25

258 6 2
                                    

*Martyna*
Dzisiaj..
Wracam do pracy
Hi hi hi.
Nareszcie.
- Martynka gotowa?
- gotowa
- ooo dzisiaj szybciej
- yhym
- kocham Cię, Martynka
- kocham Cię, Piotruś
Pocałowaliśmy się dłużej niż zawsze.
- ym
Poszliśmy do kuchni.
- no to maluchy nakarmione, przebrane i położone do snu.
- ok
- Mama, tata
- cio tam?
- musicie iść?
- musimy.
- yh.
- ej uśmiech myszko.
- uśmiech.
Wrócimy i idziemy na duże lody.
Mama stawia
- no
Co? Ej
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra lećcie bo się spóźnicie
- a to normalka
Pa
Pocałowaliśmy małą w czoło.
- pamiętaj nie opij się soczkiem
- Oki
Pa pa
- pa
- pa
Wyszliśmy z domu.
- to co biegamy
- co?.
- chodź.
Uciekłam mu.
- ale czekaj
Dobiegł do mnie.
- muszę wrócić do formy
- aha
Pobiegliśmy do bazy.
- dobry
- cześć -  powiedział zmęczony Piotrek
- cześć
A tobie co?
- tego się spytajcie
- oj.
Przybiegliśmy tutaj
- przecież to daleko
- no właśnie
- e tam
- marudzą.
Martynka wraca do formy a nie jak wy
- no chociaż ty mnie rozumiesz
- no rozumiem
- ej ty nie Zjadłaś śniadania
- pa
Poszłam się przebrać.
Zaczęli się śmiać.
- oj ona się nigdy nie zmieni
- i niech tak zostanie
- a Panu zaproszenie trzeba wysłać
- ty
Zaczęło się.
- ty to się wkońcu zdecyduj
Jak ci nie dokuczam źle, jak Ci dokuczam też źle.
Facetowi nie dogodzisz.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszedł do mnie.
- oj
- wiesz, że żartuje
- wiem
Przytuliliśmy się.
Przebraliśmy się.
Dałam mu buziaka i poszliśmy do reszty.
- a tak wracając nie zjadłam śniadanie
- bo?
- bo nie byłam głodna
- i?
- nie mów tacie
- powiem.
- będę grzeczna
Zrobiłam oczka zbitego szczeniaka.
- ok
- grzeczny mąż
- ale
- pff ale?
- jesz teraz kanapki.
- tak się składa, że ich nie wzięłam bo mam szaszetke i tam ledwo zmieściło się piciu i telefon.
- ha ha ha ja mam twoje i moje.
- Ratunku!!
On mnie torturuje
Dał mi kanapki.
- nie zjem jak nie będzie soczku jabłkowego.
- czekaj
Dał mi soczek jabłkowy.
- ok wygrałeś
Zjadłam i wypiłam mu cały soczek.
- już
Szczęśliwy?
- bardzo
- no to masz pustą butelkę
Zaczęli się śmiać.
- ha ha ha mam jeszcze
- ty
- i ci nie dam
- ekhem dasz
- ekhem nie dam
- to se sama wezmę
Zaczęliśmy się śmiać tylko bez Piotrka.
Patrzę na niego i patrzę i patrzę.
- wiem, że pękniesz sztywniaku
Kiedyś na pewno.
Ble

A on stoi i stoi i się patrzy.
- no to se stój a ja se usiądę
Usiadłam.
A ten krzyżował ręce i stoi.
- yhym ok
- no dzieciaki no
- i co się patrzysz?
- a na ciebie
- i co teraz?
- kocham Cię
- ja ciebie też
Pocałowaliśmy się.
- i no gitara
- ale wiecie, że my żartujemy
- nie
- to tak wygląda jakbyś cię się naprawdę kłócili
- e tam
- my jakoś się nie kłócimy
- a co wolisz awanturę
- ty no dajesz
- nie ee
Nie pozwalam
- hi hi i dobrze bo my tak na serio to musimy mieć poważny powód.
- poważny tak
- tak poważny
- hi hi hi
- nawet    o   tym   nie   myśl
Zaczęliśmy się śmiać
- 23p
- to my co nie
- tak
- 23p zgłaszam się
- o Martyna
Macie wezwanie do sadu.
Chłopiec utknął we wnyce.
- przyjełam jedziemy
- to macie jeszcze tego nowego.
- młody idziemy
- ok ok
Poszliśmy do karetki.
- o jak tu dawno nie byłam
- no właśnie
- hi hi hi
Ruchu ruchy Piotruś
- zaczęło się
- poczekaj aż wrócimy do domu.
Rozwale ci wszystkie jajka na twoje piękne dopiero co umyte włosy
- Ratunku!
