Rozdział 49

4.2K 139 4
                                    

Przewracałam się z boku na bok przez resztę nocy. Próbowałam chociaż na chwilę wyrzucić ze swojej głowy słowa, które padły z ust Mulata ale bezskutecznie. Nie wiedziałam co mam sądzić o tym co powiedział. Nie miałam pewności jakimi uczuciami mnie darzy i czy to co powiedział nie było jakimś głupim żartem (gdzieś głęboko w sobie miałam nadzieję, że nim jest). Gdy spojrzałam na zegarek i okazało się, że wybija on godzinę ósmą postanowiłam w końcu wstać i zrobić coś do jedzenia. Wygramoliłam się z łóżka na tyle delikatnie by nie obudzić słodko śpiącego i lekko pochrapującego Nialla. Zeszłam na palcach po schodach i ruszyłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej kilka jajek, mleko, a w szafkach poszukałam reszty potrzebnych składników. W ciągu piętnastu minut nasmażyłam sporą ilość naleśników i dodatkowo zaparzyłam kawę. Nie miałam ochoty na jedzenie więc wypiłam jedynie kubek gorącego napoju i postanowiłam wrócić do siebie. Nagle naszła mnie ochota żeby wyjść pobiegać, w końcu tak długo tego nie robiłam ze względu na kolano. Na dworze była lekka mżawka ale nie wadziła. Weszłam na górę, gdzie przebrałam się w ubrania odpowiednie do takiego wyjścia i podłączając słuchawki do Ipod'a wyszłam z domu i ruszyłam truchtem w stronę parku. Dzięki temu mogłam w końcu się odprężyć. Małe kropelki deszczu, które stawały się coraz większe padały na moją twarz sprawiając, że chłód, który ze sobą niosły wywoływał lekki dreszcz i gęsią skórkę. Świeże powietrze, które wdychałam do swoich płuc sprawiało, że rozszeżały siędo granic możliwości chcąc zasmakować go jeszcze więcej. Przystanęłam na moment by chociaż trochę wyrównać oddech, który był nierówny od wysiłku. Schyliłam się i rękoma złapałam za kolana. Ze słuchawem zaczęły właśnie lecieć pierwsze nuty 'Wild Heart' by The Vamps, więc uśmiech automatycznie pojawił się na mojej twarzy. Bardzo lubiłam ten kawałek i postanowiłam, że muszę wybrać się na ich koncert. Usłyszałam coś na kształt damskiego głosu więc lekko podniosłam głowę i zobaczyłam zgrabne nogi truchtające w biegu. Wyprstowałam się i wyciągając z uszu słuchawki spojrzałam na dziewczynę.

- Przepraszam, powtórzysz? - zapytałam grzecznie

- Pytałam czy wszystko w porządku, wyglądasz strasznie blado. Dodatkowo jesteś cała przemoczona. - odparła szatynka posyłając szeroki uśmiech

- Och tak, wszystko w porządku. Dzisiaj chyba po prostu mam taki dzień, że nawet deszcz i bladość mi nie przeszkodzą. - odwzajemniłam gest

- W sumie, ja chyba też. Może potrzebujesz towarzystwa?

- Czemu nie. - rzuciłam i ruszyłam za dziewczyną, która była już kilka metrów ode mnie

Biegałyśmy wspólnie przez około pół godziny, wtedy poczułam że jestem już zbyt przemoczona, a ubrania zbyt mi ciążyły by biegać dalej. Camilla (bo tak miała na imię) postanowiła, że może mnie odprowadzić bo mieszkamy stosunkowo niedaleko. Zgodziłam się, nie przeszkadzało mi jej towarzystwo, a zawsze miło mieć jakąś znajomą damskiej płci. Ostatnio kręcę się wokół samych mężczyzn co jest nieco dołujące. Całą drogę powrotną przegadałyśmy. Cam okazała się być normalną i słodką dziewczyną. Dowiedziałam się, że jest w ostatniej klasie liceum, po którym chce sobie zrobić rok przerwy, a następnie pójść na studia. Wydawała się być niezwykle mądra. W końcu dotarłyśmy pod mój dom, zaproponowałam by weszła do środka ale odmówiła mówiąc, że czas na jej poranny jogging powoli się kończy, niedługo ma zajęcia. Nie nalegałam, pożegnałam ją i podziękowałam za wspólny bieg. Poczekałam aż zniknie z mojego pola widzenia i otwierając drzwi weszłam do domu. Momentalnie wokół mnie utworzyła się kałuża wody deszczowej. Zrzuciłam z nóg przemoczone buty, a z ramion bluzę, która teraz uderzyła z hukiem o ziemię. Po drodze do łazienki zdążyłam ściągnąć jeszcze dresy i koszulkę. Pod prysznic weszłam w bieliźnie, którą już po chwili odrzucałam w kąt. Stojąc tak pod strumieniem ciepłej wody zastanawiałam się czy nie zadzwonić do chłopaków ale dobrze wiedziałam, że mają dziś koncert i czeka ich przed nim jeszcze sporo rzeczy takich jak stylizacja czy sama próba. Wyszłam owijając się ręcznikiem, pozbierałam wszystkie rzeczy, które wcześniej zostawiłam po drodze i wpakowałam je do pralki od razu ją włączając. Następnie przeszłam do sypialni żeby zarzucić na siebie cokolwiek co nieco by mnie ogrzało. Niestety muszę z bólem stwierdzić, że pomysł biegania w taką pogodę nie był najlepszy. Przebrana i owinięta w dodatkowy koc przeszłam do salonu, w którym zaległam na kanapie. Układajac głowę na poduszce i chwytając za pilota usłyszałam, że ktoś wchodzi do mieszkania.

Dirty Mouth || N.H. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz