Choreografia

1.1K 120 159
                                    

***

Wystarczyło, że skupiony Viktor położył palec na ustach i wsparł się drugą ręką o biodro, a Yuuri już wiedział, co znaczyło jego zachowanie. Bo kiedy Viktor tak patrzył, to aż Patrzył - lecz na nieszczęście japońskiego łyżwiarza nie chodziło wcale o to, jak bardzo narzeczony go podziwiał czy wręcz kochał. Był to raczej wzrok należący do tej drugiej, znacznie mniej przyjemnej kategorii, związanej z obrzucaniem kogoś zawiedzionym spojrzeniem lub wręcz przewiercaniem czyjejś duszy na wskroś. Rosjanin wyglądał w ten sposób tylko wtedy, kiedy jego trenerska duma właśnie zamierzała zgłosić się do odpowiedzi i wytoczyć ciężkie działa w postaci uwag na temat popełnionych na lodowisku błędów. Tym razem również nie odpuściła. Nie podczas późnowieczornego treningu w Sportowym Klubie Mistrzów.

- Yuuri, przypomnij mi, co chciałeś przekazać przez ten program? - zagadnął wreszcie Viktor, po czym ściągnął brwi, co jeszcze bardziej podkreśliło fakt, że zakończony upadkiem manewr zdecydowanie nie był tym, czego młody trener spodziewał się po swoim otrzepującym ośnieżone udo podopiecznym. - Ból stawu biodrowego?

- Nie no... Chodziło o to, że miałem przybyć na bal maskowy, żeby... - zaczął odruchowo Yuuri, ale równie szybko przycichł i przełknął resztę cisnącego się na język zdania. Przecież Viktor to wiedział. Obaj wiedzieli i znali przekaz choreografii, więc nie było potrzeby, żeby wyjaśniać słowami, co znaczyły jego koślawe ruchy. Yuuri miał to zwyczajnie pokazać. - Przepraszam, Viktor. Chyba nie dam sobie z tym rady.

- Bo źle się do tego wszystkiego zabierasz - stwierdził Rosjanin, poruszając palcem wskazującym do rytmu wymruczanej odpowiedzi. - Nie staraj się mnie kopiować bez większego zastanowienia. W ogóle zapomnij o kopiowaniu. Zapamiętaj tylko charakter kroków i pozwól, aby twoje ciało samo je zinterpretowało.

Zaraz, chwila, moment... Yuuri przestał wycierać się po ostatniej kraksie, a zamiast tego spojrzał bezradnie na trenera. To w końcu miał się trzymać tej choreografii czy kompletnie się nią nie przejmować? Robić tak, jak chce Viktor? A może stworzyć coś swojego? Nie, nic już nie rozumiał - czy może nie był w stanie zrozumieć, skoro to nie on z ich dwójki był specjalistą od układania niesamowitych sekwencji kroków i tworzenia złożonych, wieloznacznych historii.

Cokolwiek jednak pojawiło się na twarzy Yuuriego, musiało świadczyć o naprawdę wybitnej niepewności i zagubieniu w temacie, bo Viktor westchnął ciężko i odruchowo pokręcił głową.

- Rozumiem, że takie rozwiązanie mogło się sprawdzać, kiedy bezrefleksyjnie ćwiczyłeś "Stammi" albo kiedy dopiero szukałeś, co znaczy dla ciebie "Eros". Tyle że teraz jest inaczej. Masz czas oraz środki do tego, aby opanować program znacznie wcześniej, więc powinieneś na spokojnie dopasować zakres ruchów do swoich możliwości - wznowił Viktor, lecz kiedy zauważył, że martwica na japońskim obliczu wcale nie ustępowała, ba, chyba osiągnęła nowy poziom skondensowania, mężczyzna wyprostował się i podjechał do Yuuriego. - Dobrze, skoro tłumaczenia nic nie dają, to...

Viktor zbliżył się, okrążył ukochanego i ustawił się po jego prawej stronie, najwyraźniej chcąc zademonstrować mu jeden z fragmentów problematycznej choreografii.

- Popatrz. Ja krzyżuję ręce tak, swobodnie, aż do łokci, a potem obracam się i wyciągam je do przodu, jakbym zapraszał damę do tańca. Ale kiedy ty to robisz... - Viktor ujął Yuuriego za nadgarstki i spróbował odtworzyć początkową pozę, tyle że Katsuki musiał w międzyczasie zacisnąć zęby, żeby wykonać ją na choćby zbliżonym poziomie. - ...wyglądasz, jakby coś cię bolało.

- Bo trochę boli? - przyznał z wahaniem.

- No i nieprawidłowo! - Viktor wycofał się i znów przybrał bojową postawę, tym razem z rękami splecionymi na piersi. - Dlaczego nie mówisz mi o takich rzeczach wcześniej?

Pozdrowienia z Petersburga!Where stories live. Discover now