Nadszedł pierwszy paniec pary. Philip razem z Beth weszli na środek sali i zaczęła tańczyć do wolnej muzyki cały czas patrząc sobie w oczy i gdybym był babą zachwycałbym się i mówił, że to urocze. Ja jednak tylko siedziałem i co chwile obserwowałem mojego brata który patrzył z miłością na swoją żonę.
-Też mógłbyś się kiedyś zakochać-powiedziała do mnie mama, a ja prychnąłem i dopiłęm swojego szampana.
-To się nie zdarzy-burknąłem, a mama wywróciła oczami.
-Czyli zostaniesz singlem do końca życia?
-Dokładnie-powiedziałem, a rodzicielka się już nie odezwała.
Po skończonej pioscence para młoda usiadła do stołu gdzie zaczęli już podawać obiad. Przez dobrą godzinę było słychać jedynie rozmowy i stłukanie sztućców o talerz. Uniosłem swój wzrok i spojrzałem na dziewczynkę przede mną która patrzyła jedynie na swój talerz. Jej brązowe, falowane włosy opadły na czoło, a długie, geste rzęsy dawały cień na jej lekko zaróżowiałe policzki. Z nikim nie rozmawiała, ani nawet na nikogo nie patrzyła. Chłopak obok niej co chwile szeptał jej coś do ucha, a po napiętej szczęce wiedziałem, że nie jest to nic miłego. Dziewczyna co chwile patrzyła na niego z lekkim strachem, a ja marszczyłem brwi. O co mu chodzi?
Po obiedzie zaczęli grać pierwsze melodie, więc pary zaczęły wchodzić na parkiet. Moja mama poszła z tatą tańczyć, podobnie jak moje siostry. Obok mnie nikogo nie było. Jedynie dziewczyna naprzeciwko która bawiła się swoimi palcami. Popatrzyłem na miejsce obok niej. Puste.
-Nudzisz się?-zagadałem, a Sky (chyba tak miała na imie) podniosła swoje leśne oczy i spojrzała na mnie.
-Ukm...co?-odchrząkneła nerwowo.
-Pytam czy się nudzisz.
-Um...nie-wyszeptała, a ja ledwo usłyszałem jej odpowiedź dzięki głośnej muzyce.
-Nie jesteś zbyt rozmowna-zaśmiałem się, a szatynka jedynie wzruszyła ramionami. Zmarszczyłem brwi patrząc na nią. Naprawdę dziwnie się zachowuje. Musiałem jednak ją trochę podpytać. Jestem w końcu ciekawski.
-Kim był ten typek obok ciebie?
Sky wyraźnie spięła się na moje słowa i popatrzyła na mnie z grymasem na twarzy.
-Nieważne-burknęła cicho.
-Nieważne? Dziwnie się przy nim zachowujesz.
-Nie interesuj się-warknęła, a ja zrobiłem większe oczy.-nie twój interes.
-Grzecznie pytałem-powiedziałem, ale Sky już się nie odezwała. Jedynie odwróciła się w stronę drzwi, a potem widziałem jak bierze głęboki oddech. Zmarszczyłem brwi widząc jak zaczynają jej drżeć ręce które miała na stole. Nie zdążyłem ją jednak o nic zapytać, bo wstałą od stołu i szybko podeszła do tego umięśnionego gościa. Obserwowałem ją jak powoli stawia kroki.
Hm...ciekawe jaki ma tyłek? Po pod tym tiulem mało widać. Oblizałem usta na samą myśl o tym. Wymyśliłem też wiele innych sprośnych rzeczy z nią w roli głównej.