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ty czemu się nie odzywasz
Jak ty masz na imię?
- Kamil.
- aha
- i jak tam nauka z Wiktorem?
- ciężko a ty miałeś mi pomóc
- no sorry, ale moja żona jest ważniejsza
Pocałował mnie w czoło.
- no patrz tak mu dokuczam a on nic.
- bo wiem, że Żartujesz
- Wwa
- a po drugie nie ważne co zrobisz i tak cię kocham
- ja ciebie też
Po chwili byliśmy na miejscu.
- cześć.
Jak masz na imię?
- Radek
Zaraz ci pomożemy.
- tam jest jakiś Pan.
On potrzebuje pomocy
Ała
- Kamil idź sprawdź.
- ok
Jestem na radiu.
- ok
- ał
- Radek już teraz musisz wytrzymać ok.
- ok
Udzieliliśmy pomocy i powoli szliśmy do karetki.
- Piotrek, Martyna stójcie.
- czemu?
- ten facet gada, że w tym sadzie są bomby
- jaja se robisz?
- nie
Dzwonie po policję.
- no dzwoń a my stoimy
*Piotrek*
- a chodź
- Martynka stoimy.
- no ok
Po dłuższej chwili przyjechała policja z pirotechnikiem i cały nasz zespół.
- Piotrek boję się
- nie bój się.
Zaraz pójdziemy do domu.
- yhym
Po godzinie
- jeszcze jeden ładunek i po wszystkim.
- yh
Doszli do mnie nie ma nic.
Sprawdził Martyne.
Zapikało.
Nie. No nie.
- dziewczyna stoi na bombie.
- nie
Widzę łzy w oczach Martyny.
Obracam się a tam cała nasza ekipa z klasy i z pracy i mama, tata oraz maluchy.
- dzieciaki idę do was
- gdzie idziesz
- do moich Ratowników a ty mi nie zabronisz
- możesz zginąć
- a ty zgubić czapeczke
Przyszedł do nas.
- dzieciaki będzie dobrze
- ta
- Martyna odbiorę od ciebie deskę.
- ok
Wiktor odebrał.
- ej odbierz
- ok
Pirotechnik odebrał ode mnie.
Poszli.
- Martynka obiecuję, że będzie dobrze. Hmm. Będzie dobrze
Obróć się i pomachaj małej.
- ok
Pomachała z uśmiechem.
- i tak zostań
- yh
- musisz iść bo inaczej nie zaczne
Tam to wasze dzieci?
- tak
- to idź je przytul i powiedz, że mama wróci cała i zdrowa.
- ok
Martynka cały czas będę przy tobie
- ok
Pocałowaliśmy się.
Poszedłem.
- tata!
Przybiegła do mnie.
- cześć królewno
Wziąłem ją na ręce.
- a czemu mama tam stoi?
- stoi bo musi wiesz.
Zaraz przyjdzie.
- na pewno?
Bo ten pomarańczowy Pan powiedział, że nie przeżyje
- który?
- ten w tych dziwnych okularkach
- a tego pana się nie słucha.
Mama będzie cała i zdrowa.
- czyli lody aktualne?
- aktualne
- a czemu mama płacze?
- bo musi tam stać a bardzo by chciała cię przytulić
- to ja idę do mamy
- nie wolno myszko.
Ja też bym chciał, ale widzisz że nie mogę
- aha
- ale masz pogadaj z mamą
- Oki
Dałem jej radio.
- Mama czemu płaczesz?
Nie płacz.
Te lody to tata postawi, ale nie płacz.
- tak?
- yhym
Nie ma wyjścia.
Bo rozbijemy mu jajka na głowie
Zaczęli się śmiać.
- wy.
Jak was dopadne
- to będziesz miał jajko na głowie
- tiak
- no dobra.
Przegrałem.
- Mama buziaki
Posłała buziaki.
- doszły?
- tak
- to dobrze
Poszliśmy do rodziców.
- Piotrek co się tam dzieje?
Zakryłem małej uszy
- Martyna stoi na bombie.
- ty Żartujesz?
- nie. Tym razem to jest na poważnie.
- boże.
- spokojnie
Wróci cała i zdrowa.
Inaczej nie może być.
- kryć się traci przytomność
Podbiegłem do niej.
- już kochanie. Jestem.
- człowieku co ty robisz
- cichaj.
Martynka napij się.
- ok
Dałem jej wody. Napiła się.
- lepiej?
- tak. Dziękuję
- to więcej tak nie strasz bo wszyscy na zawał zejdą.
Tynka.
- o jak ja tego dawno nie słyszałem
- oj no.
Musisz być teraz silna, ok?
- ok.
