19.Zachowałeś się jak dupek

27.3K 1.1K 78
                                    

Wyszedłem z siłowni poprawiając na ramieniu sportową torbe. Podchodze do swojego samochodu i już mam do niego wsiąść gdy moją uwagę przykuwa znana mi osoba. 

Sky.

Stoi obok jakiegoś zaparkowanego grata ze wzrokiem utkwionym w chodnik. Jej włosy znowu są rozpuszczone i przez wiatr co chwile sie unoszą i opadają na jej czoło. Mimo mrozu ma na sobie cienką, czerwoną bluzeczke i legginsy. Widze jak pociera ramiona, aby troche sie ogrzać. Zaciskam dłonie w pięść i wkładam torbe do samochodu, a następnie szybkim krokiem do niej podchodzę. Ta kłótnia trzy dni temu nie miała sensu. Dotarło to do mnie następnego dnia gdy przestała się oddzywać. Nawrzeszczałem na nią nie dając jej dojść do słowa. Zachowałem się jak frajer. Jak najzwyklejszy frajer. Dlatego nie myśląc długo łapie dziewczyne za ręke i ciągne gdzieś.

-Co ty wyprawiasz!?-piszczy. Mój ucisk jest tak mocny, że szatynka musi za mną iść. Nawet sie nie opiera.-Dylan, co ty robisz?! 

Pociągnąłem ją do ciemnej uliczki gdzie nikt nie idzie i stanąłem naprzeciwko mnie. Sky zaczęła masować obolały nadgarstek, a do mnie dotarło, że chwyciłem ją za mocno i być może ją skrzywdziłem. Na jej twarzy jak zawsze widze siniaki i zadrapania zakryte dużą ilością pudru. 

-Przepraszam-wzdycham po chwili, a Sky podnosi wzrok i patrzy na mnie spod wachlarza długich, czarnych rzęs.-za...tą kłótnie pare dni temu. Nie dopuściłem cie to słowa. Za to też przepraszam.

-Oh...cóż...masz racje. Nakrzyczałeś na mnie i prawiłeś mi morały. Zachowałeś się jak dupek.

-Tak-kiwam głową.-za to właśnie cie przepraszam. Poprostu...jak jestem zdenerwowany to poprostu mówie co myśle i nie patrze na konsekwencje.

-A byłeś zdenerwowany?-pyta lekko zdezorientowana.

-To chyba oczywiście-prycham i podchodze pare kroków bliżej, ale Sky nagle staje sie przestraszona i cofa się opierając o ścianę, dlatego zatrzymuje się stojąc pare metrów od szatynki.-to co? Wybaczysz mi? Dotarło do mnie, że...poprostu musze cie przeprosić, a gdy cie teraz zobaczyłem nadażyła się okazja.

Sky śmiesznie mruży oczy jakby się nad czymś zastanawiała, a po chwili na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

-Wybaczam.

Wzdycham z ulgą i rozkładam ramiona.

-To co? Przytulas na zgodę?

Sky z lekkim wahaniem do mnie podchodzi. Przyciągam jej drobne ciało bliżej i owijam ją ramionami w pasie. Szatynka również mnie obejmuje kładąc policzek na mojej klatce piersiowej. Opieram głowę o jej podbródek, a rękami badam jej plecy. Stoimi tak przez chwile, a w końcu dziewczyna się odsuwa.

-Musze już iść. Zaraz musze jechać do domu.

-Na pewno wszystko okey?-pytam muskając palcami jej zimne dłonie.

-W jak najlepszym-przytakuje i przełyka lekko ślinę.-wybacz, ale muszę iść do samochodu, bo jest mi zimno.

-Nic dziwnego-patrze na nią od góry do dołu.-nie miałaś żadnej kurtki?

-Em...ostatnia jaką miałam zepsuła sie-odpowiada drapiąc sie po głowie.-to...narazie Dylan.

-Narazie Sky-odpowiadam gdy ta znajduje się poza zasięgem mojego wzroku.
***

-Cześć Dylan!-piszczy moja młodsza siostra i obejmuje swoimi małymi rączkami moje nogi.

-Hej-odpowiadam bez entuzjazmu.

