udowodni, że ja święty też nie jestem?

Jisung kiwnął niepewnie głową. Hyunjin wahał się jeszcze, ale w końcu odpiął pasek spodni i opuścił je ostrożnie do połowy ud. Młodszy już prawie zaczął znowu panikować, ale wtedy zauważył co chciał mu pokazać. Miał cięcia na udach. Dosyć mocne, wyglądały na bardzo bolesne. Podciągnął też rękaw, odwinął bandaż na przedramieniu i pokazał mu cięcia również tam. Han w szoku oglądał jego rany bez żadnego komentarza.

─ Na kostkach też mam kilka ─ powiedział Hwang wreszcie przerywając ciszę i znowu wszystko zasłaniając.─ Tylko Jeongin o tym wie i teraz też ty, więc proszę, nikomu nie mów. Jak widzisz, też nie jestem "normalny". Jeongin mówi, że ludzie mają swoje wady, więc ja też muszę mieć jakąś drobną wadę, bo inaczej byłbym zbyt idealny na ten świat i wywołałbym chaos we wszechświecie. Mówi, że to co robię nie jest okej, ale broń Boże mam nie myśleć, że jestem nienormalny, bo tak, też mówiłem o sobie takie rzeczy jakie ty teraz mówisz o sobie. Mówił, że damy radę to przezwyciężyć tylko musimy być cierpliwi i nie poddawać się nawet jeśli nie będzie wychodzić przez bardzo długi czas. I ty też tak powinieneś, Jisung. Jest w cholere ciężko, wiem o tym, ale damy radę. Musimy dać.

W aucie zapanowała cisza aż w końcu Jisung poprosił, żeby wyjść z samochodu. Hwang myślał już, że nie udało mu się go przekonać, ale zgodził się i również wyszedł, żeby go odprowadzić do mieszkania. Jednak nie przeszedł dalej, bo nagle poczuł jego ręce wokół swojej talii a później jego czoło na swoim ramieniu. Też go objął dziwiąc się jak ciepły uścisk ma młodszy i dlaczego teraz pragnie więcej. Jedno wiedział dobrze, od dzisiaj będzie widywał się częściej z młodszym i nareszcie zaczną budować ze sobą relacje, której wcześniej nie budowali.

─ Chcesz rzucić wszystko i jechać na głupie karaoke? ─ spytał starszy a Jisung kiwnął głową, mimo że planował resztę dnia spędzić pod kocem zamknięty w swoim pokoju.

Bo skoro nawet Hwang Hyunjin ma kłopoty w życiu, ale wciąż daje rade iść dalej i pomagać mu to chciał iść w jego ślady i spróbować zapomnieć o swoich problemach.

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Where stories live. Discover now