-Kłamiesz-mruże oczy.-poprostu powiedz, że jesteś. Nie psuj mi moich planów-jęcze, a Sky cicho się śmieje.
-Dobra. Jestem głodna jak diabli.
-Idealnie-uśmiecham się szeroko.-w takim razie chodź.
***Weszliśmy do środka restauracji zajmujac wolny stolik. Sky cały czas się rozglądała jakby chciała to miejsce zapisać w pamięci.
-To...na co masz ochotę?-pytam biorąc z drewnianego stołu menu.
-Hm-Sky również bierze karte dań i chwile sie zastanawia.-sałatke...grecką.
-Przestań-prycham.-weź to na co masz ochotę. Sałatke grecką mogę ci zrobić kiedy tylko chcesz. Po drugie wątpie, że tym się najesz.
-Jak wezmę dużo to pomyślisz, że jestem gruba-mruczy, a ja wybucham śmiechem.
-W całym swoim życiu nie spotkałem tak chudej dziewczyny. Mógłbym policzyć na tobie kości.
I siniaki i zadrapania-dodałem w myślach.
-Więc...na co masz ochotę?-ponawiam pytanie, a Sky przez chwilę myśli.
-Hamburgera i frytki.
-A na deser?-marszcze brwi.
-Już podziękuje-odkłada menu na stolik.-nie chce naciągać cie na kase.
-Mogę przyjąć zamówienie?-obok nas pojawiła się szczupła, niska szatynka z notesem w ręku. Patrze na Sky i uśmiecham się przebiegle.
-Dwa razy hamburgera i frytki. Powiększony zestaw. I dwa razy cole-kątem oka obserwuje Sky. Jej oczy robią się dwa razy większe, a usta otwierają się w literke o. Nie spodziewała się, że zamówie dla niej zestaw powiększony. Namyślam się chwile i dodaje.-i duży pucharek lodów. Również dwa razy.
Dziewczyna zapisuje, kiwa głową i odchodzi.
-Oszalałeś?-pyta po chwili.-powiększony zestaw? I do tego lody!?
-Nie panikuj-wywracam oczami.-przynajmniej się najesz.
-Ale...to za dużo Dylan. Za dużo pieniędzy. Ja ci...je oddam. Naprawdę...
Kłade ręke na jej która znajduje się na stoliku, a szatynka przestaje mówić i na mnie patrzy.
-Js cie tu zabrałem. Nie wydasz ani grosza-chciała coś powiedzien, ale odezwałem się pierwszy.-nie pozwolę, żeby dziewczyna płaciła. Ja płace za nas obu i koniec. A jak spróbujesz mi wepchać pieniądze to ich nie przyjme.
Sky jęczy głośno a potem opiera się o siedzenie i przeciera twarz.
-Ale na drugi raz ja stawiam-oddzywam się.
-Okej-mówie krótko. Mimo wszystko wiem, że i tak ja za nią zapłace. Ale nie chciałem się już kłócić, bo zjawiła się kelnerka z naszymi zamówieniami. Sky popatrzyła z szokiem na swoją porcje, a potem swój wzrok wbiła we mnie.
-Nie patrz się tam na mnie-zaśmiałem się.-tylko jedz. Smacznego.
Sky wzięła do ręki hamburgera i ugryzła go. Jej oczy powiększyły się, a ona sama cicho pomrukiwała.
-Ale to jest dobre-odparła i oblizała usta, a ja w głowie miałem różne sceny ze Scarlet w roli głównej.
-Wiem-śmieje się.-nigdy nie jadłaś hamburgera?
-Bardzo dawna jadłam, ale takiego dobrego nie-wzikęła do ust frytke i zamknęła oczy.-matko, mniam.
-Ciesze się, że ci smakuje-śmieje się sięgając po swojego hamburgera.
***-Te lody to najlepsze lody jakie jadła!-piszczy wymachując łyżeczką przed moją twarzą.
-Racja. Tutaj są bardzo dobre lody.
-Mhm-mruczy wkładając do ust sporą porcje lodów waniliowych i bitej śmietany. Widząc ją taką szczęśliwą parskam cichym śmiechem.-nie śmiej się ze mnie. Nie moja wina, że te lody to najlepsze co jadłam!
-Okey okey-podnosze ręce do góry, a zaraz ppotem znowu wybucham śmiechem.
-Jesteś okropny-fuczy z pełnymi ustami.-no przestań no!
-Wyglądasz słodko gdy się wściekasz-powiedziałem między napadami śmiechu, a zaraz potem poczułem na policzku coś zimnego. Ta menda obsmarowała mój policzek lodami. Zagryzła warge i po chwili zaśmiała się cicho.
-Jak możesz-mruże gniewnie oczy i wycieram chusteczką policzek, a Sky odchyla się na krześle i zaczyna się śmiać. A jej śmiech jest jak lekarstwo na moje skamieniałe serce.
Wziąłem troche bitej śmietany i obsmarowałem policzek Sky. Ta momentalnie przestała się śmiać i zmierzyła mnie wzrokiem.
-Bita śmietana?-zakpiła.-Dylan!
-Ty zaczęłaś-śmieje się. Gdy ta sięgała po chusteczke chwyciłem jej dłoń i popatrzyłem na nią.-czekaj.
Nachyliłem się i delikatnie zlizałem bitą śmietanę z policzka Sky. Wiedziałem jak na nią to działa, bo zesztywniała i zarumieniła się jak nigdy. Odsunąłem się patrząc na jej twarz która wygląda w tym momencie jak dorodny burak.
-Idziemy?-klaszcze w dłonie.-jest jeszcze młoda godzina. Przejdziemy się.
CZYTASZ
Poprostu mi zaufaj
Teen FictionDwudziesto letni Dylan to chłopak dla którego zabawa i panienki do łóżka są na pierwszym miejscu, bo jak sam twierdzi: jest młody i musi się wybawić, dlatego też nikogo nie traktuje poważnie, a myśli jedynie o sobie i swoich zachciankach. Co się sta...
23.Wyglądasz słodko gdy się wściekasz
Zacznij od początku