92

229 35 9
                                    

Hyunjin nerwowo stukał palcami o kolana podczas gdy Felix obok niego rozglądał się po ścianach. Minho przygryzł wargę odkładając butelkę z wodą na stolik i zaraz potem dołączając do nich na podłodze.

─ A więc ─ zaczął powoli, zwracając na siebie ich uwagę.─ Odwołujemy kolejny trening. Żadne z nas nie jest w stanie tańczyć.

Obaj zgodzili się przytakując.

─ Co się dzieje? Czemu nasze spotkania stały się niezręczne? ─ spytał wpatrując się w Hyunjina, który zaczął nerwowo drapać swoje kolana.

─ Nie przyznaje wam się do czegoś ─ przyznał wpatrując się w bandaż na nodze.─ W domu jest źle. I to bardzo źle. Ostatnio dużo śpię u Jeongina, bo boję się wracać.

─ Hyung ─ Felix powstrzymał się od pytań i zapewnień go o wsparciu, które mógłby od nich dostać, ponieważ wiedział, że to nie zadziała.─ Pomieszkaj u mnie trochę dopóki czegoś nie znajdziesz.

─ Lix, masz chłopaka i twoje mieszkanie to jedyne miejsce gdzie możecie być sami. Dziękuję, ale wymyśle coś innego ─ zapewnił na co Felix odpowiedział płaczem.─ Felix, nie zrozum mnie źle, przepraszam-

─ Chan ze mną zerwał ─ zasłonił oczy ręką zanosząc się łzami. Nie chciał być emocjonalny, ale to wciąż była świeża sprawa do której nie mógł się przyzwyczaić.

Minho objął Felixa ramieniem tłumacząc Hyunjinowi co się stało. Rozmawiał z Chanem i znał obie perspektywy tej sytuacji a mimo to sam nie wiedział co ma myśleć na ten temat. Rozumiał obie strony - Chan nie był w stanie być z Felixem a Felix nie mógł poradzić sobie z tym wszystkim i nie do końca rozumiał Chana. Felix chciał być zły na niego skoro zakończył ich relacje, ale czy powinien? W końcu to nie wina Banga, że jego stan psychiczny nie pozwalał na normalne funkcjonowanie. Mimo wszystko, był rozczarowany. Dlaczego Chan o nich nie walczył?

I Minho wiedział, że Chan próbował i długo o nich walczył, ale nie było szans na wygraną. Był zbyt słaby w tym momencie, ale starał się. Nie chciał, żeby to się skończyło. Nieważne jak bardzo tego pragnął, nie miał siły na więcej. Poddanie się było jedynym dobrym rozwiązaniem.

Był jeszcze Hyunjin, który ukrywał przed nimi swoje problemy i rozumiał to, naprawdę, ale czy w takim razie nie zawiódł jako przyjaciel? Powinien wiedzieć, że może mu się ze wszystkiego zawsze zwierzyć.

Czy to nie czyniło go hipokrytą?

─ Pomieszkaj u mnie i tak kogoś teraz potrzebuje ─ zaproponował Lee, na co ten się zgodził. Wiedział, że wyjdą na tym lepiej i będzie im prościej stanąć na nogi.

─ Ja już pójdę. Umówiłem się z Sungiem na dziś ─ powiedział Minho zbierając swoje rzeczy. Felix odprowadził go wzrokiem i uśmiechnął się słabo.

─ Trzymaj się, hyung ─ powiedział jeszcze nim Minho wyszedł.

{}

─ Cześć, Minnie ─ krzyknął wręcz Jisung, kiedy po przekroczeniu progu od razu rzucił mu się na szyję.

─ Hej, słońce ─ uśmiechnął się obejmując go. Niesamowite było to jak szybko poprawił mu humor.─ Poczekaj, wezmę tylko kurtkę i możemy iść ─ sięgnął po nią, lecz Han stanął mu na drodze.

─ O nie, nie. Minnie, nie ruszamy się stąd dzisiaj ─ przecisnął się pod jego ramieniem do środka.

─ Ale mamy bilety na film, zależało ci, żeby to obejrzeć ─ przypomniał mu a Jisung wzruszył ramionami.

─ Zmiana planów ─ odparł zdejmując swój plecak.─ Widzę, że coś ostatnio nie gra u ciebie a wyjście do kina na pewno ci nie pomoże, bo nienawidzisz tłumów ─ otworzył plecak pełen przekąsek, z czego starszy mógł zauważyć jego ulubione.─ Dlatego obejrzymy coś innego sami, ale bez zbędnego ruchu i bez zamieszania. Tylko ty, ja, niewartościowe żarcie i super film o zombie, bo to największy romantyzm na jaki nas stać ─ uśmiechnął się promiennie, czego starszy nie mógł nie odwzajemnić.

─ Dziękuję, Sung.

Wkrótce siedzieli już na kanapie i zapychali się popcornem podczas śmiania się z fabuły filmu. Han poprawił włosy z czoła Minho, który przysunął się do jego dłoni, co było niemym znakiem, że mu się podoba. Na szczęście Jisung nigdzie się nie wybierał.

─ Hyung? ─ zagadnął a starszy mruknął coś w odpowiedzi.─ Chcesz pogadać o tym co się dzieje u ciebie teraz?

─ Nie chcę ─ przymknął oczy skupiając się na dłoni Jisunga w jego włosach.─ Nie zrozum mnie źle, po prostu nie mam ochoty ani siły o tym rozmawiać. Następnym razem.

─ Nie ma sprawy ─ przytaknął nie przestając.

I Minho strasznie to doceniał.

Bo tak naprawdę sam nie rozumiał do końca co się dzieje z nim ostatnio. Mimo ogromnego doła sprzed tygodnia, wychodził powoli na prostą, więc czy miał czym go martwić? I czy chciał?

Po za tym, nie wiedział nawet jak ująć to w słowa. Nie chciał rozmawiać, nie umiałby, ale Han Jisung obok niego sprawiał, że czuł się lepiej bez zbędnych słów. Więc czy musiał go martwić?

Był obok i tyle mu wystarczało. Powie mu, jeśli to zajdzie za daleko, ale narazie nie musi się o to aż tak martwić.

Bo z Han Jisungiem przy boku życie stawało się łatwiejsze.

Oi Felix, come here, bro || b.ch + l.f ||Where stories live. Discover now