Nie Poddajemy się.
- no właśnie.
Hmm.
Uśmiechnij się bo mała patrzy.
- ale jak.
Nie wiadomo czy przeżyje.
- wiadomo.
Wiesz jaka jest najgorsza obcja?
- że nie przeżyje
- nie.
Takiej opcji nie ma.
Najgorsza jest, że trafisz do szpitala.
- to już wolę to
- i tego się trzymajmy
OK
- dobra lecę bo zaraz mnie z armaty wysadzą.
Uśmiechnęła się.
Pocałowaliśmy się.
Poszedłem.
- i co z nią?
- dobrze. Tylko na chwilę jej się słabo zrobiło.
- jakiś ty spokojny
- no bardzo
- cichać ja tu dla małej udaje.
- aaa
- chodź dam ci coś na uspokojenie
- nie potrzebuje.
- no ok
Poszedłem do rodziców i maluchów
- tata!.
- mycha
Wziąłem ją na ręce.
Łza mi poleciała.
- tata płacze
- nie
- tak
Nie wolno płakać.
Próbowałem się uśmiechnąć.
Przytuliła mnie mocno.
No i się zaczęło.
- przecinam kable i idziemy do domu
- Mama
- uwaga...
- Nie przecinaj kabli bo wylecicie w powietrze
- ta.
- dobra dobra
Ubrali Martyne w jakiś strój.
- pomachamy mamie
- Oki
Pomachaliśmy.
Odmachała.
I no odliczanie
- zespół Ratowników w gotowości
- Piotrek idziesz
- pewnie
Odłożył małą
- 10
9
8
7
6
5
4
3
2
1
Skacz.
Wybuchło.
- Mama!!
- spokojnie myszko
Podbiegliśmy do niej
- Martynka halo
Źrenice reagują.
Na własnym oddechu.
- no ta rana mi się nie podoba
- no mi też się nie podoba
Oj koleżanko czeka cię operacja
- ta
Zabraliśmy ją do karetki.
- tata co z Mamą?
- musi jechać do szpitala.
Będzie wszystko dobrze.
- zaraz tam będziemy.
- ok.
Idź do dziadków ja jadę.
- Oki
Poszła.
Wsiadłem do karetki.
- Piotrek wsiadaj za głowę Martyny
- ok
Usiadłem.
Głaskam ją po włosach.
Ruszył.
- będzie dobrze
- wiem wiem
Zaczęła się dusić.
Podałem jej tlen.
- no jestem jestem.
Spokojnie kochanie.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Ania zabrała ją na operację.
- ta.
Usłyszałem płacz Martynki.
Pobiegłem Do niej.
- tata.
Ja chce do mamy.
- myszko mame operują. Tam nie wolno wchodzić.
- Mama
Wziąłem ją na ręce.
- nie płacz bo płacz nic nie pomoże.
Hmm.
Zobaczysz, że zaraz mama będzie cała i zdrowa
- i pójdziemy do domku?
- dzisiaj to wrócimy sami a mama będzie musiała tutaj zostać.
Hmm. Będzie dobrze.
- ok
- no nie płacz.
- Piotrek jedź się przebrać
- yym.
- Myszko muszę
- a mogę z tobą
- możesz.
Zaraz wrócimy.
Jak coś to dzwońcie
- ok
Pojechaliśmy do bazy.
- zobaczycie ona tego nie przeżyje
Poszedłem się przebrać.
- co ty gadasz?
Widziałeś ją, jej rodzinę?
Jak ty tak możesz mówić.
Masz szczęście, że Piotrek tego nie słyszy.
- a właśnie, że słyszy, ale woli się nie odzywać.
A i dzięki za motywację.
Bardzo mi pomogła.
Przebrałem się.
Wziąłem małą na ręce.
- wytłumacz mi
Czemu nie zajmujesz się swoimi dziećmi tylko nią
- to też jest nasze dziecko i zawsze będzie.
- dobrze wiemy, że jak zabraknie Martyny to nie będziesz sobie dawał rady i ją oddasz.
Martynka zaczęła płakać.
- wielkie dzięki.
Po pierwsze nie zabraknie
Po drugie nigdy jej nie oddamy.
Zobaczycie jeszcze tu wparuje i powie ta dam wróciłam.
- dobra jadę was odwieść
- my też
- a ja?
- a ty zostajesz
Potworze
- Martynka nie płaczemy.
- ale ja się boję
- nie ma czego się bać.
Przytuliłem ją mocno.
- już cichamy.
Pojechaliśmy do szpitala i już było po operacji.
Przytuliliśmy ją i poszliśmy do domu.
Ta doba będzie decydująca.


NIE KOCHAM CIĘ  A Może Jednak..[ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz