Rozdział XLVI

1.7K 144 81
                                    

Pierwsze promienie słońca wpadały do pomieszczenia, które zajmowała Ginny, ale ta nadal spała. W komnacie zaszły dość spore zmiany. Pojawił się kufer, uzupełniony niezabranymi z domu rzeczami, temperatura powietrza wzrosła, a na stoliku nocnym stała uszykowana przez skrzaty taca z kanapkami i napojem.

Dziewczyna, pomimo odważnych planów związanych z ekspresową nauką przedegzaminową, musiała odespać trudy podróży dnia poprzedniego. Powtórka, jeśli ma być owocna, musi przecież być poprzedzona odpowiednim wypoczynkiem. Należy pamiętać, że bez chociażby krótkiej drzemki do roboty ani rusz!

Oczywiście, należy też mieć na uwadze, co można zrobić przez raptem jeden dzień. Możliwości poznania umysłu ludzkiego są ograniczone, ale przecież dla chcącego nic trudnego!

***

Harry wreszcie zebrał się do tego, by opuścić przyjemne wyrko. Po wykonaniu czynności zwykle towarzyszących porankowi ponownie usiadł na łóżku i zamyślił się. Za tydzień najprawdopodobniej opuści w końcu tę szkołę. Był chyba jedynym uczniom z nienormatywnego rocznika, który pozostał na miejscu. No tak, była jeszcze jedna osoba, o której zapomniał. Draco Malfoy. Nawrócony złoczyńca, którego dosięgła karząca ręka Voldemorta. A raczej jego palec, bo Pansy Parkinson raczej nie można było nazwać pełnoprawną służącą.

Jako że przed gryfonem jawiła się groźba nieproduktywnego spędzenia niedzieli, postanowił on odwiedzić chorego w szpitalu zamkowym. Co innego miałby zrobić w ten leniwy dzień? Uczniowie piątych i siódmych klas nie wyściubiali nawet nosa zza drzwi swoich dormitoriów, gorączkowo próbując sprawić, by jeszcze ostatnie okruszki wiedzy trafiły do ich mózgów. Chłopak ponownie ucieszył się w duchu, że nie jest mu dane uczestniczyć w tym szalonym pędzie ku uzyskaniu odpowiednich literek na świstku papieru.

Nie można przecież ograniczać swojego życia głównie do spraw związanych z edukacją. Weźmy na przykład taką Hermionę. Dziewczyna od samego początku skupiała się na uzyskiwaniu suchej wiedzy z książek. Wielokrotnie się przydawała, to fakt, ale jakże ważna jest zdolność logicznego myślenia i umiejętność podejmowania dobrych szybkich decyzji? Wraz z upływem czasu można się tego wszystkiego nauczyć. Dlatego tak ważne jest, by mieć Hermionę po swojej stronie. Teraz, po latach nauki, jako zdolna i potężna czarownica, może stać się nieocenionym orężem podczas przywracania sprawiedliwości w kraju.

Dobra – pomyślał Harry – Dosyć tego dywagowania. Czas wreszcie ruszyć się i zrobić coś ze swoim życiem.

***

McGonagall denerwowała się.

Siedziała obecnie w Wielkiej Sali i spożywała śniadanie. Narastające uczucie stresu zawsze towarzyszyło jej przed czasem egzaminowania, ale tym razem było gorzej. Oczywiście cały najbliższy tydzień roboczy jawił się dla niej jako czas odpoczynku od nauczania transmutacji, gdyż nie mogła testować uczniów z powodu bycia ich nauczycielką.

Nigdy, nigdy nie dawała po sobie poznać, że nadmiernie się czymś przejmuje. Na zewnątrz zawsze prezentowała się nienagannie, wyglądając na osobę, która ma wszystko pod kontrolę i która porzuciła wszelkie troski.

Dyrektorka dziwiła się nieco mizernej frekwencji podczas śniadania. Pomyślała jednak, że uczniowie mieli zamiar porządnie się wyspać przed pięcioma dniami pełnymi napięć. Zauważyła też brak rudowłosej gryfonki, która dzień wcześniej nieoczekiwanie zjawiła się w szkole. Co oczywiste, nie pochwalała lekkomyślnych zachowań, lecz odwaga młodej dziewczyny zaimponowała jej.

Zaciekawiła ją też postawa państwa Weasleyów, która przeszła dosyć istotną zmianę. Od apodyktycznych rodziców, pragnących za wszelką cenę utrzymać nadrzędną rolę wobec córki, do pokornych, którzy zrozumieli pragnienia córki.

Cóż, ostatecznie to nie jej sprawa. Minerva przestała o tym myśleć i zabrała się do kontynuowania posiłku.

***


Szczęście me | Harry PotterWhere stories live. Discover now