Rozdział 7

6.5K 227 154
                                    

Dochodziła 10.20, miałam jeszcze ponad 6 godzin na przygotowanie obiadu. Uznałam, że zrobię zupę krem z pomidorów z grzankami, spaghetti i na deser ciasto czekoladowo-cytrynowe. Niestety okazało się, że moja lodówka świeci pustkami. Nie wiem jakim cudem bo ostatnio rzadko coś jadłam ale cóż poszłam na górę i się przebrałam w hollu założyłam buty i zarzuciłam na siebiepłaszczyk. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta. Pojechałam do TESCO, gdy tam dotarłam była już 11:00 więc musiałam się spieszyć z zakupami. Zaczęłam wkładać do koszyka wszystkie potrzebne składniki. Chciałam sięgnąć po sok z najwyższej półki ale nie jest to proste przy moich 160cm, niespodziewanie zobaczyłam nad swoją głową czyjąś rękę, zdejmującą z półki wybrany przeze mnie sok.

- Dziękuję. – zwróciłam się do osoby, która podała mi produkt

- Nie ma sprawy. – uśmiechnął się mój wybawiciel

- Kevin? – zapytałam, kojarzyłam go z baru

- To ty, Monika tak? – zapytał z uśmiechem

- Tak. – odpowiedziałam – Co tu robisz?

- Musze kupić kilka rzeczy do baru, ale może po zakupach dałabyś się zaprosić na kawę?

- Bardzo chętnie, ale dzisiaj nie mogę. Robię obiad dla kilku znajomych i szczerze mówiąc mam mało czasu. Może kiedy indziej? – odpowiedziałam

- Jasne, może dasz mi swój numer? – zapytał z nadzieją

- Pewnie, daj telefon. – wpisałam mu swój numer i pożegnaliśmy się

Jeszcze chwilę krążyłam wokół półek aż w końcu mogłam ruszyć do kasy. Wróciłam do domu z pełnymi torbami i wzięłam się za przyrządzanie potraw, z przerażeniem zobaczyłam,  że już 12. Zabrałam się za zupę krem, podsmażyłam pomidory, pokroiłam chleb na odpowiedniej wielkości kwadraciki i dalej postępowałam według przepisu. Mijała minuta za minutą, zegar zaczął wybijać 14.03. Zupa była gotowa więc przyszła pora na danie główne. Zaczęłam podsmażać warzywa i mięso, odpowiednio je przyprawiłam i wstawiłam makaron. W końcu zabrałam się za ciasto, zrobiłam je dość szybko bo była to najprostsza rzecz jaką miałam dziś do przyrządzenia. Wzięłam talerze, sztućce itd. i zaczęłam nakrywać do stołu, na razie postawiłam sześć nakryć ale na boku miałam kilka dodatkowych kompletów jeśli ktoś miałby zamiar się jeszcze z chłopakami pojawić. Nareszcie miałam chwilę spokoju, usiadłam przed telewizorem, straciłam poczucie czasu i gdy ponownie spojrzałam na zegarek była już 16.00. Wróciłam do kuchni i wcześniej przygotowane ciasto przełożyłam do formy i wstawiłam do piekarnika. Ruszyłam na górę po ubranie, a następnie zamknęłam się w łazience by się przygotować. Włosy związałam w koński ogon, założyłamczarne spodnie i bluzkę, do tego kilka dodatków oraz buty. Rzęsy pomalowałam tuszem, a twarz lekko przypudrowałam. Gdy kończyłam szykowanie się, usłyszałam dzwonek do drzwi i dopiero teraz zorientowałam się, że to już czas na obiad. Zbiegłam na dół by wpuścić moich gości do środka. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się widok pięciu sąsiadów plus Paul i jeszcze jakiś ochroniarz, którego nie miałam okazji poznać.

- Hej, slicznie wyglądasz. – powiedział Niall i jako pierwszy się ze mną przywitał

- Dziękuję, jesteś słodki. – odpowiedziałam

Za nim weszła pozostała czwórka, która też mnie komplementowała, a ja miałam wrażenie, że zaraz spłonę. Musze przyznać, że dziś robili niemałe wrażenie. Wszyscy mieli na sobie koszule, oczywiście jeden w kratkę, drugi jeansową lub jeszcze jakąś inną ale każda była świetnie dopasowana do reszty stroju danego chłopaka.

Dirty Mouth || N.H. ✔️Where stories live. Discover now