76

810 71 31
                                    

Pierwszy raz od dawna Chan uśmiechał się lekko do przechodniów na ulicy. Powiedział paru starszym osobom "dzień dobry", zrobił sobie zdjęcie z pewną grupą znajomych, którzy go rozpoznali, dał nawet jeden autograf, z czego był dumny. Nie sądził, że mogą być tak rozpoznawalni, że obce im osoby będą do niego podchodzić, prosić o podpisy oraz selfie a nawet po prostu pogadać o tym jak świetną robotę robią. Był z siebie dumny gdy jedna nastolatka powiedziała mu jak bardzo piosenki 3Racha poprawiają jej dzień.

Ale to nie był cały powód jego dobrego humoru.

Jego wizyty u psychologa zaczęły coś dawać, miał lepiej dostosowane leki i mimo większej ilości nowych pudełeczek w jego szafce z lekami, czuł się o wiele lepiej. Nawet już nie musiał tak często brać tabletki na sen. Jego stan znacznie się poprawił. Leki oczywiście wszystkiego nie załatwiały - to był Felix.

Poprawiał mu humor nawet jedną wiadomością z rana. Gdy widział chociaż jedno "cześć, jak tam? wszystko dobrze u ciebie?" od razu ranek wydawał mu się jakiś taki lepszy. Ostatnie ich wizyty ze sobą wyglądały jakby byli na prawdziwych randkach. Jakby byli parą zakochanych, którzy powoli przełamują pewne granice dotyczące tego co mogą razem zrobić.

Był tym jego światełkiem w tunelu. To on dawał mu nadzieję, że będzie lepiej, to on pomagał mu w najgorszych chwilach i to on zawsze go we wszystkim wspierał.

Niestety, przez jakiś czas mniej się spotykali. Felix musiał się przygotowywać wokalnie do konkursu, Chan kończył ich piosenkę i spotkali się tylko kilka razy na nagranie ich wokalu a później rozchodzili się. Brakowało mu go. Chciał znowu zasnąć w jego objęciach, chciał znowu poczuć się bezpiecznie w jego towarzystwie i chciał zobaczyć ten jego uśmiech. Kiedy nagrywali, nie uśmiechał się. Bang zakładał, że to przez to, że skupiał się na swojej pracy oraz się tym stresował. Oh, jak bardzo mijał się z prawdą.

─ Oi, Felix! ─ zawołał z uśmiechem do piegowatego siedzącego na ławce. Kąciki ust powoli opadały mu w dół gdy obserwował młodszego.

Nagle poczuł się jakby serce pokruszyło mi się na kawałki.

─ Felix ─ dodał szeptem. Był po prostu przerażony tym co widział.

Po co zakładał koszulkę z krótkim rękawem? Widział dokładnie jego kości. Na twarzy też powoli mógł zauważać kości policzkowe, czego się obawiał.

─ Hej, Channie ─ uśmiechnął się słabo. Powoli złapał rękę starszego i splótł ich palce razem.─ Słuchaj, mam ci coś ważnego do powiedzenia. Jisung mówił, że nie mogę z tym dalej zwlekać, bo mnie powiesi na klamce a uwierz, że nie spieszy mi się do powieszenia-

─ Felix ─ powtórzył po raz kolejny. Jednym krokiem zmniejszył ich dystans i ostrożnie przytulił chłopaka.

─ Um, hyung? Wybacz, ale to naprawdę ważne i muszę ci powiedzieć ─ odparł a przerażony czarnowłosy puścił go. Próbował powstrzymać łzy cisnące mu się do oczu, ale pozwolił mu kontynuować.─ Dużo nad tym myślałem i... Mam bardzo trudny okres ostatnio, ale wiesz co? Chyba zamiast "trudnego okresu" mam trudne życie, więc lepszej okazji chyba nie będzie. Miałeś na mnie poczekać, więc... Ja- ja chyba jestem gotowy ─ mówił to pewny siebie z różowymi policzkami.

A Chan po prostu stał bezczynnie.

Zapewne skakałby z radości gdyby nie stan chłopaka.

─ Channie...? Oh, pewnie chcesz wyjaśnień co do Hyunjina i Jeongina ─ przypomniał sobie nagle.─ Po prostu widząc ich razem, szczęśliwych, zrozumiałem, że to to. Nie mogę ingerować więcej w życie Hyunjina, już go nie kocham a to, że robi te same rzeczy co ja kiedyś z nim... Cóż, zawsze ja mogę robić takie rzeczy z tobą. Co ty na to, hyung?

Bang był w tamtej chwili zmieszany.

Czekał na tą chwilę już od dawna, ale nie cieszył się teraz. Oczywiście, ulżyło mu, ponieważ już od dawna chciał zacząć chodzić z piegowatym, ale bardzo zmartwił go wygląd chłopaka.

W pewnym momencie po prostu go przytulił. Schował twarz w jego ramieniu i pozwolił łzom na powolne spłynięcie w dół. Felix był nieco zdezorientowany, ale oddał uścisk. Stali tak jakiś czas w ciszy przerywaną co chwilę szlochem starszego. Lee nie wiedział co powiedzieć. Myślał, że ta wiadomość ucieszy Chana, będą mogli być razem i wszystko będzie dobrze. Wreszcie.

─ Chan ja... Ja powiedziałem coś źle? ─ spytał dosyć niepewnie. Bang odsunął się od niego, przetarł czerwone oczy i podniósł na niego wzrok.

─ Pozwól mi sobie pomóc tak, jak ty zrobiłeś to mi.

Nastała chwila ciszy podczas której obaj wpatrywali się w siebie. Piegowaty wiedział, że coś się z nim dzieje. Widział wypadające włosy, coraz niższą wagę oraz szczuplejszą sylwetkę. Próbował z tym walczyć, ale nie potrafił sobie z tym poradzić. Z nikim o tym nie rozmawiał, gdy Minho lub Hyunjin zaczynali temat, on próbował go jak najszybciej zakończyć a czasami nawet od nich odchodził. Potrafił dosłownie wyjść z mieszkania któregoś z nich gdy tylko chcieli mu pomóc. Strasznie ich ranił, ale nie dawał już rady tego znosić. Każda rozmowa o jego chorobie kończyła się jego płaczem. Nie chciał tego pokazywać im, nie potrzebował martwić ich jeszcze bardziej niż tak jak robił to dotychczas. To musiało ich boleć, ale Lee wiedział, że nie uda mu się pogadać z nimi o tym.

─ Gdyby to było takie proste, hyung.

/////////////////////////////

zombie bie bie bie
bie bie bie bie bie bie bie

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Where stories live. Discover now