Rozdział XXIII

2.8K 252 166
                                    

Harry powłóczył nogami w kierunku Wieży Gryffindoru. Czuł się zmęczony, szczególnie psychicznie. Już zapomniał, że walka z napastnikiem mentalnym była tak wyczerpująca. Próbował się skupić, oczywiście, ale nie sądził, że będzie to takie trudne, zwłaszcza w obecności młodego ślizgona. Początkowo, co prawda, udało mu się, ale druga próba zakończyła się kompletnym fiaskiem. Wykazać się taką słabością, i to przed kim! Były sługa Czarnego Pana, biegły w sztukach czarnomagicznych.

Blondas zmienił strony, owszem. Ale nie da się ukryć, że to on rozbroił dyrektora! Co prawda, nie był on bezpośrednio odpowiedzialny za jego śmierć, ale kto wie, w jakim stopniu naprawdę ponosił winę? Te jego kłamstwa, by ratować własną skórę... Jak daleko będzie w stanie się posunąć?

Sam Gryfon też nie był bez winy. Krył go, zupełnie bez powodu. Ale dlaczego? W razie czego może zagrozić, że zaprezentuje inna spojrzenie na tę sprawę. Zyska w ten sposób kontrolę. Ale w jakim celu?

Takie myśli dręczyły go, ale szedł dalej.

***

Draco miał ambiwalentne odczucia w stosunku do tego, co się wydarzyło. Potter nie poradził sobie źle, ale... Widocznie niektóre, mocno oddziałujące wspomnienia sprawiają mu ból. Blondyn dostrzegał tylko przebłyski, ale coś go zaniepokoiło. Podejrzewał, że chłopak ma jakąś traumę, związaną prawdopodobnie z okazywaniem uczuć. Nic dziwnego; z tego, co obiło mu się o uszy, u swoich mugoli wcale nie miał spokojnego życia. O rodzicach nie wspominając.

Pozostała jeszcze jedna sprawa... Podczas pierwszej próby gryfon zaskoczył go. Spodziewał się, że będzie kiepsko, ale jednak okazało się coś innego. Obronił się, dosyć skutecznie. Wywołało to wspomnienia. Pomieszane... Ale skończyło się.

Było po obiedzie, ale Malfoy musiał się zdrzemnąć. To wszystko trochę nadwyrężyło jego siły.

***

Cho właśnie wchodziła do wanny. Mogła w spokoju zaznać odprężającej kąpieli. Prawda, obawiała się Owutemów, które już wkrótce ją czekały.

Niemal cała, aż po samą szyję, zanurzyła się w ciepłej wodzie. Na powierzchni unosiła się piana, a w powietrzu roznosił się zapach olejku eterycznego.

Westchnęła, a jej sutki nieznacznie wzniosły się ponad powierzchnię.

Przeszedł ją dreszcz. Była taka samotna od śmierci Cedrika... Chłopak z blizną na czole nie przyniósł jej oczekiwanego zaspokojenia. Wszystkie wypadki potoczyły się błyskawicznie, a dzikie żądze tylko narastały. Chwilowo ukojenie zaznała w silnych ramionach ciemnoskórego ślizgona, ale on tylko posłużył się nią, by dostać się do jej przyjaciółki Marietty i wydobyć informacje na temat tajnej grupy.

Mimo wszystko bardzo za nim tęskniła. Jego ogromna zaleta i dwa dorodne atuty wciąż nawiedzały ją w marzeniach sennych, jawiąc się jak na wyciągnięcie ręki. Zwykle gdy tylko się doń zbliżyła, wszystko się rozpływało, co tylko pogłębiało rozpacz jej nastoletniego ciała pogrążonego w objęciach Morfeusza.

Nie miała wyjścia, musiała poradzić sobie ze swoimi potrzebami na własną rękę. Relaksująca kąpiel zdawała się być najlepszą do tego sposobnością.

Miała już opracowany sposób. Sięgnęła rękę po butelkę płynu „Ulizanna" , zamknęła oczy i zajętą rękę skierowała w dolne rejony swego gładkiego ciałka...

***

Ginny leżała w swoim pokoju. Cały czas dręczyła się tym, że nakazano jej opuszczenia przyjaciół.

Było cicho, tylko gdzieś z oddali dobiegało przytłumione pochrapywanie Rona, który nie mógł sobie odmówić drzemki po obfitym obiedzie.

Dręczyła się tym, czy Harry nie jest samotny. Łączyła się z nim w bólu, ale miała nadzieję, że nie znalazł się ktoś gotów go skutecznie pocieszyć.

***


Szczęście me | Harry PotterWhere stories live. Discover now