46

158 4 2
                                    

Rok później
*Martyna*
Piotrek w pracy. Dzieci w szkole. A ja z Antosiem w domu. Tylko, że ten maluch śpi
A ja co mam robić?
Czytam książkę i siedzę na fotelu z kubkiem gorącej herbaty.
  Tak jakoś dziwnie. Ja i maluch.
Jednak wolę jak dzieci latają po całym domu, Piotrek jest i rozmawiamy.
No właśnie Piotrek.
Zmienił się. Jest inny. Taki bardziej odpowiedzialny, ale i tak jest mój...
Hi hi hi hi hi.
Do dzieci inny a do mnie inny.
No po prostu stanowczy, ale nigdy nie krzyczy. Chodźby nie wiem co zrobiły.
Ktoś weszedł. Poszłam
- o jesteś
Cześć
- cześć Martynka. -  zdenerwowany
Rozwalił szklankę.
- ekhem co jest
- nic -  powiedział trochę wkurzony.
- no uspokoisz się?
Patrzy się na mnie.
Sprząta.
- nie sprzątaj teraz tylko powiedz co się stało.
- Wiktor mianował mnie lekarzem.
- no to super. To czemu się denerwujesz
- bo muszę jechać na staż. Na dwa lata
- aha.
- i co mam cię tak poprostu zostawić z czwórką dzieci?- wkurzył się bardziej
- ej.
OK. Ochłoń i potem pogadamy.
Sprzątam.
- zostaw. Martynka.
Posprzątałam.
Poszłam na kanapę.
Po chwili do mnie przyszedł.
- ochłonąłeś?
- powiedzmy.
Nie chce was zostawiać.
- Piotrek nie zostawiasz. Wyjeżdżasz, ale wrócisz.
- dzieci pomyślą, że was zostawiłem
- wszystko im się wytłumaczy.
Uśmiechnij się.
A tak wogóle to gdzie?
- do Katowic
Przytuliłam go mocno.
- no właśnie.
- kiedy miałbyś jechać?
- jutro.
- damy radę.
- ale obiecaj mi, że jak coś to zadzwonisz.
- będziemy dzwonić codziennie
Pocałowaliśmy się.
Ktoś puka
Poszedł otworzyć
- i co?
- jedzie
- widzę, że Martynka Cię uspokoiła
- ta.
- ładnie mi tak wkurzać męża.
- ja tylko chce żeby się rozwijał
- taa
- masz minę jakbyś chciał mnie zabić.
- przyzwyczaj się.
- nie no ok.
- będę grzeczna.
Zaczęliśmy się śmiać.
- czyli jedziesz tak?
- jadę
- no to ok.
To jutro jedziemy
- jedziemy?
- no wszystkich facetów biorę
- a kto dowodzi?
- Martynka?
- ok.
Wzięłam klucze.
- no to tak. Nie musisz cały dzień tam siedzieć bo Ania ci pomoże.
- ty wiesz co robisz?
Tam będzie wszystko różowe
- hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi
- ta.
To ja idę. Pa
- pa.
Poszedł.
Piotrek wziął mnie na ręce i Obrócił.
Pocałowaliśmy się.
Pojechaliśmy po dzieci a potem na obiad i do domu.
- to my idziemy odrabiać zadanie
- ok
Poszli.
- a ja idę się pakować..
Poszliśmy.
- będę tęsknić.
- ja też
Pocałowaliśmy się.
Przyszły dzieci.
- tato czemu się pakujesz?
- pokłóciliście się?
- no coś ty.
- muszę wyjechać, ale wrócę.
- dlaczego?
- będę się uczyć.
- Mama też?
- nie. Ja zostaje z wami.
- ale nie płaczcie. Wrócę.
I będzie tak jak zawsze.
Wzięliśmy ich na kolana.
- ojojoj jeszcze nie wyjechałem a wy już płaczecie.
Przytuliliśmy się.
- już spokojnie.
Mama zostaje. Damy radę. Spróbuję was odwiedzać.
A teraz mi się tu ładnie uśmiechnąć.
Antoś zaczął płakać.
Zaczęli się śmiać.
- siedź kochanie. Ja pójdę.
- ok.
Piotrek poszedł.
- mamo na ile tata wyjeżdża?
- na dwa lata.
Długo, ale damy radę
- zawsze damy.
- tata naprawdę nie chcę wyjeżdżać, ale musi.
Dlatego mu w tym pomożemy co?
- yhym.
- co tam knujecie?
- nic.
- yhym.
Dobra mama. Ktoś tu jest głodny.
- okok
Wzięłam małego i poszłam.
*Piotrek*
- wiem, że to jest dla was trudne, że muszę wyjechać. Jakoś przez to trzeba przetrwać.
Hmm
Przytulili mnie mocno.
- to jak idziemy na lody?
- taaak
- uciekamy mamie.
Ubraliśmy kurtki, buty.
- no to idziemy
- tył wzrot.
- pa pa.
Zaczęli się śmiać.
- a ja?
- ymm no
Zaczęliśmy się śmiać.
Ubrałem jej kurtkę.
Wziąłem małego na ręce.
- jaki jestem duży.
- no rośnie.
Wyszliśmy z domu.
*Martyna*
Zamknęłam drzwi i poszliśmy na lody.
- to jakie smaki?
- oreo
- czekolada
- śmietankowe
- truskawka
- ok
Piotrek kupił.
Usiedliśmy na ławce.
Zjedliśmy.
- a pójdziemy na plac zabaw?
- a zadania odrobione
- jutro sobota.
- plosimy
- Mama idziemy?
- idziemy, ale oddaj mi wkońcu małego
- nie
Będziesz go miała codziennie
- ta
Poszliśmy na plac zabaw.
Bawimy się z dziećmi.
- mniam mniam mniam
Jestem głodny.
- a my nie.
Uciekliśmy
Jakaś dziewczynka się wywróciła i zaczęła płakać.
- co beczysz?.
Wstawaj
To chyba jej Matka.
- patrz jak wyglądasz?
Jutro tak pójdziesz.
- spokojnie. To tylko dziecko.
- niech się pani nie wtrąca.
- chodź
Idzie ta dziewczynka z płaczem.
Poszli.
- co za
- spokojnie. Wiem, że kochasz wszystkie dzieci.
- wszystkie a najbardziej swoje.
Przytuliliśmy się wszyscy i wróciliśmy do domu.
Zjedliśmy kolacje.
Poszliśmy spać.
- Martynka przepraszam
- za co Piotruś?
- że muszę wyjechać.
- Misiek. Nie musisz przepraszać.
Wiem, że jak będziesz miał szansę to przyjedziesz
Uśmiechnął się.
Przytuliliśmy się mocno.
- damy radę
- zawsze damy
Dobranoc.
***


NIE KOCHAM CIĘ  A Może Jednak..[ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz