- A po cholerę? - zapytał. - Ja tu was chwale, a ty i tak musisz mi dogadać - stwierdził i włożył dłonie do kieszeni spodni. - Ja lecę - odwrócił się do nich tyłem i zaczął odchodzić. - Nara! - zawołał i pomachał do nich. Julie wywróciła tylko oczami i razem z resztą dziewczyn ruszyła w ślady Liama, kierując się do sali balowej.

Pod drzwiami sali balowej czekali już chłopcy, którzy o czymś dyskutowali. Zach miał na sobie czarny garnitur, białą koszulę z czerwonym krawatem - idealnie pasującym do sukni Julie. Will był bardzo podobnie ubrany, tak samo, jak Justin i Sebastian. Allie od razy zaczęła przyglądać się swojemu przyjacielowi. Miał na sobie zwyczajny, czarny garnitur, który leżał na nim idealnie, a do tego samego koloru krawat. Pierwszy raz widziała go w takim wydaniu.

- Idą - odezwał się Zach, po czym oczy wszystkich chłopców zwróciły się w ich stronę, a Liam zniknął za drzwiami sali. Wszyscy się ze sobą przywitali. Oprócz Allie i Sebastiana, którzy tylko na siebie patrzyli. Nawet się nie zorientowali, kiedy zostali sami na holu. Zamienili szybko kilka zdań, po czym weszli razem do sali balowej.

Po przekroczeniu progu drzwi, na twarzy Allie od razu pojawił się wielki uśmiech. Pomieszczenie było naprawdę ogromne i panował w nim półmrok. Światła świeciły na fioletowo i niebiesko. Na ziemi leżało pełno filetowych, niebieskich i białych balonów. Z sufitu zwisały srebrne gwiazdki oraz wisiała na nim wielka kula disco. Naprzeciwko wyjścia znajdowała się niewielka scena, na której stały instrumenty oraz kilku mężczyzn strojących je. Przy ścianach stały okrągłe stoły z jadalni, przystrojone białymi obrusami i wazonami z kwiatami. Leżały na nim talerze z ciastem, dzbanki z różnymi sokami, plastikowe kubeczki i małe talerzyki. Krzesła również zostały przystrojone białym materiałem, ozdobionym w małe, wyszyte, czarne wzorki. Na Sali balowej znajdowała się już dość spora grupka ludzi, w której skład wchodzili dorośli i uczniowie.

- Postarali się - odezwał się chłopak.

- Zgadzam się - przytaknęła, po czym zaczęła szukać swoich znajomych. Znalazła ich siedzących przy jednym ze stolików. - Chodźmy do nich - powiedziała, po czym chwyciła Sebastiana za rękę i pociągnęła w ich stronę. Nie umknęło jej uwadze również to, że chłopak wydawał się nieco spięty. - Stało się coś? - spytała, stając i patrząc na niego.

- No wiesz... Półmrok i lęk ciemności to raczej kiepskie połączenie... Mam wrażenie, że zaraz wszystkie światła zgasną, a ja dostanę ataku paniki - wyjaśnił.

- Jakby co to wiemy jak to powstrzymać - odpowiedziała z uśmiechem, a chłopak nieco się zaczerwienił.

- Chodźmy już do reszty - stwierdził i razem ruszyli w stronę stolika.

- Możemy się dosiąść? - spytała Allie, patrząc na swoich przyjaciół. Julie siedziała obok Zacha, który obejmował ją ramieniem. Orsay była pochłonięta rozmową z Willem, a Justin i Lana, gdzieś zniknęli. Za to Liam bawił się łyżką.

- No jasne - odpowiedziała jej Julie, a Allie i Sebastian usiedli obok siebie.

- Dobry wieczór - po sali rozległ się głos Melissy. Wszyscy zaczęli patrzeć w stronę sceny. Kobieta stała, na jej środku i trzymała mikrofon. Miała na sobie czarną, dopasowaną suknię z wycięciem z lewej strony na nogę. Suknia była na ramiączkach zrobionych z koronki. Włosy Melissy były rozpuszczone i wyprostowane, a makijaż raczej delikatny. - Jak widzę, wszyscy już są. Chciałabym bardzo serdecznie powitać wszystkich absolwentów Anloss Academy oraz naszą drogą młodzież. Nie owijając w bawełnę, bal czas zacząć! Życzę udanej zabawy - powiedziała, po czym odłożyła mikrofon i zeszła ze sceny. Chwilę potem wszedł na nią Mike, ubrany w standardowy garnitur. Chłopak wziął mikrofon do ręki.

Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||Where stories live. Discover now