Rozdział IX

4K 402 253
                                    

Harry wędrował godzinę lub dwie. Nie miał pojęcia, jak dużo czasu zajęło mu chodzenie po szkole. Ten budynek był świadkiem wielu jego życiowych klęsk, nie trzeba wspominać, że tylko z zamkiem wiązały się pozytywne wspomnienia chłopaka. Trudno było mu odnaleźć chociażby jeden szczęśliwy moment z początkowych jedenastu lat. Wszystko, co dobre, przyszło wraz z rozpoczęciem nauki. Kolejne semestry spędzane z coraz bliższymi ludźmi pozwalały mu odczuć namiastkę przyjemnego życia rodzinnego wolnego od trosk i niepokojów.

Gryfon, przepełniony kojącym wpływem murów zamczyska, nieświadomie skierował się ku czwartemu piętru. Wszedł na korytarz. To wywołało kolejną, trudną do powstrzymania, falę wspomnień. Podszedł pod drzwi opuszczonej klasy, w której lata temu stało zwierciadło odsłaniające potrzeby serca i duszy. Pragnął jeszcze głębiej powrócić śladem wspomnieniem do wzruszających chwil, więc zdjął pelerynę, pchnął wrota i wszedł do środka.

***

– Jasna dupa, Potter. Pogrzało cię do reszty?

Ten stanął jak wryty. Ujrzał swojego szkolnego wroga wylegującego się. Leżał na łóżku, będąc lekko podniesionym i opierając swe plecy o poduszkę i patrzył nerwowo na gościa. Jego zwykle blade policzki zdawały się być lekko zaróżowione, a normalnie ułożone włosy były potargane, przywodząc na myśl sterczące we wszystkich kierunkach kudły swego nemezis. Obaj wyglądali na równie zszokowanych.

– Ja.. zapomniałem, że cię tu umieścili – odpowiedział Harry.

– Masz dwa wyjścia. Jeśli chcesz zostać i porozmawiać, to niezwłocznie ukryj się pod peleryną w łazience – tu blondyn wskazał palcem na drzwi – Jeśli masz zamiar odejść, to czym prędzej, bo zaraz tu będzie Snape.

– Co... – powiedział cicho brunet, ale w tym samym momencie usłyszał kroki na korytarzu, więc narzucił na siebie niewidkę i pomknął do toalety.

Do komnaty wszedł nauczyciel.

– Co tu się dzieje? – wykrzyknął – Mówiłem ci, żebyś nikogo tu nie wprowadzał.

– To tylko jakiś zabłąkany pierwszoroczniak, ale zwiał na sam mój widok.

Mężczyzna nie odezwał się ani słowem tylko ruszył w kierunku łazienki. Po otwarciu drzwi uważnie zlustrował pomieszczenie wzrokiem.

– Do cholery, przecież nie ukrywam nikogo w kiblu – warknął Malfoy.

– Uważaj na słowa, rojbrze. Nadal jestem twoim nauczycielem – odwrócił się.

– Dzięki wielkie za troskę Daj mi znać, jak się czegoś dowiesz w związku z... moja sytuacją.

– Na pewno. Chcesz porozmawiać o śmierciożercach w zamku?

– Nie! – krzyknął blondyn – To znaczy... – zmieszał się – kiedy indziej.

– Jak chcesz – rzekł Snape, wychodząc.

Harry delikatnie uchylił drzwi.

– Poszedł sobie?

– Jak widać.

Brunet stał, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Na usta cisnęło mu się wiele pytań. W jego umyśle tłoczyło się równie dużo emocji. Trudno mu było określić jednoznacznie swoje nastawienie do tej drugiej, jakże istotnej osoby w pomieszczeniu. Z jednej strony zdrajca, z drugiej strony człowiek nawrócony. Nie miał za bardzo pojęcia, jak ma się zachować, a blondyn cały czas lustrował go zaciekawionym spojrzeniem.
Wreszcie podjął dosyć odważną decyzję.

– Chciałem cię przeprosić – zaczął.

– Słucham – odparł lekko zaskoczony ślizgon.

– Mal... Draco! Jest mi strasznie wstyd za ten incydent w łazience. Ja... ja nie wiedziałem, co to za zaklęcie i jak działa... Tam było tyle krwi... – urwał.

– Uch. Nie było to miłe, ale ostatecznie nic się nie stało.

– Dziękuję... – westchnął brunet.

– Ja również karygodnie się zachowywałem, zwłaszcza na początku roku. Myślę o tym wydarzeniu w pociągu. Przykro mi. Mam nadzieję, że nie bolało za mocno? To... to było okropne z mojej strony, kopanie leżącego...

– Nic to, już dawno zapomniałem, wszystko już dobrze.

– Miło mi to słyszeć.

– To... lepiej będzie, jak ja już pójdę – powiedział Gryfon.

– Żegnaj.

Potter już wychodził, kiedy usłyszał słowa:

– Harry! Przychodź, kiedy chcesz. Po prostu zapukaj i wejdź, koniecznie w pelerynie!

***


Szczęście me | Harry PotterWhere stories live. Discover now