Mężczyzna tylko spojrzał na dziewczynę, a potem chwycił ją za ramie i gdzieś zaciągnął. Może i jestem sukinsynem, ale gdy widzę podejrzanego typa i przestraszoną dziewczynę składam to w całość i wiem, że to nie jest nic dobrego. Dopiłem swojego któregoś już drinka i wstałem od stołu. Ruszyłem w stronę męskiej toalety przepychając się przez tłum tanczących ludzi i biegających dzieciaków. Gdy wydzedłem z sali muzyka ucichła, a ja mogłem w spokoju pomyśleć. Otworzyłem cicho drzwi słysząc jakieś odgłosy. W środku zobaczyłem tego samego typa który przypierał Sky do ściany i coś do niej mówił, a ta tylko posłusznie kiwała głową. Oparłem się o futrynę obserwując go.
-I uważaj z kim rozmiawiasz suko-wysyczał.
-Nic nie zrobiłam-wyszeptała cicho.
-Jesteś pewna?-uśmiechnął się obleśnie.-gadałaś z tym kutasem naprzeciwko ciebie!
-Ja...chyba mi nie zabronisz rozmawiać z innymi-powiedziała, a mężczyzna zaśmiał się.
-Widzę, że nadal nie nauczyłaś się posłuszeństwa-uniósł ręke, a w tedy ja odezwałem się, a jego dłoń zamarłu w pół ruchu.
-Nie radzę.
Mężczyzna odwrócił się do mnie i spojrzał groźnie.
-Nie wpieprzaj się-wycedził.
-Możesz ją uderzyć-wzruszył ramionami.-ale wiedz, że w tedy będziesz miał ze mną doczynienia.
-Powiedziałem, żebyś wypierdalał-uniósł głos, ale ja nie zwróciłem na to uwagi. Nie jestem ciotą który ucieka za każdym razem gdy widzi umięśnionego, łysego fagasa.
-Nigdzie się stąd nie ruszam. A teraz puść ją-skrzyżowałem ręce na piersi. Mężczyzna prychnął i popchnął dziewczynę tak, że uderzyła o ścianę. Następnie podszedł do mnie. Był o głowę wyższy i bardziej umięśniony, ale nie wiedział, że przez pare lat nie dość, że chodzę na siłownie to biorę udział w walkach więc taki goryl nie robi na mnie różnicy.
-Posłuchaj mnie cwaniaczku-syknął, a ja uniosłem prowokacyjnie brwi.-myślisz, że jesteś taki odważny jak myślisz? Mylisz się. Więc lepiej nie wchodź mi w drogę cieniasie.
-Teraz to ty mnie posłuchaj. Może i wyglądasz jak goryl z górą mięśni, ale żeby szpanować siłą najpierw trzeba umieć cokolwiek pokazać. Myślisz, że te mięśnie na mnie działają?-prychnąłem.
-Mocny w gębie-fuknął.
-Jak chcesz możemy kiedyś powalczyć-uniosłem brwi. Mężczyzna chwile patrzył mi w oczy i prychnął. Wyszedł z łazienki trącając mnie mocno ramieniem, a ja podszedłem do Sky.
-W porządku?
-Po co tu przyszedłeś?-warknęła poprawiając swoją niebieską sukienke.
-Spoko. To nie tak, że cie uratowałem-sarknąłem.-nie musisz dziękować.
-Nie zamierzam. Niepotrzebnie przychodziłeś.
-Czyli miałem cie zostawić aż ten kutas cie pobije?
-Nie uderzył by mnie.
-Czyżby? Bo widziałem jak podnosił na ciebie ręke.
Sky pare razy otwierała usta jakby chciała coś powiedzieć, ale za każdym razem je zamykała. W ostateczności w końcu prychnęła i wyszła z łazienki, a ja patrzyłem jak odchodzi. Normalnie laska dziękowałaby mi, że ją uratowałem, a ta? Nakrzyczała na mnie i odeszła. Niezły charakterek.
CZYTASZ
Poprostu mi zaufaj
Teen FictionDwudziesto letni Dylan to chłopak dla którego zabawa i panienki do łóżka są na pierwszym miejscu, bo jak sam twierdzi: jest młody i musi się wybawić, dlatego też nikogo nie traktuje poważnie, a myśli jedynie o sobie i swoich zachciankach. Co się sta...