-To jak? Idziemy gdzieś dzisiaj?-pyta Cody gdy siedzimy u niego w domu, gramy w gry i pijemy piwo.
-Nie moge-mówie nie odrywając wzroku od telewizora.
-To co jest takiego ciekawego, że nie możesz wyrwać się ze starym kumplem?
-Poprostu...mam coś do zrobienia.
-Mhm. Jasne-prycha i stopuje gre, a ja piorunuje go wzrokiem no bo hello-wygrywałem!-gadaj o co chodzi? Bo chyba nie powiesz, że idziesz do kościoła-kpi.
-Poprostu umówiłem się z koleżanką!
-O boże!-piszczy Cody i zakrywa usta dłonią udając pisk kobiety.-umówiłeś się na randke!?
-Żadna randka imbecylu-sycze.-koleżeńskie spotkanie.
-Dylan, ty się nie kumplujesz z laskami.
-Nie kumplowałem się-poprawiam.-poprostu...człowiek się zmienia.
-Zakochałeś sie-ćwierka.
-Jesteś totalnym idiotą! Nie zakochałem cie. Poprostu...spotykam się z koleżanką.
-Jasne-wybucha śmiechem, a ja rzucam w niego chipsem.
-Jesteś beznadziejny. Idź lepiej do swojej Livii.
-Lidii-poprawia mnie.-ma na imie Lidia.
-Cokolwiek-prycham.
-A gdzie idziecie?
-Zachowujesz się jak baba-fukam.-nie wiem gdzie.
-Nie wiesz gdzie zabierasz laske? Stary!
-Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, tak?
-Czy to nie ty pare tygodni temu mówiłeś mi gdzie mam zabrać na randke Lidie?-unosi do góry brew, a ja rzucam w niego puszką po piwie.
-Nie pomagasz Cody.
-Oj poprostu...zabierz ją w jakieś fajne miejsce. Ale nie restauracja jak sam to mówiłeś.
-Zabiore ją poprostu na ciastko-wzruszam ramionami.
-Słaby pomysł na randkę.
-To.Nie.Jest.Randka-cedze.
-Jak tam sobie chcesz. W końcu wylądujecie w łóżku.
-Przypomnij mi dlaczego się z tobą kumpluje?
***Postanowiłem na wygode. Nie będe przecież chodzić w garniturze. Ostatni raz byłem...w tedy na weselu gdy...spotkałem Sky. Po drugie to zwykłe spotkanie. Założyłem czerwony podkoszulek, na to skórzaną kurtke i przetarte jeansy. Wybiegłem z domu mówiąc rodzicom, że nie wiem kiedy wrócę. Moim planem było podjechanie do Sky, ale ta zaczęła się nagle denerwować i tłumaczyć, że poczeka przed moim domem. A to role powinny być inne. To ja powinienem czekać przed jej mieszkaniem.
Sky już na mnie czekała. Oparta o mur rozglądała się dookoła. Miała cienki, pudrowo różowy sweter, czarną spódnice i grube rajtki. Pierwszy raz widziałem ją w spódnicy i muszę przyznać, że wygląda cudownie. Uśmiecham się i podchodzę do niej.
-Cześć.
-Hej. Gdzie mnie zabierasz?
-Zobaczysz. Chodź-mrugam do niej i chwytam ją za ręke. Sky lekko się stresuje, ale po chwili idzie tuż obok mnie.
-Powiesz mi dokąd idziemy?-pyta po chwili.
-Jesteś głodna?-patrze na nią.
-Nie.
YOU ARE READING
Poprostu mi zaufaj
Teen FictionDwudziesto letni Dylan to chłopak dla którego zabawa i panienki do łóżka są na pierwszym miejscu, bo jak sam twierdzi: jest młody i musi się wybawić, dlatego też nikogo nie traktuje poważnie, a myśli jedynie o sobie i swoich zachciankach. Co się sta...