18.Masz bardzo niską samoocenie kochanie

27.8K 1K 215
                                    

-O boże, jakie to dobre!-to były pierwsze słowa Sky po tym jak wzięła dużego gryza gofra przy okazji brudząc nos bitą śmietaną.-matko, mniam.

-Nigdy nie jadłaś gofrów?-mruże oczy i również biore gryz. Sky wyciera serwetką nos (nie ukrywam, że sam chciałbym jej wytrzeć tą bitą śmietanę) i popija gorącą czekoladą oblizując usta.

Błagam, nie rób tak.

-Bardzo dawno temu-odpowiada.-właściwie gdy byłam...hm...dzieckiem-znowu bierze gryza.-i zapomniałam jak to smakuje. MNIAM!

-Ciesze sie-mówie z rozbawieniem. Sky je gofry jakby zaraz miała zemdleć. Gryzie je z niezwykłą dokładnością popijając wszystko czekoladą. Gdy przykłada gofra do ust na chwile zatrzymuje spojrzenie na jej zakrwawionym nadgarstku. Marszcze brwi i przyglądam się niczego nieświadomej dziewczynie która woli bardziej towarzystwo jedzenia ode mnie.

-To co właściwie jesz?-pytam, a mina Sky momentalnie się zmienia. Znika z niej uśmiech i pojawia się grymas. Przełyka  z trudnością gofra i odkłada go na talerz wycierając serwetką usta.

-Hm...właściwie to...nie wiem. Niewiele.

-Widać-mówie patrząc na nią. Jest za chuda. Opinająca, biała bluzka i tak delikatnie z niej zwisa, a przez legginsy widze jakie chude ma nogi. Za chude...-wiesz Scarlet...facetów nie podnieca widok samych kości.

Dziewczyna krzywi się i zaczyna nerwowo bawić się palcami pod stołem.

-Nie robie tego, żeby podobać się facetowi. Nikomu się nigdy nie spodobam-wzrusza ramionami, a ja wzdycham.

-Masz bardzo niską samoocenie kochanie-mówie, a szatynka unosi na mnie wzrok i mruga zaskoczona.-jesteś piękna, ale będziesz jeszcze piękniejsza gdy zaczniesz nieco więcej jeść.

-Nie rozumiesz...

-To może w końcu mi wytłumaczysz?-prycham zdenerwowany.-cały czas tylko "nie rozumiesz". Jak mam rozumieć skoro jesteś pieprzoną zagadką?

-Nie mogę ci tego powiedzieć Dylan-szepcze.

-Nie chcesz to nie mów-warcze zaciskając dłonie w pięść.-ale patrząc na ciebie i widząc jaka jesteś chuda dochodze do wniosku, że to nie jest normalne. Że powinnać jeść, a nie głodzić się. 

-To nie tak-kręci głową.

-Jasne-prycham.-i tak mi nie powiesz więc nie wiem po co moje argumenty.

Zapada kilkusekundowa cisza. Widze po chwili jak Sky odsuwa talerz z niedojedzonym gofrem i mówi:

-Straciłam apetyt-odsuwa krzesło i wstaje.

-Sky-mówie cicho gdy dochodzi do mnie, że może najpierw powinienem ją wysłuchać.

-Narazie Dylan-odpowiada sucho i odwraca się wychodząc z kawiarni. Nie biegne za nią. Każdy z nas musi troche ochłonąć.
***

-Serio poszliście do łóżka?-pytam w szoku.

-Też jestem zdziwony-mówi Cody upijając spory łyk piwa.

-Ale...jak to się stało? Ty i Lidia? Ta cnotka? Stary, przecież ona nigdy w życiu sie nie masturbowała, a co dopiero poszła z tobą do łóżka!-wyrzucam ręce w góre.-przyznaj się, opiłeś ją.

-Pogrzało cie-kumpel rzuca we mnie pustą butelką po piwie.-nie wykorzystałbym dziewczyny.

-No więć jak inaczej to wytłumaczysz?-opieram się wygodniej o ściane.-bo innego sensownego wytłumaczenia nie ma.

-Poprostu zaprosiłem Lidie do klubu. Chciałem jej pokazać, że klub też może być fajny. Poprosiłem, żeby się jakoś ładnie ubrała, ale nie spodziewałem się, że założy czarną, kurewsko seksowną sukienke i wymaluje się jak milion dolarów-rozmarzył się. 

-I straciła dziewictwo z tobą w kiblu?-pytam, a Cody bije mnie w tył głowy.

