24.Jest sprawa

25.8K 1.1K 160
                                    

-Ale sie najadłam-jęczy Sky garpiąc się i wzdychając. Idziemy właśnie przez park starając się chociaż w części zrzucić niezdrowy posiłek. 

-Ale przynajmniej jesteś szczęśliwa-klepie ją po plecach, a ta przytakuje.

-Nigdy nie jadłam tak dobrego jedzenia.

-To rodzice nie zabierają cie w takie miejsca?-pytam. Sky zaciska usta w wąską linie a jej wzrok ląduje na chodniku przed nami.

-Nie-odpowiada krótko, a ja wiem, że nie chce o tym rozmawiać. 

-Chcesz gofra?-pytam wskazując na budke obok nas.

-Chyba oszalałeś. Zjadłam tyle, a ty jeszcze mnie o gofra pytasz.

-Okej okej-zanosze sie śmiechem po czym zarzucam na jej ramiona kurtkę.-załóż ją. Jest zimno, a ty masz cienką bluzkę.

-Będzie ci zimno.

-Pod tą górą mięśni?-prycham.-nigdy.

-Masz naprawdę duże ego.

-Nie tylko ego skarbie-mrugam do niej, a ta odwraca wzrok i rumieni się, a ja uśmiecham się triumfalnie, więc chyba zakumała o co chodzi.

-Wiesz...musze niedługo wracać-spuszcza wzrok na chodnik.

-Moge cie odwieść.

-Nie trzeba. Naprawdę. 

-Powoli się ściemnia. Będzie bezpieczniej jak cie odprowadzę.

-Nie-kręci głową.-lepiej będzie jak pójde sama-powiedziała bardzo cicho, ale niestety to usłyszałem.

-Co masz na myśli?

-Nic. Muszę już iść.

-Sky-warcze i łapie ją za nadgarstek, a szatynka syczy z bólu więc ją puszczam.-przepraszam. Nie chciałem cie skrzywdzić. O co chodzi?

-Poprostu...musze iść-mówi robiąc krok do tyłu.

-Ale Sky. Powiedz chociaż dlaczego?

-Narazie Dylan-mówi a następnie biegiem rusza przed siebie, a ja stoję i patrze się tam gdzie jeszcze przed chwilą stała dziewczyna. Czegoś mi nie mówi. A ja dowiem się czego...
***

-Możesz zamknąć jej jadaczkę!?-krzycze do mamy która próbuje uspokoić Judie po tym gdy mama wyłączyła jej telewizor, aby ją wykąpać i teraz próbuje ją dać do wanny.

-To mi pomóż, a nie tylko narzekasz-syczy

-Jem-mrucze wkładając do ust łyżke płatków.

Usłyszałem śmiech mojej siostry, a po chwili wbiegła do kuchni...cała goła i roześmiana.

-Boże Judie-jęcze.-ja chce jeść, a nie oglądać cie nago.

Dziewczyna jedynie zaczyna się śmiać, a po chwili wydała z siebie głośny pisk i zaczęła uciekać gdy przybiegła tu mama.

-Nie wytrzymam z tym dzieckiem-wysapała.-Judie!

Usłyszałem śmiech siostry, a po chwili jej stopy na podłodze. Judie tak ma zawsze. Gdy słyszy słowo "kąpiel" ucieka i mało kto potrafi ją złapać. 

Dopiero gdy usłyszałem wrzask dziecka zorientowałem się, że mama ją złapała.

-A teraz do kąpieli-mówi, a dziewczynka głośno krzyki przez co się krzywie. Nienawidze pisków dziecka. Odkładam miske do zmywarki i idę do swojego pokoju gdzie przez półtorej godziny leże i poprostu bawie się telefonem. 

-Dylan-do pokoju wchodzi moja mama ubrana w różowy szlafrok i z mokrymi włosami.

-Już się wykąpałaś?-marszcze brwi.

-Kąpałam Judie i tak to się skończyło.

-Co chcesz?-pytam siadając i opierając się o ściane.

-Jest sprawa-wzdycha i drapie sie po głowie.

-Słucham.

-Poprostu...ja i tata jutro wychodzimy i nie będzie nas całą noc. Zaprosili nas na bankiet.

-Dobra. Przecież to normalka-wzruszam ramionami.

-Nie do końca. Bo Maddie wychodzi też do Tysona. I zostaje sprawa...Judie.

-Zabierzcie ją do dziadków, albo do sąsiadki. Lubi się nią przecież zajmować.

-Tak, tylko że dziadkowie wyjechali do Grecji, a pani Grace złamała nogę i nie może się nim opiekować. Więc zostaje nam jedna opcja...

-Nie kończ-przerywam jej machnięciem ręki.-czy ty sugerujesz, że ja...że ja mam...

-Tak-przytakuje.

-Nie ma szans!-wyrzucam ręce w góre.-dajcie ją do żłobka czy gdzieś. Nie będe z nią siedział i się z nią opiekował!

-Dylan, prosze...

-Mamo nie!-krzycze widząc ból w jej oczach.-nie zrobie tego. Nie będe za nią biegał, żeby się wykąpała, nie będe bawić się z nią lalkami i uciszać!

-To twoja siostra Dylan...

-I co z tego?-fukam.-nie chce się nią opiekować i to całą noc! Nie smucicie mnie.

-Dylan, zrozum nas. Ten jeden raz. 

-Kompletnie nie umiem zajmować się dziećmi-uspokajam się lekko widząc smutek na twarzy mojej mamy.

-Może znasz kogoś kto umie?-sugeruje. Nikt nie przychodzi mi do głowy. Bow wątpie, żeby Cody albo któryś z moich kumplu umiał opiekować się kulkuletnią dziewczynką. 

Gdy już mam odpowiedzieć przychodzi mi do głowy jedna jedyna osoba która mam nadzieje, że się zgodzi.

-Daj mi chwile. Napisze i ci powiem.

-Dziękuje!-piszczy moja mama i wychodzi z pokoju, a ja odblokiwywuje telefon.

Ja-Musisz mi pomóc :/

Odpowiedź przychodzi po jakiś dziesięciu minutach.

Sky-Co się stało?

Ja-Moji rodzice gdzieś jutro idą na całą noc i musze zająć się siostrą. A pamiętam jak mówiłaś, że uwielbiasz dzieci i się nimi opiekowałaś.

Sky-Chcesz, żebym była niańką twojej siostry?

Ja-Poprostu, żebyś mi pomogła. Ja sobie nie poradze, a moja siostra to diabeł!

Sky-Nie może być chyba taka zła ;)

Ja-Jest gorzej niż źle. Uwierz mi

Sky-Jutro o dziewietnastej. Może być?

Ja-Jesteś cudowna! Będe czekać!

Idę na dół i mówie mamie o mojej propozycji, a ta nie może pohamować radości, dlatego zaraz po tym gdy jej to powiedziałem wróciłem do siebie do pokoju, aby przygotować się do spania.

Poprostu mi zaufajWhere stories live. Discover now