-Judie, wracaj tu!-słysze ryk mojej starszej siostry, a po chwili jej ciche burczenie:-nie wytrzymam z tym dzieckiem ani minuty dłużej.

Chwile później Maddie zjawia się w przedpokoju. Ubrana była w czerwoną bluze z długim rękawem i napisem BAD oraz czarne jeansy. Obok niej widze też znajomego chłopaka. Wysoki z jasnymi blond włosami które sa zaczesane do góry, a końcówki przefarbowane na brązowo. Opiera się o ściane i obserwuje moją siostre która podchodzi do Judie i bierze ją na ręce.

-Siema Tyson-kiwam głową w stronę blondyna, a ten odpowiada mi tym samym. Tyson i Maddie znają się jakieś sześć lat. Nie są parą mimo, że słysze od sąsiadek i jej koleżaneczek że wyglądaliby uroczo jako para. Tyson nie jest gejem, jak sam mówi woli cipki, ale do mojej siostry nic nie czuje mimo, że czasem widze jak dłużej na nią popatrzy. Są dobrymi przyjaciółmi. Tyson często u nas przesiaduje dzięki czemu zdążyłem go trochę poznać.

-Nienawidze rodziców-fuka Maddie trzymając na rękach Judie która piszczy próbuje jej się wyrwać.-kazali mi zaopiekować się tą zołzą a dzisiaj miał przyjść Tyson. 

-Ale tu jestem-odpowiada rozbawiony blondyn, a kąciki moich ust unoszą się w góre.

-Byłoby lepiej gdyby tej małej tu niebyło-warczy, a po chwili patrzy na mnie i mruga gęstymi rzęsami.-Dylan...

-Zapomnij-przerywam ją.-jestem zmęczony po siłowni, nie będe się nią opiekować.

-Niech cie szlag!-krzyczy gdy mijam ją i idę do swojego pokoju.

-Powodzenia z moimi siostrami stary-klepie Tysona po ramieniu.-zwłąszcza z tą starszą.

-Wiem. Ma dzisiaj okres, sama mówiła. I chodzi wściekła jak osa-mówi i poprawia swoje włosy.

-Kupiłeś jej czekoladę?

-Żeby to jedną-prycha.-inaczej by mnie nie wpuściła do domu. Musiałem po drodze wstąpić do sklepu.

-Przyjaźniąc się z dziewczyną powinieneś być tego świadomy.

-Jakoś z nią wytrzymuje-odpowiada.

-Ja wszystko słyszę!-woła Maddie i podchodzi do nas z Judie na rękach.

-Wiemy-odpowiadam i szczerze się do niej.

-To, że mam okres nie znaczy, że jestem wkurwiona.

-Znaczy kochanie-cmoka do niej jej przyjaciel.

-Nieprawda!-tupie nogą, a Judie na jej rękach chichocze.-poprostu mam TE DNI, ale zachowuje sie tak jak zwykle.

-Ty tego nie widzisz-wzdycha Tyson.-my owszem. Chodzisz wściekła jak osa. 

-Jesteś idiotą-syczy.

-Pamiętasz jak chciałaś dzisiaj zjeść żelkowe misie? Wyrzuciłaś je przez okno i nawrzeszczałaś na mnie, że te żelki to nie misie tylko jak ty to powiedziałaś "pieprzone robaki" i nie będziesz takich jeść. Albo jak nie miałaś nic do jedzenia w lodówce to się rozpłakałaś. A gdy chciałem cie przytulić nawrzeszczałaś, żebym zabierał te brudne łapy.

Wybucham gromkim śmiechem, a Maddie mruży oczy i zaciska szczęke.

-Jesteś beznadziejnym przyjacielem.

-A ja kupiłem ci czekolady. I to trzy!-podnosi do góry ręce.

-I żelki które wyrzuciłaś przez okno-dodaje i sam wybucham śmiechem.

-Oboje jesteście siebie warci-fuka szesnastolatka i idzie z Judie na góre, a my z Tysonem parskamy śmiechem i przybijamy sobie piątke.

Poprostu mi zaufajWo Geschichten leben. Entdecke jetzt