-Nie przerywaj!-syczy, a ja podnoszę ręce w geście obronnym.-Lidia świetnie bawiła się w klubie. Nie wypiła dużo, ale z racji, że to był jej pierwszy raz na imprezie pilnowałem jej jak oka w głowie. Nawet tańczyła! Stary, wymiatała na parkiecie-wzdycha, a po chwili kontynuuje.-pojechaliśmy do mojego domu. Nalegałem, żeby u mnie przenocowała, bo jej rodzice pewnie by się wkurzyli gdyby wróciła o trzeciej rano w sukience i makijażu. Dosłownie by ją zabili. U mnie w domu oczywiście dużo gadaliśmy. Dałem nawet Lidii moje koszulke i dresy-uśmiechnął się szeroko.-nie mogłem trzymać rąk przy sobie. Powiedziałem, że gdy posune się dalej nie będe nas sobą panować. A ona w tedy, że nie chce, żebym nad sobą panował i że chce TO zrobić ze mną.

-I co? Tak poprostu ją bzyknąłeś?

-Pewnie, że nie-prycha.-mówiłem co pare sekund czy napewno jest na to gotowa, a ta wkurzona po chwili uderzyła mnie i powiedziała, że jest tego pewna i, że chce, żebym to ja bym tym pierwszym. Więc...to zrobiliśmy.

-I jaka była?-dopytywałem, na co Cody wywrócił oczami.

-To był jej pierwszy raz idioto. Nie powiem, że była boska. Była strasznie sztywna i denerwowała się. Nawet płakała. Ale była przy tym taka...seksowna i śliczna. Bardzo się denerwowała, ale myślałem, że będzie gorzej.

-Czyli co? Nie zrezygnujesz z niej?-pytam aby się upewnić.

-Nie-kręci głową i upija łyk piwa.

-Nadal nie wiem co ty w niej widzisz, ale skoro tak chcesz to zgoda.

-Dajesz mi pozwolenie. Ależ dziękuje-zaśmiał się.-serio powinieneś spróbować.

-W sensie?

-W sensie takim głąbie, że powinieneś znaleźć jakąś dziewczynę która stanie się dla ciebie jak cały świat, ważna jak nikt inny.

-Moim całym światem jest boks-wziąłem łyk alkoholu.

-Mógłbyś to podzielić. No tylko to sobie wyobraź. Trenowałbyś boks, może nauczyłbyś czegoś dziewczynę, przy okazji byś ją bronił. Laski lecą na takich typków.

-Póki co zostanę jedynie przy boksie.

-Jak chcesz-wzrusza ramionami.-ale bycie w związku jest naprawdę...

-Jesteś z nią w związku?-przerywam mu.

-Jeszcze nie, ale...

-Właśnie. Więc w sumie też nie wiesz jak to jest.

-Dąże do tego, aby była moją dziewczyną-mruczy lekko zirytowany.-zapytam ją niedługo. Może się zgodzi.

-Raczej napewno-prycha.-skoro cie z tobą liże i bzyka to raczej tak.

-Jesteś beznadziejny-syczy rzucając kolejną, pustą puszką.-ja tu się zamartwiam, że mnie odtrąci, a ty się ze mnie śmiejesz.

-Poprostu to do ciebie nie podobne, żeby podobała ci się dziewczyna. I to TAKA dziewczyna.

-Jaka?-pyta przechylając lekko głowę w bok, a jego blond włosy opadają mu na jedno oko.

-Poprostu...nie w twoim typie-mówie upijając piwa z puszki.-jakim kurwa cudem podoba ci się taka lamuska w okularach.

-Powiedziałbym, żebyś nie mówił tak do niej ale i tak byś się nie posłuchał, dlatego powiem poprostu tyle, że zmieniłem się-opiera się wygodnie o kanape i zarzuca ręce na kark.-bo dla niej warto się zmienić.

-Brzmisz jak pieprzony poeta-prycham.-nie mów tak. To jest naprawdę dziwne.

-Próbuje ci uświadomić, żebyś też znalazł sobie dziewczynę.

-Daj już z tym spokój. Nie znajdę jej i już-mówie dopitnie, po czym następuje zmiana tematu.



Tak teraz sobie pomyślałam. Pytanie to moich czytelników którzy
przeczytali więcej moich książek.
Która według was jest najlepsza? Nie sugerujcie się błędami 
ortograficznymi (których w poprzednich książkach jest w chuj i trochę
ale nie chce mi się tego zmieniać XD) Napiszcie w komentarzu tytuł
JEDNEJ książki. Jeżeli ktoś chce może napisać też uzasadnienie, dlaczego akurat ta.
Chce poprostu wiedzieć która książka według was była najlepsza.
Każdą odpowiedź postaram się skomentować ;*
<3 Buziaczki

Poprostu mi zaufajWhere stories live. Discover now