87

324 37 9
                                    

─ Jisung, do cholery, czy możesz wreszcie przestać? ─ ostry ton Chana przerwał monolog Hana, który podekscytowany opowiadał o jego randce z Minho zbyt głośno jak na gust chłopaka. Zdziwiony Jisung ściskał widelec w dłoniach czując jak zaczyna robić się mu gorąco z nerwów.

─ O co ci chodzi? Opowiada tylko o randce ─ wtrącił się Changbin mieszając swoją kawę. To był pierwszy poranek od dawna w którym wszyscy usiedli razem przy stole, ponieważ ostatnio albo nocowali u kogoś innego, albo spali do późna. Seo miał nadzieję na spokojne śniadanie, ale zły humor Banga zakończył jego nadzieję o to. Nie wiedział czym był spowodowany, ale przez to Han boleśnie wbijał sobie pierścionki w palce, co robił często w nerwach a on tego wprost nienawidził.

─ Po prostu jest za głośno ─ odparł mieszajac łyżką w owsiance.─ Nie da się jeść w tych jego krzykach.

Jisung wyglądał na jeszcze bardziej zmieszanego i zaczął mamrotać przeprosiny. Chan przewrócił oczami na to, co jeszcze bardziej zirytowało Changbina.

─ Po prostu jest szczęśliwy ─ odstawił swoją kawę tuż przy misce starszego, żeby zwrócić jego uwagę.─ Widzę, że coś cie gryzie, ale to nie powód, żebyś był tak chamski dla Sunga, który nie jest tutaj niczemu winny.

─ Mówię tylko, że jest za głośno. Dosłownie nie da się wytrzymać z jego krzykami, to strasznie irytujące, zwłaszcza z rana ─ mruknął nie podnosząc nawet na niego wzroku. Seo czuł się jakby coś się w nim gotowało. Znał Jisunga i wiedział, że chłopak weźmie to sobie do serca i pewnie skończy opowiadać im o ekscytujących go rzeczach przez opryskliwe uwagi Chana.

─ Daj spokój, nie robi nic złego. Ma po prostu dobry humor, czego nie można powiedzieć o tobie, ale to nie usprawiedliwia cię do mówienia takich rzeczy ─ zirytował się na co Chan prychnął. Wstał i chciał odejść od stołu, ale zatrzymał go Jisung łapiący go za rękę.

─ Wszystko w porządku, hyung?

Tego pytania nie spodziewał się ani Changbin, ani tym bardziej Chan, ale niestety, to nie naprawiało niczego w ich kłótni.

─ Tak, wszystko jest super ─ powiedział irytując się jeszcze mocniej. Han puścił go i znów zaczął mamrotać przeprosiny, ale widząc zirytowanie ze strony starszego, od razu przestał.

─ Hyung, nie zrozum mnie źle po prostu martwię się o ciebie. Wiem, że bez powodu nie mówisz takich rzeczy ─ spróbował jeszcze raz, mniej pewniej niż wcześniej.─ Nie sypiasz dobrze ostatnio? Coś cie gryzie? Z Felixem wszystko w porządku?

Chan naprawdę chciał docenić jego troskę, ale na ten moment nie mógł tego zrobić. Nie rozumiał samego siebie, ale nie chciał z nikim rozmawiać ani o tym co się dzieje z nim, ani o stanie Felixa. Szczerze mówiąc, nie chciał rozmawiać z nikim. Gwałtownie wstał i ruszył do pokoju, strasząc tym Jisunga, który wciąż był nerwowy po incydencie na konursie. Czuł zbliżający się atak, chciał spytać Changbina czy pomoże mu się skoncentrować, ale Seo ruszył za Chanem chcąc dowiedzieć się co się dzieje. Niestety przysporzyło to kolejnej kłótni a to tym bardziej nie pomagało Jisungowi w uspokojeniu się.

{ }

─ Mówię ci, nie wytrzymam tam, jeśli dalej tak będzie ─ żalił się ciemnowłosy biorąc kolejny łyk kawy.─ Zwariować można.

─ Ja myślę, że powinniście dać sobie ochłonąć i wtedy porozmawiać ─ zaproponował młodszy opierając się o blat przy nim.─ Nie można zawsze wybielać się chorobą, ale sam widzisz jak wygląda. Ma ogromne wory pod oczami a w dodatku dochodzi też depresja, która nie polega tylko na "byciu smutnym" jak stereotypowo się na nią patrzy. Nigdy nie pozwalał sobie na wybuch złości, to wszystko musiało się nałożyć na siebie i spotęgować ─ złapał swojego chłopaka za rękę, lecz ten przyciągnął go bliżej i objął go w pasie, co było zadziwiająco wygodne chociaż siedział na krześle. Kim objął go i pozwolił mu przesiedzieć tak jeszcze trochę czasu, nawet jeśli czuł się mało komfortowo z jego głową przy brzuchu.

─ Pewnie masz rację ─ powiedział w końcu i podniósł się, żeby pocałować go.

─ Jak zwykle zresztą ─ uśmiechnął się, co zawsze było zaraźliwe dla Changbina. Pocałował go raz jeszcze i jeszcze a podczas tego dłonie Seungmina powędrowały na jego policzki.

Seo miał ogromny mętlik w głowie, ale po wyrzuceniu tego z siebie Seungminowi, pomogło mu się poczuć lepiej. Młodszy był dla niego ogromnym wsparciem i zawsze przyjmował go i wysłuchiwał. Dawał dobre rady a kiedy czasami mu ich brakło, oferował samo wysłuchanie i miejsce przy sobie, z czego Changbin chętnie korzystał. Czasami potrafił się po prostu przytulić a Kim rozumiał to. Pozwalał mu na wszelkie kontakty fizyczne nawet jeśli nie do końca czuł się dobrze z nimi. Chciał dać mu komfortową przestrzeń gdzie mógł być wolny i szczęśliwy.

Przestrzeń, której sam nigdy nie miał.

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz