Rozdział XIX

2.9K 280 118
                                    

Uczniowie zebrani w komnacie zdziwili się jeszcze bardziej.

– Profesorze, skąd pan wiedział... – zaczął Harry.

– Jak się dowiedziałem, że tu przyszliście? – dokończył Snape – To proste. Wcale nie zdjąłem zaklęcia alarmującego.

– Ach, no tak – westchnęła Hermiona – Ale dlaczego w takim razie chciał pan się zobaczyć z nami wszystkimi?

– Do ciebie, panno Granger mam szczególną prośbę. O przypilnowanie swojego przyjaciela.

– Przypilnować? Jak? – zapytała dosyć zdziwiona gryfonka.

– Musi się w końcu nauczyć. W obecnej sytuacji bardzo mu to się przyda. Potter – tu nauczyciel zwrócił się bezpośrednio – Oczekuję, że niezwłocznie rozpoczniesz lekcje oklumencji.

– Na pewno? Ostatnio to nie skończyło się zbyt dobrze, nie umiałem...

– Skończyło się ostatecznie dobrze wiesz jak i chyba nie muszę przypominać o śmierci twojego ukochanego wujka – przerwał zimno Severus.

– Przestań! Jak śmiesz...

– Zamilcz. Nie oszukuj się. Nie można dopuścić, by stało się coś jeszcze gorszego. A, na Merlina, najgorsze byłoby to, gdyby zadziałało w odwrotną stronę. Trzeba z tym skończyć, nie rozumiesz tego?

– Rzeczywiście, chciałbym to zatrzymać – wyznał Harry, teraz skruszony – Nie umiem tego robić! Nie w ten sposób!

– I tu na scenę wchodzi Draco – rzekł Snape.

– Słucham? – blondyn podniósł głos.

– Nie bądź taki zdziwiony. Chciałeś pomóc, prawda? Świetnie opanowałeś zamykanie umysłu... Może znajdziesz sposób, żeby ten imbecyl mógł też to opanować. Ja już nie mam sił.

– Może nie chcę? Mam dosyć tego, że wszyscy mi mówią, co mam robić. Zignoruję to wszystko, tak jak dotychczas i... – wtrącił się gryfon.

– Głupcze – warknął Severus – Tu nie chodzi tylko o ciebie. Czarny Pan ma niesamowitą moc wpływania i manipulowania! Nikt nie jest bezpieczny. Zwłaszcza ty z tą swoją... misją dokonania niemożliwego.

– Ja mam tak po prostu włamywać się do jego umysłu? Do skutku? – zapytał Malfoy z przekąsem.

– Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz. Ma się tego nauczyć i to jak najszybciej! Panno Granger – nauczyciel skierował swe słowa do dziewczyny – Bądź, proszę, sumienna, tak jak zawsze. Nie zawiedź mnie i swojego kolegi.

Wyszedł.

– Potter! Z łaski swojej przyjdź do mnie po obiedzie. Obmyślimy, co z tobą zrobić. Mam nadzieję, że będziesz bardziej pojętny niż na eliksirach.

– Nie martw się. Nie będę przebywał w twoim towarzystwie więcej, niż to potrzebne.

– Harry, chodź. Musisz się przygotować...– rzekła prosząco Hermiona.

***

Cho cały czas krążyła po zamku. Teraz to u nikogo nie wzbudzało podejrzeń. Znacznie mniej uczniów, nauczyciele zajęci swoimi sprawami. Mnóstwo czasu i dużo okazji na pozyskiwanie informacji.

Szpiegowanie jej byłego chłopaka ostatnio było dziecinne łatwe. Z oczywistych względów nie miał wielu zajęć, razem ze znajomkami ograniczał się do tras dormitorium–posiłki. Teraz została mu jeszcze ta kujonka, ale on sam gdzieś się wymykał.

Naturalnym miejscem do ukrycia wydawały się lochy, ale to już wykluczyła. Znała tam paru ślizgonów, którzy niczego nie zauważyli. Potem zaczęła od dolnych pięter, na razie nic. Obecnie zaczynała poszukiwania na czwartym poziomie. Trochę już krążyła, ale bez rezultatów.

Nagle usłyszała jakiś dźwięk, przez co przezornie schowała się za zbroją. Po kilku sekundach zobaczyła profesora Snape'a w pośpiechu opuszczającego salę. Postanowiła czekać, aż się oddali, ale po mniej niż minucie rzeczone pomieszczenie opuściła para gryfonów. Chang uśmiechnęła się pod nosem. Znalazła miejsce tajnych schadzek. Teraz tylko wykombinować, co kryło się za tymi drzwiami.

– Malfoy, ten debil... – powiedział cicho zbulwersowany gryfon do przyjaciółki – dlaczego teraz wszystko sprzysięga się przeciwko mnie?

Cho już wiedziała.

***


Szczęście me | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz