Rozdział 68

3.6K 118 18
                                    

Niall najwyraźniej poczuł jak moje mięśnie momentalnie się napięły, ponieważ przycisnął mnie jeszcze mocniej do siebie i szeptał do ucha słowa otuchy. Nagle usłyszałam jak drzwi budynku się otwierają i po chwili śmiech dziecka oraz szczekanie pieska. Wczoraj zostawiłam Devila pod opieką Lux, ponieważ tak bardzo chciała. Pośpiesznie wstałam i wzięłam dziewczynkę na ręce, a ona mocno się we mnie wtuliła, śmiejąc się przy tym donośnie. Devil skakał dookoła, a po chwili podgryzał rękę Nialla, który próbował go pogłaskać.

- Devil. - Zganiłam pieska, za jego zachowanie.

- Oj nie przesadzaj, nie boli. - Odparł blondyn, sadzając psiaka na swoich kolanach.

- Lux! - Usłyszałam krzyk i odwróciłam się w stronę wejścia do budynku. - Tu jesteś. - Odetchnęła z ulgą Lou. - Nie uciekaj tak! - Pisnęła lekko zdenerwowana.

- Nie ładnie uciekać mamie. - Powiedziałam do dziewczynki robiąc przy tym groźną minę ale ona i tak się tylko zaśmiała.

Oddałam ją w ręce mamy, z czego nie była do końca zadowolona ale jak się okazało, uciekła bo miała umyć ząbki. Ja wróciłam na swoje miejsce na ławce, obok blondyna. Wsadziłam rękę do kieszeni spodni w poszukiwaniu papierosów, kiedy przypomniałam sobie, że przecież wcale ich nie mam. Na szczęście po jakichś dziesięciu minutach dołączyła do nas Ola i Zayn, którzy wyszli w celu zapalenia więc pozwoliłam sobie podkraść papierosa od mulata.

- Ej! - Żachnął się ciemnowłosy. - Wiem, że już mi dziś jednego zabrałaś.

- Wcale, że nie wiesz. - Odparłam, patrząc na niego wyzywająco.

- Tylko ty kradniesz mi papierosy, a jak się obudziłem to był mniej niż jak szedłem spać.

- Dobra.. masz mnie. - Rzuciłam, pokazując mu język.

On nic nie odpowiedział, tylko pokręcił głową z uśmiechem. Przez chwilę stał ale w końcu postanowił usiąść, a że ławka była dość mała, wybrał sobie na siedzisko moje kolana, zaczął skakać i wiercić się więc w końcu go z nich zrzuciłam, a on upadł na tyłek. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a on tylko wymamrotał coś pod nosem. Ola siedziała z nosem w telefonie, nagle robiąc wielkie oczy.

- Chodźcie. - Krzyknęła i zerwała się z ławki.

Na początku byliśmy dość zdezorientowani ale poszliśmy a dziewczyną, zaprowadziła nas do busa, gdzie reszta już nie spała.

- Dobra, siadajcie. Mam pomysł. - Mówiła podekscytowana.

- Jaki? - Zapytał Liam patrząc podejrzliwie.

- Dziś na [xx] Street w jednym z opuszczonych magazynów odbędzie się epicka impreza. Wiecie.. farby fluorescencyjne, pełno ludzi, zero zasad. - Jej uśmiech coraz bardziej się rozszerzał, a oczy świeciły.

- Jestem za. - Rzuciłam jako pierwsza. - Od zawsze chciałam iść na taką imprezę.

- Nie jestem pewien. - Liam podrapał się po głowie.

- Daj spokój, będzie fajnie. - Harry puknął go w ramię. - Idę. - Dodał z uśmiechem.

- Ale nawet jeśli pójdziemy.. będziemy musieli zabrać ochroniarzy. - Rzucił zrezygnowany Louis.

- Niekoniecznie. - Widać było, że Zayn ma plan. - Wszystkim się zajmę. - Posłał wszystkim cwaniacki uśmieszek.

Nikt nie dociekał jak ma zamiar to zrobić, wszyscy zgodnie postanowiliśmy mu pozwolić na działanie. Harry zaproponował, że pojedzie i poszuka farb fluorescencyjnych, a Lou, że nas wystylizuje i pomaluje. Wszyscy zebraliśmy się na obiedzie w stołówce i zaczęliśmy omawiać, kto jakby chciał wyglądać, gdy obok nas przechodził, któryś z ochroniarzy, natychmiast milkliśmy i zajmowaliśmy się swoim jedzeniem, zazwyczaj któreś z nas parsknęło, widząc reakcję pozostałych i tak zaczynaliśmy się śmiać. Resztę dnia spędziliśmy na wygłupianiu się i denerwowaniu Paula, który dziś był wyjątkowo marudny. W końcu nadeszła godzina, kiedy wszyscy zebraliśmy się w pokoju Lou. Ona zwarta i gotowa, czekała na nas z pędzlami i farbami. Po dwóch godzinach, wszyscy byliśmy gotowi i niesamowicie podjarani. Chłopcy mieli namalowane różnego rodzaju wzory, choć nie było ich zbyt wiele. Ja postawiłam na fluorescencyjny makijaż twarzy i kilka zawijasów na reszcie ciała, a Ola na wzory na obojczyku i policzkach. Chłopcy nie ubierali się jakoś niesamowicie ale my z Gonzales postanowiłyśmy odrobinę zaszaleć, jeśli chodzi o ubiór. Widziałam jak Liam spogląda na moją przyjaciółkę, miałam wrażenie, że za moment pocieknie mu ślina po brodzie.Teraz jedynym wyzwaniem było przejście do podstawionego na tyłach auta, tak by nikt nas nie zauważył. Na początku wydawało mi się to awykonalne ale na szczęście z pomocą Lou i Toma nam się udało. Ola podała kierowcy adres, gdzie miała odbywać się impreza. Budynek wyglądał zwyczajnie, jak normalny magazyn. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy do wejścia, gdzie stał dość barczysty mężczyzna.

Dirty Mouth || N.H. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz