80

570 63 23
                                    

─ Minho hyung! ─ szatyn od razu odwrócił się do chłopaka, który biegł w jego kierunku. Wywołał szeroki uśmiech na jego twarzy i rozłożył ramiona zamykając go w swoim uścisku gdy tylko rzucił mu się na szyję. Podniósł go i obkręcił się z nim dookoła własnej osi śmiejąc się z tego obaj. Odstawił go na ziemię i pocałował go nim młodszy zdążył to zajerestrować.

─ Tęskniłem, Sungie ─ znowu zamknął go w swoich objęciach, na co ten nie protestował. Zamiast tego oparł głowę o jego ramię ciesząc się z chwili.

─ Nie widzieliście się od wczoraj ─ przypomniał im Changbin rozkładając potrzebny im sprzęt.

─ To dużo ─ prychnął Han i odsunął się od swojego chłopaka oglądając go uważnie.─ No błagam, gdy już myślę, że nie możesz wyglądać lepiej, robisz mi atak serca. Taki właśnie jesteś.

─ Taki właśnie jestem ─ zaśmiał się nim Ryujin odwróciła go do siebie ponownie.

─ Ja rozumiem, czułości i te sprawy, ale rozmazał ci szminke ─ narzekała poprawiając mu makijaż a Han uśmiechnął się do niej przepraszająco nawet nie wiedząc, że czarny odcień jemu też zdobi usta.─ Postarajcie się wstrzymać od pocałunków.

─ Dajesz nam ciężkie zadanie ─ jęknął Minho niezadowolony, ale ucichł po spojrzeniu Shin. Dał jej skończyć robotę a gdy tylko odeszła, wrócił do swojego chłopaka obejmując go od tyłu gdy sprawdzał ich mikrofony.

─ Minnie ─ zaśmiał się odwracając się do chłopaka. Ten wziął od niego mikrofon przybierając poważną pozę, na co Jisung zaśmiał się pod nosem.

─ Próba mikrofonu. Raz, dwa ─ mówił a z głośników wydobył się jego głos. Uśmiechnął się gdy wszystko działało sprawnie i kontynuował.─ Han Jisung, przestań się tak uśmiechać, padnę na zawał- hej! ─ odsunął się gdy Han próbował zabrać mu mikrofon.─ Mój najlepszy chłopaku na świecie, ja tylko mówię światu, że cię kocham ─ mówił wciąż z mikrofonem przy ustach próbując uciec swojemu chłopakowi. Gdy w końcu zabrał mu to, wystawił mu język i odłożył go na miejsce.

─ Jesteś głupi, Lee Minho ─ skomentował, lecz nie zdążył odwrócić się do niego, ponieważ starszy już obejmował go w pasie z szerokim uśmiechem.

─ Tak, ale za to mnie kochasz.

─ No, nie tylko za to ─ stwierdził, ale został w ramionach ukochanego nie mając zamiaru stamtąd odejść.

Tymczasem Felix i Chan siedzieli za sceną i jedli kanapki przygotowane przez starszego. Lee widział, że starszy jest nie w humorze i starał się robić wszystko, by to zmienić, lecz nie wychodziło mu to. Zjadł nawet więcej niż zazwyczaj, co przyniosło mały efekt w postaci dumnego spojrzenia Banga, lecz później wrócił do obojętnego wyrazu.

─ To jeden z tych dni gdzie nie ruszałbyś się z łóżka? ─ spytał chowając pudełka po lunchu do plecaka. Bang tylko przytaknął a Felix przyciągnął go do siebie siedząc na kocu przez co starszy opierał się o niego. Lee przeczesywał jego włosy palcami jednej ręki a drugą delikatnie gładził jego dłoń.─ Skoro już cię z tego łóżka wyciągnąłem, zamierzam to wykorzystać. Konkurs szybko zejdzie a potem rozcielimy sobie koc gdzieś daleko i poleżymy jak ostatnio. Może w końcu uda nam się znaleźć jakiś gwiazdozbiór zamiast udawać, że coś tam widzimy. Szczerze mówiąc, dalej uważam, że ten duży wóz to tylko bajka, przecież tego nie widać!

─ Po prostu jesteśmy ślepi, Lix ─ zaśmiał się mimowolnie na jego słowa.─ Kiedyś coś znajdziemy. Może, dla mnie to czarna magia.

─ Astronomia, kto to wymyślił? ─ prychnął jakoby był to największy problem całego wszechświata.─ Możemy popatrzeć na chumry. One nie mają jakiś zbiorów, trzeba tylko użyć trochę wyobraźni. O, patrz! Ta wygląda jak ten dinozaur, którego chciałeś mi ulepić. Też ma za dużą głowę i za mały tułów.

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Where stories live. Discover now