Rozdział 71

3.4K 128 8
                                    


*POV OLA*

Jechaliśmy już dobre pół godziny, a Liam nadal nie chciał powiedzieć, gdzie dokładnie zmierzamy z kierowcy również nie mogłam wyciągnąć żadnych informacji. Zdążyłam dwukrotnie się obrazić i równie szybko jak się obrażałam tak też wybaczałam. W momencie, gdy miałam zamiar znów spojrzeć na zegarek znajdujący się na ręku chłopaka, auto stanęło, a Liam szeroko się uśmiechnął. Jako pierwszy wysiadł by następnie otworzyć moje drzwi i jak na dżentelmena przystało, podał rękę, która ujęłam i pomógł mi wysiąść. Po drugiej stronie ulicy znajdowała się mała knajpka, w której paliło się światło. W ogródku, który znajdował się przed nią rozstawione były stoliki, krzesła i leżaki a na drewnianym płotku wisiały lampiony. Rzecz tak prosta, a jednak tak urocza, że aż odebrało mi mowę. Gdy spojrzałam na bruneta, ten szczerzył się, a jego oczy błyszczały jak małe ogniki. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do jego ramienia, którym po chwili mnie objął. Ostrożnie przeszliśmy przez ulicę i zajęliśmy jeden z koców, który leżał w cichszej części ogródka.

- Jak ci się podoba? - Liam spojrzał na mnie pytająco, choć jego oczy się śmiały.

- Jest cudownie. Tak.. przytulnie. - Odparłam uśmiechając się słodko.

- Miałem nadzieję, że ci się spodoba. - Szepnął i założył za ucho jeden z kosmyków moich włosów, który opadał mi na oczy.

Po chwili obok nas zjawiła się kelnerka, która przyjęła zamówienie na prostą sałatkę i wodę. Siedzieliśmy na kocu, jedząc i przyglądając się słońcu, które powoli znikało za horyzontem. Nie mogłam uwierzyć, że za dwa dni będę musiała wrócić do rutyny jaką jest chodzenie na zajęcia w LA. Nie będzie przy mnie Moniki ani chłopaków, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie jestem pewna czy przetrwam bez nich. Przyzwyczaiłam się do nich zbyt mocno żeby teraz ich zostawić.

- O czym myślisz? - Usłyszałam głos chłopaka jak przez mgłę.

- O powrocie do Los Angeles, o tym, że będę tam samotna. - Uśmiechnęłam się smutno.

- Niedługo kończymy trasę, chyba nie sądzisz, że cię nie odwiedzimy. - Odparł uśmiechając się, choć w jego głosie dało się wyczuć smutek.

- Odwiedzicie.. - Szepnęłam westchnąwszy.

Liam złapał za mój podbródek, który pogładził kciukiem, spojrzał w moje oczy i zbliżył swoje usta do moich. Na początku był to niepewny pocałunek, jakby bał się, że mogę się rozmyślić i uciec jednak, gdy tak się nie stało nabrał pewności i mocniej naparł na moje wargi.

*POV MONIKA*

Wróciliśmy do hotelu, a zaraz po nas dotarł Liam z Olą, z tego co zdążyłam zaobserwować to randka musiała im minąć niesamowicie dobrze, bo nie mogli oderwać od siebie wzroku i ciągle trzymali się za ręce lub po prostu ukradkiem stykali się ramionami bądź innymi częściami ciała. Wróciłam z Niall'em do pokoju hotelowego, w którym mieliśmy spędzić jeszcze tę noc. Wzięliśmy wspólny prysznic i wygodnie ułożyliśmy się na łóżku. Wtuliłam się w blondyna, a on objął mnie szczelnie swoimi ramionami, ucałował moje czoło i wyszeptał "słodkich snów". Usnęłam wdychając jego zapach i czując się najbezpieczniejsza i najszczęśliwszą osobą na świecie.

Obudziłam się w środku nocy i poczułam, że leże na łóżku sama. Na początku się przestraszyłam ale rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam uchylone drzwi na balkon. Owinęłam się kołdrą i na palach ruszyłam w tamtą stronę. Jakie było moje oburzenie, gdy zobaczyłam żarzącego się papierosa trzymanego między palcami przez blondyna.


- Co ty wyprawiasz? - Zapytałam zachrypniętym głosem, a chłopak podskoczył i automatycznie wyrzucił niedopałek. - Przecież i tak widziałam. - Rzuciłam, gdy spojrzał na mnie.

Dirty Mouth || N.H. ✔️Where stories live. Discover now