68.Cześć moja śpiąca królewno

20.4K 861 138
                                    

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Wróciłem do domu ściagając w korytarzu buty. Ruszyłem do kuchni myśląc, że moja dziewczyna robi obiad. Myliłem się. W kuchni było pusto. Ruszyłem więc do salonu, ale tam też jej nie było. Gdzie ona może być? Nie usłyszałem też szumu wody więc byłem pewny, ze w łazience też jej nie ma. Podryptałem na górę i po cichu otworzyłem drzwi do naszej sypialni. Na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech. Moja Sky spała sobie smacznie w łóżku przykryta kołdrą. Obok niej spał Cookie-nasz pięciomiesięczny, rudy psiak wzięty ze schroniska. Słysząc otwieranie drzwi uniósł swój łebek i spojrzał na mnie czarnymi, dużymi oczkami, a następnie znowu położył łeb na ręce Sky. Podszedłem bliżej niej i przykryłem ją kołdrą, a potem schyliłem się i pocałowałem ja delikatnie w skroń. Nawet się nie poruszyła, więć pewnie spała jak zabita. Pogłaskałem jeszcze rudą sierść naszego jamnikopodobnego przyjaciela i wyszedłem z kuchni. Nie miałem za złe, że Sky zasnęła. Poprostu ostatnio znowu dręczyły ją koszmary i cąłą noc przytulałem ją do siebie. Gdy ja wychodziłem do pracy Sky smacznie spała. Właśnie...praca...

Od miesiąca pracuje jako mechanik-pomocnik taty. Praca jest cąłkiem sympatyczna. Poznałem wielu fajnych ludzi i zarabiam dość sporo. Gdy wracam jednak do Sky na mojej twarzy od razu pojawia się szeroki uśmiech. Wszystko jest tak jak powinno...mam wreszcie swój dom i swoją dziewczynę za którą wskoczyłbym w ogień. No i jest też Cookie. Oczko w głowie Sky. Gdy pojechaliśmy do schroniska od razu się w nim zakochała. Ma długie, miękkie łóżka, podłużne ciało i krótkie łapki. Wygląda naprawdę uroczo i szybko się do nas przekonał. 

Na obiad zrobiłem coś prostego, no bo kogo będe oszukiwał? Kompletnie nie znam się na gotowaniu.

-Ładnie pachnie-słysze cichutki głosik, a po chwili poczułem jak ktoś od tyłu mnie przytula.

-Cześć moja śpiąca królewno-śmieje się i odwracam w jej stronę, aby złożyć na jej ustach pocałunek.

-Jak w pracy?-pyta obejmując moje ciało swoimi chudymi rączkami.

-Wspaniale-uśmiecham się.-a ty? Co robiłaś?

-Siedziałam w ogrodzie, bawiłam się z psem i spałam-śmieje się cicho.-co dobrego zrobiłeś?

-Makaron z sosem.

-No MasterChefem to ty nie zostaniesz, ale może być.

-Dzięki-prycham, a Sky szybko całuje mnie w usta i bierze swój talerz. Idziemy do salonu gdzie jemy posiłek i oglądamy telewizor. Cookie śpi obok nas cicho chrapiąc. 

-Przyszło pismo z policji-mówie po chwili, a Sky sztywnieje.-rodzice mi powiedzieli. Mamy wizyte w sądzie za tydzień.

-Oh...boje sie-mruczy, a ja obejmuje ją przyciągająć bliżej siebie.

-Nie ma się czego bać Scarlett. Będe z tobą, pamiętasz? Nie zostawie cie. A ci frajerzy pójda siedzieć. Zobaczysz, wszystko będzie okej. A gdy wygramy sprawę...zabieram cie na wakacje.

-Serio?!-piszczy.

-Oczywiście-całuje ją w nosek, a ta cicho się śmieje.-to będą nasze drugie najlepsze wakacje.

-Do Tunezji?-pyta przytulając się do mnie.

-Oczywiście, że nie-prycham.-w inne miejsce. Równie piękne.

-Nie mogę się doczekać.

-Tylko wygramy sprawę i od razu lecimy. A Cookiego oddamy rodzicom do opieki.

-A rodzice wyrazili zgodę-dochodzi do mnie głos mojego ojca który zjawił się w salonie.

-Co wy tu robicie? Puka się!-krzyczę, na co mój tata wybucha śmiechem.

-Drzwi były otwarte-tłumaczy.-już rodzice nie mogą wpaść z wizytą.

-Jasne, że mogą-wstaje i witam się z tatą.

-My też tu jesteśmy!-krzyczy mama wchodząc do salonu z moimi siostrami.

-Cookie!-młodsza od razu biegnie do szczeniaka który meda ogonem na jej widok i podskakuje do okoła. 

-Jak wam się tu mieszka?-pyta mama rozglądając się.

-Jest świetnie-oznajmiam chowając dłonie do kieszeni spodni.-jakoś dajemy radę.

-Czyściutko-mówi mama.-myśląc, że z twoim charakterem zaraz będą się tu walać ubrania.

-Ja już go oduczyłam-mówi szatynka, a ja dźgam ją lekko palcem w biodro, na co odskakuje.

-Kawy? Herbaty?-proponuje dziewczyna.

-Kawy-mówią razem z mamą.

-Ja herbaty-oznajmia Sky.

-Soczek!-piszczy Judie bawiąc się na dywanie z psem. Rodzice siadają w salonie, a my idziemy z Sky do kuchni.

-W cale nie oduczyłaś mnie bałaganiania-mówie stojąc tuż za nią.

-Uwierz mi, że gdybyś brudził już dawno mieszkałbyś tu sam-mówi wstawiajać wodę.

-Nie wytrzymałabyś beze mnie-szepcze do jej ucha gryząc jej płatek.

-Może masz racje-mówi cicho.

-W końcu tylko ja jestem tak zajebisty w łóżku.

-Chciałbyś-prycha wyrywając się z moich objęć.

-Twierdzisz, że jestem słaby?-burcze.

-Pff...pewnie że nie. Ale poprawić byś się mógł-oznajmia wychodząc z kuchni.

-Chwila, co? SCARLET!-wołam biegnąc za nią.



Kochani, przykro mi to mówić, ale zbliżamy się do końca książki. Jeszcze rozprawa sądowa, wakacje i...koniec :( Na pocieszenie powiem, że zabieram się za kolejną, równie fascynującą książke którą znajdziecie na moim profilu :) Nie chce jej kończyć, przywiązałam się do histori Sky i Dylana, ale zrozumcie mnie też, że nie chce aby ta książka była naciągana. I tak napisałam więcej rozdziałów niż myślałam. 
Buziaki :*


Poprostu mi zaufajWhere stories live. Discover now