Rozdział 47

115 7 4
                                    

Czekania było aż za dużo, a ja nie chcę przeciągać. Moje stare notatki z tego opowiadania mają naprawdę wiele, wiele lat :-) Niektóre poniższe sceny były napisane jako jedne z pierwszych, w tym samym czasie, kiedy powstawały pierwsze rozdziały "Hiroetsu". Musiałam je oczywiście zaktualizować, ale rdzeń rdzenia został niezmieniony :-)

Zapraszam!

*

„moje ciało umiera w samo południe

którego nigdy nie było

moje ciało nie jest moje

ponieważ należy tylko do mnie

moje ciało jest moją nocą

gęstą nocą

bezbrzeżną nocą

której początku nie pamiętam

a końca nawet nie zauważę."

Tadeusz Olszewski

*

Shan Uchiha otworzył oczy i spojrzał na sufit w swoim pokoju. W nocy nie mógł spać, gdy wrócił jakoś nie mógł zmusić się do snu, a teraz była szósta rano i... I już się obudził. Nie miał pojęcia, kiedy zasnął i ile w sumie spał, może to była godzina, może dwie. I już musiał wstać i zmierzyć się z tym dniem.

Usiadł. Z westchnieniem przetarł twarz, a potem zwlókł się z łóżka. Polazł pod prysznic.

Stojąc pod strumieniem wody myślał o wielu rzeczach. Dużą część jego myśli zaprzątała Mei, kolejną Nihat, jeszcze dalszą Asuka. A co najważniejsze, misja, jaką powierzył mu mistrz Hikari.

Wyszedł spod prysznica, wytarł się i spojrzał w lustro nad umywalką. Z tafli szkła spojrzały na niego krwistoczerwone oczy. Mrugnął i po chwili zamigotała w nich charakterystyczna gwiazda, gdy pojawił się Mangekyo Sharingan. Przyjrzał się sobie samemu, swoim oczom i temu, jak podobny był do ojca. Miał taki sam kształt podbródka, takie same oczy, taki sam nos. Czasem, gdy tak na siebie patrzył, nie poznawał swojego odbicia w lustrze.

Odetchnął głęboko, dezaktywował Mangekyo i zaczął się ubierać. Nie było czasu na zastanawianie się. Na nic już nie było czasu.

Wyszedł z łazienki i pewnym krokiem udał się do kuchni.

W pomieszczeniu zastał swoich rodziców – ojciec siedział w zamyśleniu przy stole, co chwila zerkał nad swoją głowę, jakby chciał spalić to coś, co wisiało nad każdym z nich, ale tego czegoś niestety nie dostrzegał, nawet Rinneganem. Matka chyba już o wszystkim wiedziała, bo jej mina nie była o wiele lepsza.

- Czy Naruto wie już coś więcej? – zapytała rzeczowym tonem, zwracając się do Shana, bo najwidoczniej uznała, że skoro pomaga Hokage, może wiedzieć więcej niż oni.

- Nie, nic więcej nie wiadomo. Wczoraj oddział ANBU przeszukał mieszkanie Nihata, ale nic tam nie było – odpowiedział.

- A co mamy robić? – warknął nagle ojciec. – Użyli portalu, mogą być wszędzie, nie wyśledzimy ich. Próbowałem, ale nie mogę znaleźć miejsca ich pobytu. Mamy za mało informacji. I te cholerne „bąbelki"...!

- To co, siedzimy i czekamy na ich ruch?! – zapytała matka.

- Spokojnie, Lord Hokage ma jakiś pomysł. Mamy się wszyscy stawić na placu przed budynkiem administracyjnym, dziś w samo południe.

Ojciec spojrzał na niego, marszcząc nos.

- Jak to, Naruto wczoraj nic o tym nie mówił – powiedział.

Nowa Generacja | NarutoWhere stories live. Discover now