31

1.4K 95 31
                                    

Felix otworzył oczy po przespanej nocy. Podniósł się do siadu i uniósł ręce ku górze przeciągając się. Ziewnął cicho w swoją dłoń, którą zaraz potem przetarł oczy. Poszedłby jeszcze spać, ale przypominał mu się poprzedni wieczór. Zaczął się rozglądać w poszukiwaniu chłopaka, ale gdy go nie znalazł, wstał z łóżka. Chciał mu przynajmniej podziękować przed jego wyjściem, przecież tak mu pomógł. Wyszedł z sypialni. Zauważył buty chłopaka przy drzwiach wyjściowych i poczuł ulgę, lecz tylko na krótki moment. Poczuł zapach z kuchni i od razu pożałował, że starszy został na noc. Mógłby wyjść, ale jak mu potem wyjaśni to, że uciekł z własnego mieszkania? Westchnął ciężko wiedząc, że już się z tego nie wywinie. Powoli wszedł do pomieszczenia. Starszy na początku nawet go nie zauważył przyrządzając posiłek, więc na spokojnie mógł podejrzeć co przygotował. Nieco się ucieszył gdy zauważył zwykłą jajecznicę, ponieważ nie było to tak kaloryczne.

— Oh, hej, Felix — powiedział Bang gdy zauważył jasnowłosego. Na jego usta mimowolnie wpłynął lekki uśmiech widząc jego potargane włosy i zaspany wzrok. Wyglądał po prostu uroczo.

— Cześć — odpowiedział dopiero po chwili. Przetarł oczy piąstką i wyjął z szafki kubek.— Kiedy wstałeś? — spytał nalewając do niego trochę wody.

— Ja... — zawahał się. Nie wiedział czy mówić mu prawdę. Z jednej strony, nie chciał go martwić, ale skłamać też nie.

— Nie spałeś, prawda? — spojrzał na Chrisa. Chyba za długo się zastanawiał skoro Lee się domyślił. Ciemnowłosy kiwnął głową z cichym westchnięciem.

— Zrobiłem nam śniadanie — odparł zmieniając temat. Szarowłosy przytaknął niechcąc ciągnąć tej rozmowy. Wiedział, że tak będzie, ale nie chciał na niego naciskać. Obaj wiedzieli, że to poważna choroba, ale uważał iż to Chan powinien ją zacząć kiedy będzie chciał o tym porozmawiać.

— Dziękuję — mruknął pod nosem. Nie chciał jeść, ale tym bardziej nie chciał sprawić mu przykrości. Po za tym, gdyby odmówił, mogła się zacząć rozmowa o jego zdrowiu - a tego nie chciał. On też obawiał się tego, tak samo jak Bang. Obydwoje unikali tych tematów, nie mieli najmniejszej ochoty ich rozpoczynać i tak miało pozostać.

W ciszy zaczęli posiłek. Z każdym włożeniem widelca do ust, piegowaty zastanawiał się jaki kit wcisnąć starszemu, by nie musieć dokańczać porcji. Nie brał za dużo na sztuciec, żeby nie skończył za szybko i co gorsza - nie zostawić nic. W głowie miał pustkę, nie wiedział co może powiedzieć swojemu towarzyszowi. Wreszcie zdecydował się na najprostszym odłożeniu talerza gdy pozostanie tam jeszcze połowa, lecz nim to zrobił, ułożył tka jedzenie, by wyglądało, że jest go mniej. To jego stary trik, robił tak często i gdy ktoś pytał, zawsze odpowiadał tak samo.

— Nie chcesz już? — spytał przenosząc swój wzrok na jego talerz. Chłopak odwrócił się do starszego i pokiwał głową.

— Wiesz, umówiłem się już z Hyunjinem, że zjemy razem obiad po treningu, a znając go, zabierze mnie do jakieś pizzeri czy McDonalda i najemy się tam jak nigdy —odparł siadając na krześle. Chris pokiwał głową dokańczając swoje śniadanie.

— Już po dwunastej — westchnął Chan spoglądając na godzinę. Lee powędrował za jego wzrokiem na zegar ścienny i przytaknął.— Przepraszam, ale razem z Changbinem i Jisungiem mamy dziś próbę — powiedział wstając.

— Występujecie gdzieś? — spytał idąc za nim. Starszy pokiwał głową ubierając sobie buty.— Serio? Gdzie? Czemu nic nie mówiłeś? — mówił podekscytowany. Starszy uśmiechnął się ubierając sobie kurtkę.

— Ryujin załatwiła nam występ na jakimś festynie. Niby nic wielkiego, ale to koncert charytatywny i chcieliśmy tam iść — odparł jak gdyby nigdy nic. Na twarzy młodszego pojawił się szeroki uśmiech i pokiwał głową.— Możesz przyjść we wtorek na próbę generalną, co ty na to?

— Oczywiście! Dziękuję, hyung! — powiedział i mocno przytulił chłopaka. Bang zaśmiał się pod nosem obejmując go.

— Muszę już iść — mruknął po jakimś czasie. Piegowaty puścił starszego kiwając głową.— To do zobaczenia, Lixie!

— Do zobaczenia — pożegnał się za nim czarnowłosy opuścił jego mieszkanie.

Młodszy jeszcze przez chwile patrzył na drzwi. Westchnął ciężko i wszedł do salonu mozolnym krokiem. Usiadł na kanapie i oparł brodę o kolana. Czuł się jakby miał się zaraz rozpłakać. Uwielbiał Chana, ale przez niego głowił się teraz jak najszybciej zwymiotować lub jaki dodatkowy trening sobie zarzucić.

Czemu to wszystko było takie trudne dla niego?

///////////////////////////////////////

Wiem, że ostatnio nie było rozdziałów, ale to niestety przez szkołę

Postaram się wrzucać teraz częściej

Jak tam u was? Wszystko dobrze?

I szczęśliwych walentynek! 💕💕💕

(P.S polecam piosenkę w mediach 😽)

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Kde žijí příběhy. Začni objevovat