Rozdział XXXVIII

1.9K 181 82
                                    

– Minervo! Czy Ministerstwo Magii przysłało już listę egzaminatorów?

– Tak, Severusie. Mam już wszystkie nazwiska. Pewnie jesteś zainteresowany, kto będzie sprawdzał umiejętności z zakresu Obrony Przed Czarną Magią? Albo Eliksirów?

Dyrektorka oraz czarnowłosy nauczycieli stali naprzeciw siebie w gabinecie dyrektorskim. Kończyli właśnie dopinać na ostatni guzik wszystko związane z SUMami i Owutemami.

– Nie, nie. Po prostu chcę mieć pewność, że wszystko jest już zaplanowane i przygotowane. Chciałbym, żeby chociaż egzaminy odbywały się tak, jak zwykle; w niczym niezakłóconej atmosferze i sprzyjającemu skupieniu porządku. Ordnung musst sein! – wyrwało się mężczyźnie.

– Nie tak ostro – uśmiechnęła się McGonagall – W końcu szkoła, jako instytucja, była zmuszona do przyspieszonej organizacji tego wszystkiego. Chociaż niekoniecznie nakaz pochodził z góry, ale wraz z Radą Nadzorczą uznałam, że to będzie najlepsza decyzja.

– Miejmy nadzieję, że te tragiczne wydarzenia nie odbiją się nam czkawką w przyszłym roku. Znaczy tobie, bo ja, przypominam, raczej będę niedostępny. W tobie tylko nadzieja, żeby to wszystko jakoś się utrzymało w kupie. Czytałem kiedyś sporo o historii Hogwartu. To, co nas może czekać, wcale nie jest takie złe. Podczas Wojny Dwóch Róż w XV wieku czy w czasie angielskiej wojny domowej to dopiero szkoła miała problem ze sprowadzeniem do siebie wszystkich uczniów w jednym kawałku. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że wszelkie działania wojenne ominęły Szkocję, więc nie było trzeba martwić się dodatkowo o krążące w pobliżu liczne armie mugoli.

– Tak, dokładnie! A jaki strach obleciał ludzi podczas II Wojny Światowej! Czarodzieje byli przerażeni. Te ich latające urządzenia czasami powodowały jeszcze większe zniszczenie niż hipotetyczne szkody, które powstałyby wskutek użycia większości zaklęć czarno magicznych.

– Racja. Ja na szczęście urodziłem się już po tym straszliwym okresie, ale słyszałem z opowiadań, że te cała spadające bombki i kartacze napędzały stracha dosłownie wszystkim. Czarodzieje, nawet ci biegli w zaklęciach obronnych, mających umiejętności walki z najpotężniejszymi czarami, często nie mogli sobie poradzić z wynalazkami mugolskiej techniki. To dopiero dziwy... – zadumał się Snape.

– Dobra nasza, że w okolicy nie trwają żadne konflikty zbrojne. Na razie przejmujmy się egzaminami, a potem zajmiemy się Sam-Wiesz-Kim.?

***

Harry był zajęty czynnością, do której dosyć niedawno się przekonał. Jakiś czas temu odkrył, że bardzo podoba mu się spędzanie każdej wolnej chwili na fotelu przy kominku w Pokoju Wspólnym Gryffindoru.

Siedząc, w pewnym momencie usłyszał dźwięk odchylanej ramy portretu, a po chwili ujrzał byłego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, przyjaciela rodziny Potterów.

– Cześć, Harry! Jak sobie radzisz teraz? – zapytał dobrodusznie Remus.

_ Jakoś leci, jak to zwykle. Hermiony nie ma, bo pojechała na tydzień do rodziny w odwiedziny – odpowiedział chłopak.

– Widziałem, że na schodach rozmawiałeś z tym starym n... z Severusem. Zaczepiał cię? Chciał czegoś od ciebie?

– Nie... Gadał tylko jakieś bzdury o swoim pupilku. Tak jak zwykle, zakres jego zainteresowań ogranicza się do zamkniętego świata eliksirów i rozmyślania o Malfoyu.

– Rozumiem... W sumie to Snape nie jest taki stary, urodził się przecież w tym samy roku, co ja. No, nic to.

– A pan, profesorze? Jak sobie pan radzi? Zwłaszcza od czasu... śmierci Syriusza? Dotychczas nie mieliśmy sposobności do lepszej rozmowy.

– Jest mi trudno, owszem, ale już chyba się przyzwyczaiłem. Mam dookoła siebie wiele życzliwych osób, które skutecznie zastępują mi stare przyjaźnie.

– Mam takie delikatne pytanie. Jak się panu układa w... sprawach uczuciowych? Czy coś pan przedsięwziął? – zapytał niepewnie młody gryfon.

– Och – odparł wyraźnie zaskoczony Lupin – Harry, wiesz, muszę już iść, i tak na długo przewałem obchód Hogwartu. Przy najbliższej okazji powrócimy do naszej rozmowy, dobrze?

Były nauczyciel niezwłocznie wstał i opuścił pomieszczenie, a Potter, nadzieja czarodziejskiego świata, znowu został sam.

***


Szczęście me | Harry PotterNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