Rozdział 56

3.5K 133 56
                                    

Widziałam, że przez chwilę nie wiedziała co odpowiedzieć. Stała w drzwiach z szeroko otwartymi oczami, którymi wpatrywała się we mnie nieustannie. W końcu zdobyła się na przytaknięcie głową i odsunęła się na bok, wpuszczając mnie tym samym do środka. Posłałam jej uśmiech, który za moment odwzajemniła.

- Chcesz może kawy, herbaty? - zapytała prowadząc mnie do salonu

- Jeśli mogłabym prosić o wodę to byłabym niesamowicie wdzięczna. - odparłam opadając na kanapę

- Jasne, zaraz wrócę. - skinęła i zniknęła w innym pokoju

- Mogłabym gdzieś tu zapalić? - zapytałam, gdy postawiła przede mną szklankę

- Chodź na górę, mam tam balkon. Sama chętnie zapalę. - posłała mi lekki uśmiech i ruszyła w stronę schodów co zrobiłam i ja

Weszłyśmy do jak mniemam jej sypialni. Nie była duża ale przytulna, sprawiała że aż chciało się w niej być. Kolorowe ściany, duże łóżko pod jedną z nich, biurko po przeciwnej stronie... Spokojnie i cicho. W końcu przeszłyśmy na balkon, pod jedną ze ścian stała ławeczka niewielkich rozmiarów, na której idealnie mieściły się dwie osoby. Obie wyjęłyśmy papierosy i odpaliłyśmy je, na początku żadna z nas się nie odezwała. Ona nadal zszokowana, a ja niezbyt ufna.

- Przepraszam, że pytam... - zaczęła - ale nie daje mi to spokoju. - zacięła się, a ja spojrzałam na nią dając jej do zrozumienia by mówiła dalej - Co się stało, że przyjechałaś do mnie? Znaczy nie żeby mi to przeszkadzało wręcz przeciwnie.. Cieszę się ale.. sama rozumiesz. - lekko się plątała w swojej wypowiedzi

- Pokłóciłam się... - zaczęłam i kontynuowałam po chwili namysłu - w sumie to nie pokłóciłam się. Cholera.. nawet nie wiem dokładnie o co chodzi. Wypiłam i po prostu skumulowało się kilka... wydarzeń(?), które sprawiły, że poczułam się zraniona, zawiedziona i opuszczona. - wzruszyłam ramionami i zaciągnęłam się dymem - Boże jaka ja jestem głupia. - pacnęłam się w czoło i pokręciłam głową z pożałowaniem dla samej siebie

- Nie jesteś głupia. - mówiąc to wydawała się być pewna swoich słów - Ciąży na tobie spora presja i wiele się wokół ciebie dzieje, normalne że w którymś momencie potrzebujesz wyciszenia i że masz czasem różne odczucia wobec niektórych spraw.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niej i zgasiłam papierosa przy okazji ziewając

- Pewnie jesteś zmęczona, dam ci zaraz jakąś pościel i... - przerwałam jej

- Prześpię się na kanapie. - uśmiechnęłam się

- Jeśli tak wolisz. - odwzajemniła gest

Po dwóch minutach znów byłyśmy w środku, a ja zabierając poduszkę i koc, które dostałam zeszłam znów na dół i położyłam się na kanapie. Wystarczyło, że zamknęłam oczy i nie pamietam co było dalej. Od razu usnęłam próbując nie myśleć o tym co stało się dzisiaj.

Obudziło mnie ciągłe wibrowanie telefonu. Miałam wrażenie, że za moment rzucę nim o ścianę bądź rozwalę młotkiem. Warknęłam pod nosem i wyciągnęłam po niego rękę. Na ekranie wyświetlał się numer Harry'ego. W tym momencie nie miałam kompletnie ochoty odbierać połączeń od któregokolwiek z nich więc się rozłączyłam. Tak, wiem. Głupie i dziecinne zachowanie ale w tym momencie naprawdę nie miałam na to kompletnie siły. Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam się po pokoju. W tym momencie dobiegły mnie dźwięki naczyń więc podniosłam się powoli i przeciągnęłam po czym ruszyłam w stronę kuchni.

- Dzień dobry. - rzuciłam z uśmiechem widząc szykującą śniadanie Olę

- Hej, mam nadzieję, że cię nie obudziłam? - spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem

Dirty Mouth || N.H. ✔️Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα